Cascina Madonnina, czyli Włochy w pigułce

Prawdziwe włoskie salami smakuje tak, że w trakcie jedzenia można niemal usłyszeć ryk osła, z którego zostało zrobione. Kiedy jadłam salami w gospodarstwie agroturystycznym Cascina Madonnina, nie słyszałam osła. Ale tylko dlatego, że było zrobione z gęsi. A te owszem - było słychać, bo nieświadome swojego przeznaczenia dreptały po podwórku gospdarstwa. Ich gdakanie nie przeszkadzało jednak ani trochę w delektowaniu się salami. Najlepszym salami, jakie w życiu jadłam!

Cascina Madonnina to włoska wieś, kilkanaście kilometrów od Mediolanu. Trafiliśmy tu do gospodarstwa agroturystycznego, połączonego z ekologiczną fermą gęsi. W Polsce hasło "agroturystyka" ciągle jeszcze bywa kojarzone z garażami przerobionymi na pokoje, umeblowanymi tym, co akurat przestało być potrzebne w domu gospodarzy. Jeśli macie takie wyobrażenie na temat tego miejsca, to natychmiast o tym zapomnijcie. Cascina to zupełnie inna bajka! To standard porządnego, czterogwiazdkowego pokoju. To przestronne pokoje, każdy z lodówką codziennie uzupełnianą w napoje. To meble jak z wystawy Almi Decor, puchate kołdry (na życzenie jest też wersja dla alergików), śnieżnobiała pościel i takie same ręczniki, każdy wielkości małego prześcieradła. I wreszcie restauracja prowadzona przez gospodarzy. Do niedawna tylko dla wtajemniczonych: specjalnych gości i przyjaciół.

Gdybym miała w dwóch słowach określić Włochów, powiedziałabym, że wszyscy mają ciemne włosy i uśmiech od ucha do ucha. I tacy właśnie są mieszkańcy Casciny. Paolo, który cierpliwie tłumaczył przez telefon, jak mamy dojechać do celu (zgubiliśmy się przy zjeździe z autostrady). Moyra, która ciągle pytała, czy nie jesteśmy głodni i której nasz zachwyt nad jej wypiekami przynosił prawdziwą radość. Dzieciaki, które z naszym psem grały w piłkę...

Któregoś popołudnia gospodarze zaprosili nas na kolację. Była kuchnia lokalna, dania tylko z kaczek i gęsi. Proste jedzenie, którego tajemnica tkwi w jakości składników. Zaczęliśmy od przystawki, czyli pieczonego na miejscu chleba i wspomnianej wyżej kiełbasy. Potem tortellini z farszem o smaku nieprzypominającym nam niczego znanego (niestety, bariera językowa nie pozwoliła nam ustalić co to było), posypane miętą i parmezanem. Ledwie zjedliśmy - podano główną atrakcję wieczoru. Kawałki gęsi na gorącym kamiennym talerzu. Można zdejmować je w dowolnym momencie, dzięki czemu każdy dostanie to, co lubi, czyli bardziej lub mniej przypieczony kawałek. Świetne rozwiązanie. Następny w kolejce był ser grana padano z miodem (wiem, brzmi dziwnie, ale... smakuje fantastycznie). Na deser ciasto z ricottą i świeżymi owocami (maliny, jeżyny, czerwone porzeczki). Kawka, kieliszek grappy, kilka kawałków baaardzo gorzkiej czekolady i... można iść spać. Wszystko było tak dobre, że pisząc o tym zrobiłam się głodna ;)

Aha, jeszcze jedno. Wprawdzie ten wpis ma etykietkę "zabierz ze sobą kawiarkę", ale tak naprawdę wcale nie trzeba jej ze sobą wozić. W kuchni jest kilka, do wyboru, do koloru. W końcu to Włochy.

Azienda Agricola Cascina Madonnina di Fusé Moyra
Via Cascina Madonnina, 17
20010 Pregnana Milanese (Milan) - Italy
www.cascinamadonnina.it

Dwuosobowy pokój kosztuje 90 euro. Ceny są wysokie jak na polskie warunki, ale przestają odstraszać, kiedy się je porówna z cennikiem przeciętnego dwugwiazdkowego hotelu w Mediolanie. W Cascinie w cenie pokoju - poza niesamowitą atmosferą - dostaniemy śniadanie z nieziemskim salami, o którym pisałam wcześniej, napoje i wino przez cały dzień, a po południu świeżo pieczone ciasto i przekąski.
dodajdo.com

5 komentarze:

niby jestem nieludzko objedzona obiadem u babci ale jak to przeczytałam to zgłodniałam....
:)

też tak mam - im bardziej intensywnie myślę o czymś, co lubię, tym większą mam na to ochotę

jejku... ja bym tak chciał.
I tak móc pomieszkać chociaż chwilkę [a najlepiej na zawsze].
i tak gości przyjmować.
sam nie wiem co bardziej.

Umieram z zazdrości ... wow, super miejsce ... zapisuję do zakładek z miejscami do odwiedzenia :)

Zakochałam się czytając sam opis. Ależ bym tam pojechała....