Turbo doładowany ekspres do kawy

Ferrari, Bugatti, Lamborghini... Wszyscy znają i kojarzą te marki z fantastycznymi, sportowymi autami. Okazuje się jednak, że produkują także ekspresy do kawy. Może nie tak szybkie jak samochody, ale na pewno równie piękne.

Jakiś czas temu pisałam o Ferrari domowego użytku, czyli ekspresie Brunopasso, który kształtem wskaźników i pokręteł nawiązuje do stylu sportowych samochodów. Dizajnerzy poszli tym tropem i mamy na rynku kolejne projekty.





Diva Bugatti kosztuje nieco ponad 3 tys zł i można ją kupić w kilku polskich sklepach. Jest bardzo prosta w obsłudze i ma wszystko, co ekspres domowego użytku mieć powinien. Można przygotować kawę ze zmielonych ziaren albo z saszetek, spienić mleko, a gotową kawę podać w filiżankach podgrzanych na zamontowanej do tego celu tacy. Diva jest szybka - gotowość do działania osiąga w 2 minuty po włączeniu. Dostępna jest w kilku kolorach, między innymi białym, czarnym, czerwonym, żółtym i zielonym.

Lamborghini użyczyło swojego logo firmie La Pavoni. Efektem tej współpracy jest czarny metalik Tonino Lamborghini. Podobno jest hitem wśród ekspresów na podsy (saszetki) i może się pochwalić mosiężnym bojlerem, 20-barową pompą ciśnieniową oraz "turbo” dyszą do spieniania mleka.

Z kolei do stworzenia "samochodowej" serii Saeco (od 1,5 do 6 tys zł, w zależności od modelu) zaangażowani zostali projektanci BMW. Ekspresy te są w pełni automatyczne, co oznacza, że wystarczy nacisnąć odpowiedni przycisk, a kawa zrobi się sama. Coś w sam raz dla miłośników automatycznych skrzyni biegów ;)

Warto zwrócić uwagę na fakt, że te ekspresy raczej nie znajdą uznania w oczach prawdziwych miłośników kawy. Maksymalnie uproszczona obsługa i fantastyczny dizajn to nie wszystko. Ekspres ma przecież robić dobrą (!) kawę, a nie tylko ładnie wyglądać. Zastanawiam się więc, czy aby tego typu gadżety nie zostały stworzone z myślą o tych, których nie stać na prawdziwy samochód tych marek, ale chcieliby mieć coś, co będzie jego namiastką? A co Wy o tym myślicie?
dodajdo.com

Uwaga - Czwórka, a nie Jedynka

Kochani Czytelnicy, a jutro rano także Radiosłuchacze!

Mała zamiana planów. Właśnie dzwoniła pani z radia, z informacją, że audycja o blogach będzie jednak w Programie Czwartym (Euro). Godzina bez zmian - 7 rano, a jak mówią w mojej ulubionej radiowej Trójce - obecność obowiązkowa.

Częstotliwości radia Euro (dawniej Bis):
http://www.polskieradio.pl/czestotliwosci/bis.aspx
I strona internetwa: http://www.polskieradioeuro.pl/



dodajdo.com

KAWOWY W RADIOWEJ JEDYNCE!

Kochani, w jutrzejszych Sygnałach Dnia w Radiowej Jedynce będę (ja, czyli Magdaro) gościem audycji na temat blogów. Będę mówiła między innymi o Kawowym, więc zapraszam do słuchania!:)
Pora co prawda okrutna, bo na antenę wejdziemy jakoś krótko po 7. rano, ale myślę, że kawa na pewno pomoże Wam wstać. W zamian obiecuję pozdrowić z anteny czytelników Kawowego. A jeśli Was to pocieszy, ja będę musiała na tę okoliczność zerwać się z łóżka po piątej...

Częstotliwości Programu Pierwszego Polskiego Radia znajdziecie tutaj: http://www.polskieradio.pl/czestotliwosci/jedynka.aspx

Radia można też słuchać przez internet: http://www.polskieradio.pl/sluchaj/

Dla śpiochów postaram się zdobyć mp3 i wrzucić na bloga przy okazji. Ale oczywiście liczę na Wasze wsparcie :) Wypijcie jutro rano filiżankę kawy w mojej intencji!
dodajdo.com

A d... rośnie!

