One World. One Family. One Coffee

Taki tytuł nosi gigantyczna mozaika stworzona przez Saimira Stratiego, albańskiego artystę, który dał się już poznać jako twórca wielkoformatowych prac wykonanych z przedmiotów niekoniecznie kojarzących się ze sztuką.

www.rekordyguinessa.pl
Strati ma już na swoim koncie m.in. największy na świecie obraz z korków do wina i galopującego konia z wykałaczek, stworzył także postać Homera ze śrubek.  Jego najnowsze dzieło to obraz zajmujący powierzchnię 25 metrów kwadratowych, wykonany z kawy. I nie jest to żadna nowoczesna abstrakcja - mozaika przedstawia 5 postaci reprezentujących różne regiony świata. Swoich przedstawicieli ma tu Afryka, Japonia, Brazylia, Europa i USA. Sam Strati podkreśla, że pracą mającą szansę na wpis w Księdze Rekordów Guinessa chciał zwrócić uwagę świata na fakt, że warto dzielić się miłością.  - Kubek kawy wypity wspólnie z kimś bliskim zbliży nas do siebie bardziej, niż niejedno ważne spotkanie na szczycie, z którego tak słyną zagraniczni liderzy państw - powiedział.

Do ułożenia mozaiki Strati wykorzystał 140 kilogramów ziaren kawy o różnych stopniu palenia, od jasnozłotego po czarny. Mimo nieźle brzmiącej idei "pojednania ponad podziałami" nie mogę się pozbyć wrażenia, że to koszmarne marnotrawstwo. 140 kg kawy... Można by z tego przyrządzić 14 tysięcy filiżanek espresso!
dodajdo.com

Jak kawa zdradza charakter

Podobno to, w jaki sposób trzymamy filiżankę i jak szybko wypijamy kawę uważnemu obserwatorowi pozwala dostrzec... więcej, niż można by się spodziewać. Podobno na podstawie zachowania w trakcie picia kawy można wyróżnić kilka typów osobowości. Istnieje ich conajmniej siedem:

Typ lisa - w trakcie rozmowy zerka na krawędź filiżanki i zasłania się nią. Wychwytuje słabe strony przeciwnika.

Typ chwytający - chwyta filiżankę całą dłonią, a nie za ucho. „Szybki bill” chwytający każdą okazję, mało subtelny.

Typ leniwca – nie wyjmuje łyżeczki z filiżanki. Jest to lekkoduch zmęczony życiem i znudzony.

Typ znerwicowany – pracuje podczas picia kawy. Męczy go codzienność i poukładane życie. Jest narażony na stres.

Typ pawia - odchyla mały palec. To gawędziarz pragnący być w centrum uwagi. Chce być obserwowany przez innych i sam również obserwuje.

Typ aktora – manipuluje filiżanką podczas spotkania. Każdą okazję traktuje jako możliwość wystąpienia przed ludźmi.

Typ czepiający się - nie potrafi sam iść na kawę. Osoba potrzebująca towarzystwa, która w samotności pogrąża się we własnych myślach.

Czy któraś z tych opcji pasuje do Was? Ja jestem mało subtelna, znerwicowana i nie potrafię się sama sobą zająć. Przynajmniej tak wynika z "testu kawowego" ;) Co więcej - nie widzę nic złego w zatapianiu się we własnych myślach, a to, że piję kawę ze wzrokiem utkwionym w monitorze nie świadczy o tym, że męczy mnie codzienność i poukładane życie, tylko że mam jeszcze dużo rzeczy do zrobienia. A każdemu, kto wmawia mi, że nie lubię poukładanego życia mam ochotę opowiedzieć o tym, że w każdy sobotni poranek podlewam storczyki, że poranna kawa to zawsze musi być espresso, że wieszam pranie tak, żeby kolejne rzeczy pasowały do siebie kolorystycznie, że jak urlop to we wrześniu, a na talerzu mięso ma być z lewej a surówka z prawej - w żadnym razie odwrotnie. Ale o tym innym razem.

Pozdrawiam Was serdecznie znad puszki z coca-colą
I.nna
dodajdo.com

O książkach przy kawie

Czy wśród czytelników Kawowego są Szczecinianie? Jeśli tak, to czy znacie kawiarnie Columbus Coffee na ul. Krzywoustego? Trwa tam promocja - każdy kto przyniesie książkę, dostanie kawę za darmo. W momencie kiedy wszystkie dostępne półki w Columbus Coffee na Krzywoustego zostaną zapełnione, akcja “kawa za książkę” zostanie uruchomiona w innej kawiarni tej sieci. Taka biblioteczka działa już w Columbus Coffee w biurowcu Oxygen. Można sięgnąć po książkę i poczytać przy kawie, a nawet pożyczyć ją na dłużej i wziąć do domu.

Przyznam szczerze, że nie wiem, czy kawa serwowana w wyżej wymienionych miejscach jest godna polecenia. Jakoś nigdy nie nadarzyła się okazja, żeby się do Szczecina wybrać, choć kiedyś nawet dostałam przewodnik po tym mieście. Pomysł "książka za kawę" wydał mi się jednak tak fajny, że polecam w ciemno. Lubię czytać przy kawie, a kawiarni z książkami nie odwiedzam nałogowo tylko dlatego, że zawsze z takich miejsc wychodzę z książkami. Ostatnio zaczytałam się tak w gdańskiej Bookarni. Poszłam na kawę, wyszłam z czterema książkami, między innymi Ramseyem "po godzinach". To chyba najładniejsza z kulinarnych książek, jakie miałam ostatnio w ręku (czy Wam też zdarza się kupować książki tylko dlatego, że są ładne?). Twarda oprawa, porządny papier (matowy!) i znakomite fotografie w moich ulubionych ostatnio tonacjach, czyli wszelkich odcieniach morskich niebieskości.

Józef Wilkoń, Księga dżungli
Inna książka, która sprawiła, że oniemiałam z zachwytu, to nowe wydanie Księgi dżungli (w tym miejscu serdecznie dziękuję św. Mikołajowi). I wcale nie chodzi o tekst. Oczywiście - Księdze dobrze zrobiło uwspółcześnione tłumaczenie Andrzeja Polkowskiego (przekładał m.in. „Opowieści z Narnii” i „Harry'ego Pottera” oraz oficjalne przemówienia i homilie Jana Pawła II wygłoszone w różnych krajach po angielsku). Ale prawdziwym smaczkiem są ilustracje Józefa Wilkonia. Wilki, tygrysy i biegnące przez karty książki bawoły sprawiają, że ta nowa Księga dżungli ma dwóch równoprawnych autorów - Kiplinga i Wilkonia.
dodajdo.com