Nigdy więcej Almi Cafe

A miało być tak pięknie. Stylowe wnętrze, ciężkie, kolonialne meble, nastrojowa muzyka, wszechobecny aromat kawy. I jedzenie - soczyste sałatki i desery, na widok których można dostać oczopląsu. Takie miałam wyobrażenie na temat AlmiCafe po przejrzeniu opinii w internecie. Liczyłam na urokliwą restauracyjkę, zakamuflowaną w hałaśliwym centrum handlowym. Na miejsce, w którym można usiąść i odpocząć po zakupach.

Od progu powitał mnie zapach grzybów. Średnio mi się to komponowało z kawą, ale co tam, byłam pozytywnie nastawiona. Usiadłam przy stoliku na środku kawiarni, żeby mieć oko na to, co się dzieje za ladą. Przejrzałam menu - ilość serwowanych dań imponująca, jak na taki mały lokal. Drogo, zamówiłam więc tylko espresso macchiato (6zł) i "gruszkę z pasją" (16zł). Mój towarzysz nie chciał deseru, poprzestał na kawowej specjalności tego lokalu - AlmiCafe (12zł) - kawie z mlekiem, czekoladą, miodem i bitą śmietaną.

W oczekiwaniu na przepyszną kawę, jakiej się spodziewałam, wodziłam wzrokiem po półkach za barem. Moją uwagę zwrócił ogromny zapas bitej śmietany w spraju. Pierwszy minus. Taki super lokal, i nie mają prawdziwej bitej śmietany? Przecież profesjonalny syfon to wydatek rzędu 150 zł, niezauważalny w kosztach, więc to kwestia niezwracania uwagi na jakość użytych składników. Kolejna rzecz - dwie mikrofalówki w samym centrum części "roboczej". Nie mają tam kuchni, więc te specjały, o których pisali w menu, pochodzą skąd indziej, a tu są tylko odgrzewane w mikrofali... Ciastka za szybką (14 zł za porcję) nie wyglądały zbyt ciekawie. Niżej jakaś sałatka z brokułami... Tak zwiędniętych dawno nie widziałam, już lepiej się prezentują te z Carrefoura, notabene sąsiadującego z AlmiCafe.

Potem przyszła kolej na realizację naszego zamówienia. Kelner, kucharz i barista w jednym (sprawdza się twierdzenie, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego) zrobił espresso w dzbanku, po czym przelał je do filiżanki. Potem zabrał się do ubijania mleka. Kiedy zobaczył bąble na wysokości swoich oczu przestał spieniać i zaczął walić dzbankiem o blat z niebywałym zapałem. Jak to mówią, wiedzą, że gdzieś dzwoni... ;) Potem przełożył łyżką kupkę tej piany do filiżanki i podał mi "espresso macchiato", jak mu się zdawało, choć wyglądało raczej jak cappuccino, a smakowało jak... przypalone mleko z przegrzaną kawą.

Druga kawa - "Almi Cafe" - była przyzwoita. Ale po specjalności zakładu można się było spodziewać czegoś znacznie więcej. Kolejny minus był taki, że kawy były podawane na raty - zanim ja doczekałam się na swoją, mój towarzysz zdążył wypić prawie całą...

"Gruszka z pasją" to było raptem kilka plastrów podgrzanych w mikrofalówce. Miała być z lodami, bitą śmietaną i cynamonem. Nie lubię takiej sztucznej bitej śmietany, więc miałam nadzieję, że będzie tylko dla ozdoby. Niestety, było jej okropnie dużo. Pod spodem pucharek wypełniony jakimś płynem (chyba lody się roztopiły zanim mi je podano), w to wrzucona była gruszka, i masakryczna wręcz ilość cynamonu. Miał dziwny smak i zapach, jakby był stęchły! Nie dałam rady tego zjeść.

Dawno nie miałam poczucia tak kiepsko wydanych pieniędzy. I tak sobie myślę, że może i dobrze, że nie stać mnie na meble z Almi Decor... Lepiej mieć świadomość straconych 30 zł niż 30 tysięcy. Bo jeśli przykładają się do tego biznesu tak samo jak do prowadzenia kawiarni, to lepiej poszukać tego stylu w składzie mebli kolonialnych, gdzie za jedną trzecią ceny można mieć meble wyglądające jak z wystawy Almi Decor.

AlmiCafe
w Galerii Mokotów
ul. Wołoska 12
Warszawa
dodajdo.com

10 komentarze:

Takie sytuacje mnie zawsze oburzają. Pod wielka marką kryje się syf.I nie ma za to żadnej odpowiedzialnści.

Kolejny warszawski "byznesmen" chcę dorobić się czarnego Audi A6 i domu w Łomiankach. Serwuje warszawską żenadę. W Toruniu takich koszmarków nie uświaczysz. Stolica jest specyficzna. Wybór ogromny, ale stosunek jakości do żenady wypada gdzieś w okolicach piatego miejsca po przecinku...

W Toruniu nie ma? o to pewnie wplyw ojca dyrektora, ze tam tak idealnie :-)

Dziękuję Ci za tę recenzję. Zawsze lubiłam klimat sklepów Almi Decor, ale na kawę jakoś brakowało czasu i odkładałam ją na następny raz. Teraz już wiem, że nie warto.

święte słowa! Za wielka marką kryje się jak dla mnie niezła ściema. Przykładem niech będzie poranna kawa w łóżku, a raczej nasze małżeńskie łoże. Skład mebli indyjskich koszt 1600 PLN ok 2 lat temu. W tym samym czasie to samo (!) łóżko, o tych samych wymiarach w Almi kosztowało 4200 !!! Tak więc ani kawa, ani łóżko, a tym bardziej gruszka z pasją :)

Niestety raz w desperacji też się nacięłam. Okropność. Ciasta wyschnięte i niesmaczne... czyli lepiej nie ruszać się z domu, chyba, że samolotem.

Bardzo ciekawy artykuł. Po przeczytaniu jego wraz z komentarzami zostałem zainspirowany do napisania własnego tekstu na ten temat, patrząc od strony wizerunkowej marki. Wykorzystałem fragment Twojego artykułu wraz z linkiem do źródła i zaznaczeniem Twojego autorstwa. http://pkaczynski.pl/pkaczynski/almicafe/

Bez przesady, w Toruniu jeszcze gorzej! Może jestem tu tylko 3lata, może aż 3, ale lepiej nie jest na pewno, a i gorzej raczej tak.

Niestety czasami jest tak,że coś jest bardzo dobrze reklamowane i wtedy mamy ogromne wymagania co do tego. Najgorsze jest wtedy rozczarowanie, że nie zostały spełnione nasze oczekiwania. I wtedy miejsce jest w naszych oczach dużo gorsze,niż jest faktycznie. Dlatego najlepiej iść z neutralnym nastawieniem dolokalu.

Moim zdaniem wpisów na tym blogów powinno być o wiele więcej.Takie jest moje zdanie i nigdy swojego zdania nie zmienię.