Żywieniowcy postanowili sprawdzić, jaka jest zawartość kaloryczna napojów sprzedawanych w sieciowych kawiarniach - donosi Rzeczpospolita. Okazało się, że niekwestionowanym liderem w tej dziedzinie jest Starbucks. Ich mocha frappuccino, z dodatkiem syropu, śmietanki i skondensowanego mleka zawiera 560 kilokalorii. To 1/4 dziennego zapotrzebowania dorosłej kobiety na energię i więcej niż słynący z kaloryczności Big Mac (480 kcal).

Ani MacDonald's, ani Starbucks nie ukrywają tego faktu przed swoimi klientami, ale prawda jest taka, że mało kto wczytuje się w tabele kaloryczne przed zamówieniem hamburgera. I pewnie jeszcze mniej osób zastanawia się nad kalorycznością czy zawartością cukru w kawowym napoju. Twórcy strony www.sugarstacks.com* wzięli pod lupę przeróżne produkty i ilość zawartego w nich cukru przeliczyli na kostki. Według ich wyliczeń wspomniana już wcześniej starbucksowa mocha frappuccino zawiera 12 kostek cukru. To i tak nic w porównaniu ze średniej wielkości czekoladowym shakiem z Maca, w którym jest tych kostek 27.



* Na wspomnianą stronę trafiłam za pośrednictwem Trufli. Zainteresowanych tematem odsyłam również do wpisu Patrycji pt. Cukier... nie krzepi!
dodajdo.com

Mona Lisa, czyli Kobieta z Kawy

Zobaczcie jaki pomysł mieli miłośnicy kawy z Australii. A kogo/co Wy byście sobie ułożyli i z jakiej kawy? Ja Audrey Hepburn.







dodajdo.com

Femme fatale

Jak byłam mała, to chodziłam z tatą na lody. Kupował mi 5 kulek w podwójnym rożku i zachodzę w głowę, jak ja byłam w stanie tyle zjeść? Teraz wymiękam przy trzeciej. Wczoraj byłam na kawie z teściem, siedziałam koło chłodni z lodami i uświadomiłam sobie, że w dorosłym życiu nigdy nie byłam na kawie ze swoim tatą. Zaległość zdecydowanie do nadrobienia. Z teściem zresztą też byłam pierwszy raz na kawie. Przy okazji odkryłam miejsce godne polecenia.

Okolice Ronda ONZ i Grzybowskiej to głównie wieżowce-biurowce. Na parterach tych budynków sporo jest kawiarni, restauracyjek i typowych lunchowni. Jest i W biegu cafe, i Coffee heaven. I maleńka cukiernia Femme Fatale. Serwują tam Manuela, którego od czasu wakacji w okolicach Wenecji jestem wierną fanką - uważam, że ani Vergnano, ani Illy, skądinąd dobre, nie dorastają Manuelowi do pięt. Oczywiście pod warunkiem, że jest dobrze przygotowany. Ale w Femme Fatale nie musicie się o to martwić. Trzy espresso serwowane po kolei - wszystkie o tej samej objętości, z piękną cremą, w podgrzanej filiżance. Do tego ciastka, dobre i wcale nie drogie. Mus orzechowy (5 zł) to musi być prawdziwa bomba kaloryczna - słodka, zapychająca, mocno orzechowa. Ale czasem warto zaszaleć. ;) Zresztą wybór jest spory, są eklerki (5 zł), rurki z kremem (3 zł), drożdżówki i sporo innych słodkości. Aż dziwne, że na tak małej przestrzeni, w pomieszczeniu wielkości mojej kuchni, dało się stworzyć takie przyjemne miejsce.

Jedyny minus jest taki, że ciastka nie są podpisane. Nie ma cen ani nazw, które czasem wyjaśniają "co w tym siedzi". A dla zmotoryzowanych problematyczne może się okazać parkowanie. W okolicy jest z tym kłopot, więc wjechaliśmy w jakieś podwórko, stanęliśmy pod blokiem i sobie poszliśmy. Wróciliśmy pół godziny później i co się okazało? Że brama jest zamknięta i bez klucza nie da się wyjechać. Staliśmy tak z godzinę, czekając aż ktoś z mieszkańców sobie tę bramkę otworzy i uda nam się przejechać tuż za nim. Daleko zresztą nie zajechaliśmy, bo wpadł mi w oko wielki szyld "Wszystko dla konia". A że od niedawna jeżdżę konno i jestem na etapie kompletowania sobie sprzętu, to sami rozumiecie, że nie mogłam tam nie zajrzeć. Teraz mam już dwa powody, żeby bywać w tamtej okolicy.


