Zmieniamy się. Na lepsze :)

Od najbliższego opisu w kategorii Miejsca wprowadzamy system ocen. Wprawdzie nie od razu będą się z nami tak liczyć, jak z przewodnikiem Michelina, ale... od czegoś trzeba zacząć. Obiecujemy, że wkrótce uzupełnimy oceny przy opisywanych wcześniej kawiarniach. We wszystkich przypadkach będziemy stosowały następującą skalę:

+
Lepiej wypić olej silnikowy. Walory smakowe podobne, a przynajmniej unikniemy rozczarowania

++
Wchodzisz na własne ryzyko. Tylko w razie ekstremalnego głodu kofeinowego!

+++
Ok. Nie powalą Cię na kolana, ale przynajmniej nie otrują.

++++
Kawa dobrej roboty.

+++++
Najlepsza kawa na wschód od Półwyspu Apenińskiego.
dodajdo.com

16 komentarze:

Już dawno miałam to zasugerować:-)

O i super! A jakbyście częściej wypady poza Warszawę, Kraków i trójmiasto robiły, to już będziecie dla mnie lepsze niż przewodnik michelina.
ps. opis punktacji bardzo mi się podoba, zafundowałyście mi tym sposobem uśmiech na dziś ;)

Hm... Mnie ten artykuł wydał się ciekawy - panuje przekonanie, że Angielki są grube i brzydkie (ok, to spore uogólnienie, ale nie wzięło się z powietrza), a w tym tekście są i przyczyny, i dane, i pomysły, jak z tym walczyć. Dlaczego uważasz, że jest nieudolnie napisany?

Nie mam zastrzeżeń co do statystyk, ale pewne szczegóły zdradzają, że autorka niewiele wie o kulinarnej codzienności Brytyjczyków - smazony batonik Mars owszem wynaleziono w Szkocji, ale nie to danie narodowe! (autorka nie slyszala o haggis). English Breakfast to w Szkocji oczywiscie szkockie sniadanie, a nie angielskie, i znakomita wiekszosc ludzi je takie sniadanie wylacznie w niedziele lub w czasie wakacji, w hotelu czy B & B. Take away curry - kazda w miare obyta osoba wie, ze jest bardzo kaloryczne, jak wszystkie take away'e. Itd, itp.
Najwiekszy zarzut to to, ze mimo wszystkich statystyk autorka nie wnika w przyczyny epidemii otylosci, maluje oaz bardzo homogenicznego spoleczenstwa, a to najbardziej klasowo podzielone spoleczenstwo na swiecie i, tak jak w USA, otylosc to glownie problem biednych i niewyksztalconych ludzi. Moglabym o tym jeszcze dlugo:-)

Obraz, nie oaz.
Wsrod moich znajomych (klasa srednia, wyksztalceni) tylko jedna osoba ma problem z otyloscia - moj maz, ktory nie moze zrzucic kilogramow, ktorych sie nabawil po rzuceniu palenia.
Warto poczytac komentarze pod artykulem - wiele osob wspomina tam o przyczynach otylosci (obfitosc jedzenia, brak wiedzy nt, zywnosci, agresywny marketing i niskie ceny gotowego wysoko przetworzonego jedzenia, protestancka mentalnosc pt. liczy sie ilosc, nie jakosc, jedzenie to paliwo, a nie przyjemnosc.

Ależ ja nie mówię, że to, co tam jest napisane trzeba przyjąć bezkrytycznie i pokiwać z politowaniem głową nad otyłymi mieszkankami Wlk. Brytanii. To pokazuje jakiś problem - że to nie jest wydumana sprawa, to pewnie sama widzisz na ulicach.
Natomiast zdanie o tym, że smażony batonik Mars jest szkockim daniem narodowym, moim zdaniem jest ironiczne, i tak całkiem serio nie należy go traktować. :)

A ja wrócę do punktacji i pochwalę za świetny pomysł! No i jeszcze za to, że autorki wyraźnie zaznaczyły, że takiej kawy jak we Włoszech to się u nas nie znajdzie... eh :(
Pozdrawiam,
ach

Czarno na bialym widac, ze jest wiecej grubych Anglikow niz Polakow - to potwierdzaja statystyki, a do nich, jak wspomnialam, nie mam zastrzezen. Problem istnieje, ale zostal przedstawiony w sposob splycony i po prostu widac, ze napisany przez osobe, ktora albo nie byla w UK, albo byla bardzo krotko. Poza tym jest masa literatury i artykulow na ten temat w tutejszej prasie, a mam wrazenie, ze autorka nie zaglebila sie w ich lekture (tak sie sklada, ze czytam teraz na ten wlasnie temat bardzo duzo, wiec wiem, ile juz drzew scieto, by problem zanalizowac) Jednym slowem - ja bym to napisala znacznie lepiej;-)

O, się ktoś tutaj rozkręcił :P Dobrze, że dzisiaj polecacie już tematykę bardziej kawową. Ale może to i dobry pomysł, na promowanie bloga - wrzucać kontrowersyjne tematy do polecamy, żeby ludzie później w komentach się wyżywali. ;)

a co do punktacji, to od wczoraj ciężko nad tym myślałem i doszedłem do wniosku, że w moim mieście najwyższe odznaczenia to byłyby 3 gwiazdki niestety... chyba,że jest coś o czym nie wiem.

oj, Mico, ale masz za to blisko do braci Czechów, jesli się nie mylę. Może tam można coś znaleźć. Don't give up:)

Bardzo dobry pomysł! A w okolice Wrocka się czasem Drogie Panie nie wybieracie? ;)

no wiesz Magdaro, ja mówiąc o swoim mieście mówiłem o całości i o tej polskiej i o tej czeskiej połowie, po tamtej stronie rzeki leją doskonałe piwo, ale z kawą to bywa różnie... raz jak poprosiłem o americanę, to musiałem pani długo tłumaczyć co ja właściwie chcę, po czym dostałem... zalewajkę w szklance. sic! 100% robusty.

za szybko wcisnąłem enter, miało pisać, że 100% robusty średniej jakości.

A Oczko - ty z Wro, ulubionego mego z większych polskich miast? A czemu ja myślałem, że spod Wawki?

Istotnie - byłam spod Wawy, ale wróciłam w rodzinne strony. Ot i cały sekret ;)

A może ktoś oceniłby kawowo świat w Rzeszowie. Wracam od nowego roku do rodzinnego miasta i chciałabym czegoś więcej dowiedzieć się o tamtejszych kawiarniach :-)

Rzeszowianko, z tym rzeszowem, to mam zawsze problem. jestem tam raz w roku na trzydniowej konferencji, ale program jest tak napięty, że brakuje mi czasu na kawowe ekspedycje. 3 lata temu byłam w restauracji przy rynku, z włoską kuchnią. pamiętam, że smakowało mi jedzenie i kawa była dobra. Ale było to tak dawno, że nie śmiałabym teraz na tej podstawie polecać.