Akashia – gejsza podniebienia

Restauracja sushi Akashia to dla mnei i P. szczególne miejsce – to tam pokochaliśmy sushi i przeżyliśmy, że się tak wyrażę, gastronomiczny orgazm;). Dlatego wracamy tam regularnie, ale nie tylko dla samego sushi.

Do Akashii przychodzę także na górny pokład, z dala od zapachów produkowanych przez magików od sushi, aby delektować się bardzo smacznym espresso (6 PLN) i wyśmienitym, naprawdę rewelacyjnym torcikiem bezowym (19 PLN), czyli jedyną słodkością, za którą przepada P. nie gustujący w słodyczach. Zabrałam tam ostatnio Jo., w ramach wynagrodzenia za dzielne towarzyszenie mi w wybieraniu sukni ślubnej - była zachwycona wybornym deserem i caffe latte (14 PLN).

Polecam zatem Askashię także tym, którzy nie lubią kuchni japońskiej. Warto wpaść tutaj na coffe break. Połączenie słodkiego, ale nie mdlącego torciku oraz gęstego i aromatycznego espresso to rozkosz dla podniebienia. W Akashii serwują Caffee Vergnano (czyt. verniano), gęstą jak należy i podaną jak należy, zgodnie z tym, co o espresso pisała I.nna. Smak tak serwowanej kawy pozostaje na języku przez około pół godziny, otulając go aksamitnie i przedłużając przyjemność.

Historia Caffe Vergnano sięga 1882 roku, kiedy nieopodal Turynu, w Chieri, dziadek obecnych właścicieli, niejaki Domenico Vergnano, założył pierwszą palarnię kawy. Dzisiaj Caffe Vergnano, choć masowa, podawana jest także w wykwintnych restauracjach, jak np. w paryskim „Le Fouquet” na Champs Elyseés.

O kawie serwowanej w Akashii można poczytać więcej tutaj. Producent wydaje również newsletter o kawie – „Coffee Time”. Dam wkrótce znać, czy warto się zapisywać. Vergnano prowadzi również kawowe warsztaty. Dzisiaj firmę prowadzi Pietro Vergnano, na zdjęciu z plantacji (poniżej) pierwszy z prawej.


Co do torcika bezowego – niestety nie podzielę się przepisem, bowiem jest on pilnie strzeżony przez Akashię:)

Errata: Jak słusznie wniosła I.nna, nalezy dodać, że piszę o konkretnej Akashii - mieszczącej się na ul. Jana Pawła II. Nie ręczę za poziom obsługi i warunki Akashii w Złotych Tarasach, bowiem moja noga nigdy tam nie postąpi - za dużo szumu i wszystkiego.
Akashia - Kuchnia japońska i koreańska, Warszawa, ul. Jana Pawła II 62 www.akashia.pl

dodajdo.com

20 komentarze:

Chyba muszę sprawdzić, czy tam na górze naprawdę nie czuć sushi ;)
Bo wszystko to brzmi obiecująco, jednak gdyby to pisał ktoś mniej wyczulony na zapachy, to obawiałabym się, że połączenie sushi baru i kawiarni może się okazać klęską zapachową.

oo, w ramach asekuracji musze dodać, ze niewatpliwie sa dni czyteż pory dnia, kiedy zapachy z kuchni wydostają się rownież do górnej części restauracji. Musicie zatem być gotowi na ryzyko.
Na pewno jednak a ni razu nie przeszkadzało mi to w delektowaniu sie kawą i tortem.

Na kawkę chętnie, ale sushi mnie jakoś przeraża. Do tej pory nie odważyłem się spróbować i nie sądzę, żeby to prędko nastąpiło...

Dżej - ale torcik bezowy to Cię na pewno przekona:)

ale bez surowej ryby ten torcik? ;)

Na dźwięk "Dżej" skóra mi cierpnie prawie tak samo, jak na myśl o sushi. ;) Pozostańmy przy swojskim "Jot".