Cafe Femme Fatale
ul. Grzybowska 2
Warszawa
dodajdo.com

Cuando tomes tu café...

Eksperyment na weekend: spróbujcie posłuchać tej piosenki i jednocześnie się NIE KIWAĆ. Ja dochodzę do wniosku, że jest to absolutnie niewykonalne. Podobnie, jak się nie uśmiechać i nie mieć ochoty na kawę.

dodajdo.com

Kawowy rekord świata w Sopocie

Dwa lata temu na sopockim molo ustanowiono kawowy rekord świata. W ciągu pięciu godzin przygotowano prawie siedem i pół tysiąca cappuccino! Wszystkie kawy rozdano publiczności. Nie wiemy, jakie przełożenie na jakość miała ta olbrzymia ilość, ale... wkrótce będzie można się o tym przekonać. Pojutrze - 15 sierpnia, w samo południe - powtórka z rozrywki, czyli próba pobicia wyniku sprzed dwóch lat.


Ci, których w Sopocie w tym czasie nie będzie, na stronie www.kawowyrekordswiata.pl mogą obejrzeć relację na żywo. Jest też konkurs - do wygrania ekspres do kawy.
dodajdo.com

Kawa, yerba mate, lukrecja...

...zielona herbata, mięta pieprzowa, mięta słodka, słodka pomarańcza, cynamon, gorzka pomarańcza, imbir, kardamon, lippia trójlistna, anyż gwiazdkowy, anyż zielony, goździki, różeniec górski, kurkuma. Brzmi jak składniki jakiejś tajemniczej mikstury? A to po prostu Fitness Caffe, czyli kawa mająca wspomagać odchudzanie, nowość na naszym rynku, którą do testu dostarczyła nam firma Ness, wyłączny dystrybutor produktów tej marki na terenie Polski

Fitness Caffe Mediterraneo to produkt włoski, mieszanka arabiki (80%), robusty (20%) oraz kilkunastu ziół i przypraw. Lekko korzenny aromat zawdzięcza anyżowi, cynamonowi, imbirowi i kardamonowi. Producent zapewnia, że zielona herbata i słodka pomarańcza poprawiają metabolizm i skutecznie wspomagają utratę wagi, a mięta pieprzowa zapewnia wyjątkowe orzeźwienie. Czy rzeczywiście tak jest, trudno powiedzieć - trzeba by ją pić regularnie, przez dłuższy czas, żeby móc ocenić efekty, dlatego my skupimy się na innych cechach tego produktu.

Smak i zapach
Wielu ludzi pije kawę ze względu na jej charakterystyczny zapach. Tutaj od samej kawy o wiele bardziej wyczuwalne są zioła. Ja do wszelkich ziołowych herbatek mam wstręt, więc szczerze powiem, że mnie ten zapach skutecznie zniechęca. Jedynie miętę lubię, w lemoniadzie domowej roboty.;) Ale Fitness Caffe warto spróbować, bo ziółka, które byłyby dla mnie nie do przełknięcia, w tej postaci są do wypicia.

Sposób przygotowania
Kawa Fitness jest bardzo drobno mielona. Tak bardzo, że nie dałam rady zaparzyć jej w moim ekspresie ciśnieniowym, bo zapchało się sitko. Nieco lepiej poszło z kafetierką. Aromat ziół był jeszcze bardziej wyczuwalny niż przed zaparzeniem, ale w smaku czuć było kawę. Przy tym stopniu zmielenia da się ją z powodzeniem zaparzyć po turecku, w tygielku. Mnie jednak najbardziej smakuje na zimno, z kilkoma kostkami lodu. Na stronie www.fitnesscoffee.com podana jest jeszcze inna propozycja. Radzą, aby wlać gorącą kawę do miksera wypełnionego kostkami lodu, dodać cukru albo mleczka migdałowego do smaku (choć wtedy to już raczej nie będzie fit ;)), miksować przez 30 sekund, a potem przelać koktajl do szklanki.