Sushi nie wiem czemu, może to tylko moje uprzedzenie, ale bym nie zjadła :) Kojarzy mi się ze sceną z serialu "Bez skazy" kiedy jeden z głównych bohaterów zamówił fugu. Ale kawa i torcik jak najbardziej, choć nie ulega wątpliwości że najlepszy tort (czekoladowy) jadłam w Wiedniu 10 lat temu. Pozdrawiam :)

oj I.nna, alez jestes wrażliwa;) przeciez to był joke.

Zimbabwe - ja się staram nie uprzedzać do czegoś, czego nie znam, do sushi miałam dwa podejścia i jakoś mi nie podpasowało. Też wybieram torcik ;)

Magdaro - ja to tak taktuję, spokojnie, jeszcze nie jest ze mną tak źle ;) Ale wiesz jak to jest, czasem taki joke zapada w pamięć i przylega na dłużej, a tego wolałabym uniknąć. ;)

Strasznie nie podoba mi się nazwa "cofee break", o wiele bardziej moim zdaniem pasuje "kawka" czy coś w tym stylu. Takie rzeczy też można tłumaczyć. u.u

>Danusiowa: przyjmuję do wiadomości, że Ci się nie podoba. Ale mi się podoba. I widzisz, co to za poziom dyskusji? Podoba sie vs. nie podoba się. Ces't la vie! (Lub, jeśli wolisz: takie jest życie;)

Oj tak, o gustach się nie powinno dyskutować. ;)Ja też nie jestem zwolennikiem anglicyzmów, wole mówić "kawa na wynos" niż "coffee to go", ale Coffee Break jakoś mnie nie razi.
Ale oczywiście przyjmuję krytykę, bo przecież nie prowadzimy tego bloga tylko dla siebie i nie chodzi o stworzenie tu kółka wzajemnej adoracji.

Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że pełna nazwa tego działu brzmi "Miejsca, czyli coffee break", co jest już jakimś kompromisem. ;)

Francuski bardziej pasuje do kawy, bo jest imo dostojniejszy niż takie tam zabiegane "cofee break". Zupełnie nie kojarzy się z wypijaną powolutku kawką, a bardziej z wyjściem z wieżowca po "kawę w papiurze". Imo. ;d

To jest jakiś argument...
Mnie kawa najbardziej kojarzy się z Włochami - więc może zamiast coffee break należałoby mówić pausa caffè. Moja skromna opinia jest taka, że to brzmi lepiej. Ale ja nie lubię angielskiego. ;)

chwileczkę. z całym szacunkiem dla czytelników - czy my tu dyskutujemy o gustach i konstrukcji bloga? chyba tak. a wolałabym, żebyśmy dyskutowali o gustach i kawie.

Magdaro, tejk it izi ;)
Wiesz, jak to przy kawce, zdarzają się dygresje.

jak dla mnie w japońskiej restauracji musi być dobra zielona herbata i zupa miso - o kawie tam nawet nie myślę

Magdaleno, z calym szacunkiem, ale mysle ze najfajniej bedzie jak tu sie bedzie wogole dyskutowac, czy to o kawie, czy czasem OT ;)
Bo jak zaczniej sprawdzac czy czytelnicy aby na pewno o kawie pisza to umrzesz bloga, bo bedziesz pisac dla siebie a czytelnicy beda milczec zaleknieni (lub tylko zniecheceni) bo napisaliby cos ale to akurat obok kawy a nie na temat a jeszcze ich wytna albo zwroca uwage.
Pozdrawiam - wielbicielka OT wszelakich.

byłam kiedyś w tej restauracji, nawet kilka razy i stwierdziłam,że już nie pójdę...

ostatnio długo czekaliśmy na złożenie zamówienia, żeby zapłacić kartą trzeba było odejść od stolika i iść z kelnerem na drugi koniec sali, no i zapomniano nam podać owoców liczi, jak innym gościom na zakończenie wizyty...

a że były to urodziny, wszystko powinno było być jak należy

no szkoda