Gdzie kupić
Fitness Caffe dostępna jest w sklepie internetowym dystrybutora produktów tej marki - (www.fitnesscaffe.pl/sklep.html) 250 g tej kawy kosztuje 24 zł. Drogo, jeśli wziąć pod uwagę, że zioła są tańsze od kawy, i za 24 zł możemy całkiem nieźle zaopatrzyć się w Herbapolu, albo kupić kawę, która naprawdę nam smakuje (96 zł za kg to cena, za którą w sklepach można powybrzydzać).

Czy to ma sens?
Nie wiem, czy ilość ziół, jaka jest zawarta w Fitness Caffe jest wystarczająca do uzyskania za ich pomocą efektu odchudzającego. Warto wziąć też pod uwagę, że kofeina, zawarta w każdej kawie, sama w sobie również może wspomagać odchudzanie, zwiększa bowiem proces produkcji ciepła przez organizm (a więc pomaga spalać kalorie) i przemianę materii. Przede wszystkim jednak pobudza, dzięki czemu będziemy mieli więcej energii do aktywnego spalania tłuszczyku. Zamiast wczytywać się w ulotki reklamujące rewelacyjne specyfiki, lepiej chyba wybrać się na basen albo pobiegać po okolicy.
dodajdo.com

W biegu, po holendersku

Prawdziwa mapa metra i miasta, która już jakiś czas temu pojawiła się na przystankach i plakatach w Amsterdamie. Nie po raz pierwszy reklama wydaje się ciekawsza od samego produktu. No bo gotowy kawowy napój, do kupienia w sklepach i na każdej stacji benzynowej, to zdecydowanie nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej. ;)



dodajdo.com

Siga, Siga! Powrót autora marnotrawnego.

Pewnie nie wszyscy zwracają na to uwagę, ale z dwóch autorek tego bloga, to I.nna płodzi większość tekstów, które czytacie. Druga autorka, zajęta dotychczas przygotowaniami ślubnym i perturbacjami innego kalibru, powraca dzisiaj na Kawowego niczym córa marnotrawna.

Jako młoda żonka, ze swojej podróży poślubnej na jedna z greckich wysp przywiozłam oczywiście kilka wrażeń. Dzisiaj pierwsze z nich - kawa po grecku, a może raczej po kreteńsku.

Po pierwsze, kawa na Krecie jest droga. Fantastyczne espresso w Tazza d'Oro w Rzymie kosztuje 80 eurocentów. Zwyczajne espresso w tawernie na kreteńskiej wsi kosztuje 2,5 euro. A na pewno nie jest to kraj kawy (za to jest to kraj oliwy, sera i wina:). Kawę zamawiałam w kilku Tawernach, ale greek coffee spróbowałam w kultowej tawernie Amphora, w przepięknej, malowniczej Chanii.

Kawę po grecku przyrządza się jak kawę po turecku. Właściwie to jest to samo. I nic w tym dziwnego. Taka Kreta na przykład była najeżdżana przez Turków dziesiątki razy, okupowali wyspę kilkaset lat budując meczety i wycinając w pień miejscową ludność. W ogóle nowożytna historia Krety przypomina historię Polski, tylko jest bardziej krwawa - ale to opowieść na innego bloga;)

Wracając do kawy po grecku. Przyrządza się ją w specjalnym tygielku zwanym briki. Wlewamy do niego tyle filiżanek wody, ile chcemy przyrządzić. Następnie wsypujemy po łyżeczce kawy na filiżankę oraz tyle cukru, ile chcemy, mieszamy na średnim ogniu aż się rozpuści, a następnie doprowadzamy do wrzenia. Kiedy pojawi się kożuch, odstawiamy kawę na bok na minutę, a następnie rozlewamy do filiżanek. Wersja dłuższa mówi: po zagotowaniu zestawiamy na minutę, potem znowu doprowadzamy do wrzenia, zestawiamy, mieszamy, znowu stawiamy i doprowadzamy do wrzenia, następnie ściągamy pianę i wkładamy do każdej filiżanki, po czym kawę mieszamy i wlewamy do filiżanek.

Ufff. Trochę się trzeba narobić:) Jakby tego było mało, mamy cztery rodzaje kawy po grecku, w zależności od zawartości cukru. Jest więc sketos - mocna kawa bez cukru, metrios - średnio mocna z jedną łyżeczką, następnie słodka glykis lyb wręcz ulepek czyli veri glykis, aż po glykis vrastos - słodką, gotowaną więcej niż jeden raz.

Nie wiem, którą opcję wybrali w tawernie, w której zamówiłam kawę po grecku, ale jedno jest pewne: nie była mocna, nie była słodka, a fusy były drobne i twarde niczym piasek. Mimo, że na co dzień raczej nie będę się delektowała tego typu kawą, w tamtym klimacie tak przyrządzona, bardzo przypadła mi do gustu. Może również dlatego, że nie mając dostępu do internetu na dzikim południu pełnym groźnych Gór Białych i maleńkich wiosek nie mogłam poczytać o tego rodzaju kawie i dzięki temu nie byłam nastawiona na konkretne doznania. Na korzyść greek coffee przemawia również fakt, że stawia na nogi, co widać na poniższym zdjęciu, zrobionym tuż po wyjściu z kawiarni, z dedykacja dla czytelników Kawowego:)



Polecam przyrządzanie kawy po grecku w domowym zaciszu. Największym atutem tej kawy - poza tym, że stawia na nogi - jest sam rytuał jej przyrządzania. A popijając tak przygotowany napój, rozsiądźcie się wygodnie w fotelu i powtarzajcie sobie - jak Kreteńczycy - Siga, siga!*

Tawerna "Amphora"
Chania (Kreta)
Nabrzeże portu weneckiego
(bliższy adres nieznany, bo kto by takie rzeczy zapisywał na urlopie!)

* "Siga, siga!", czyli po grecku "powoli, powoli!" - popularne na Krecie powiedzenie, w którym zawiera się filozofia życia Kreteńczyków.
dodajdo.com

Lepsza czysta niż w drinku

Zazwyczaj jest tak, że bardzo przeciętne espresso całkiem nieźle sprawdza się w kawowym drinku i jako latte z lodami czy smakowym syropem smakuje dobrze. Na tym bazują sieciówki i zwykle serwowanym przez nie dużym kawom niewiele można zarzucić.

iCoffee jest wyjątkiem od tej reguły. Piłam tam pyszne macchiato (6,50zł). Następnym razem - bardzo dobre espresso (5, 50 zł). W połączeniu z tortem kajmakowym było dobrze (choć nigdy wcześniej nie jadłam tortu kajmakowego, więc nie wiem czy tak to powinno smakować). Ale koleżanka, z którą tam byłam, zamówiła latte z lodami (11,90). Nie jest fanką kawy, pije ją tylko do towarzystwa bądź na obudzenie, i zwykle jest to cappuccino (w iCoffe kosztuje 8,90 lub 9,90 w zależności od wielkości). Ale nawet dla niej ilość kawy w kawie okazała się niewystarczająca. Bo to latte nie wyglądało jak latte, nie miało beżowego koloru, tylko brudno-biały. Przez chwilę nawet zastanawiałyśmy się, czy aby na pewno tam jest kawa, czy może o niej zapomnieli? Spróbowałam i naprawdę nie poczułam nic, poza mlekiem i lodami oraz zdziwieniem, że szklanka mleka może kosztować prawie 12 zł.

Wystrój iCoffee jest typowy dla sieciówek, podobno od jakiegoś czasu taki styl nazywa się warszawskim. Przestronnie, nowocześnie, z menu wypisanym nad barem i ścianami w zdecydowanych (ale nie jaskrawych) kolorach. Bez szaleństw, niczym się to miejsce nie wyróżnia spośród setek innych sieciowych kawiarni, ale też nic mu zarzucić nie można. Są gazety do poczytania i wi-fi. Miła obsługa. Duży plus za ładną porcelanę i szklanki (a nie papierowe kubki).

iCoffee
Galeria Mokotów,
Warszawa, ul. Wołoska 12
zdjęcie w poście - www.icoffee.pl
dodajdo.com