Meksykański słoń pod Neptunem

Przenieśmy się na chwilę do Gdańska, na ulicę Długą, tę z Neptunem. Jest tam mnóstwo lokali, w których można się czegoś napić, coś zjeść, albo tylko przysiąść na chwilę i popatrzeć na tłum przelewający się przez gdańską starówkę. Z roku na rok coraz więcej tam "sieciówek", ale przy odrobinie wysiłku można jeszcze znaleźć kilka klimatycznych lokali.
Jak Maraska na ten przykład.

Na początku (1959r) był to sklep z wykwintnymi słodyczami z całego świata. Później oferta została poszerzona o inne produkty. Mają tam ponad 120 gatunków herbat, 35 kaw i porcelanę, która jest w stanie zadowolić najbardziej wybredne gusta. Od kruchych, porcelanowych filiżanek do herbaty, które chętnie widzielibyśmy w dłoniach efemerycznej blondynki z XIX w., po grube, nowocześnie minimalistyczne filiżanki stworzone do espresso.



Wnętrze tego lokalu na szczęście nie jest ani nowoczesne, ani minimalistyczne. Bordowa tapeta, ciężkie stoliki z ciemnego drewna, tapicerowane krzesła. Świetnie wpisuje się w klimat starej kamienicy. Na ścianach wiszą stare reklamy słodyczy i całkiem nowe fotografie statków. Można zamówić espresso z konkretnego gatunku kawy (10 zł). Mój wybór padł na Meksyk Maragogype, o charakterystycznie dużych ziarnach (większe od innych kaw o 1/3). Podobno przed I wojną światową był to jedyny rodzaj kawy spożywanej w niemieckich domach, ale i w Polsce dobrze się kojarzy - na targach w Krakowie, gdy w maju 2007 wystawiono tę kawę do degustacji, w ciągu 1/2 godziny wykupiono cały dzienny zapas kawy przeznaczonej do sprzedaży. Na liście moich ulubionych kaw zajmuje bardzo wysoką pozycję i ciekawa byłam, czy w Marasce będzie smakowała tak samo dobrze jak ta, która pijam w domu.

Test wypadł pozytywnie. Espresso z maragogype, podane ze szklanką wody i czekoladką, było takie jak trzeba - gładkie, lekko kwaskowate, z minimalnie wyczuwalną nutką koniaku. Ani cienia goryczy. Jest dobrze. :)

Na zakończenie muszę jeszcze pochwalić obsługę. Już dawno w żadnej kawiarni nie byłam tak miło potraktowana, choć trochę pomarudziłam nad kartą i przed gablotką z porcelaną stałam trochę dłużej niż nakazuje przyzwoitość. ;) Fakt, że byliśmy tam z J. jedynymi klientam (mało kto wchodzi w Polsce na espresso po 20.), ale panie były tak naturalne, że można odnieść wrażenie, iż traktowanie klientów jak gości w Marasce jest standardem.

Maraska
Gdańsk, ul.Długa 31/32
www.maraska.pl
(foto moje)
dodajdo.com

10 komentarze:

no nieee, znowu byłaś w Gdańsku?
ale Ci zazdroszczę

Nie, w MArasce byłam juz jakiś czas temu, tylko nie było okazji o tym napisać :)

ja to się poślizgnęłam z tym komentarzem - ale byłam. A jak będziesz kiedyś na śląsku - to ci zdradzę gdzie ja kawę pijam :)

Byłam niedawno na Śląsku, ale w takim biegu, że nawet nie było okazji nigdzie na kawę wstąpić. Chętnie skorzystam z rekomendacji przy najbliższej okazji. :)

Uwielbiam Twoje opisy miejsc.. jednocześnie są rzeczowe, konkretne, ale przy tym także nieco osobiste. Fajniaste takie podróżowanie po kawiarniach, kawiarenkach.. Ja za mało włóczę się po szerokim świecie, by takie wyprawy robić. Ale kiedyś.. :) I zdecydowanie będzie to inspirowane właśnie TYM Blogiem :))
Słoneczne pozdrowienia :)

Dzięki, Granda. :)
Wcale nie trzeba specjalnie daleko podróżować, zwróć uwagę, że większość opisanych przez nas kawiarni to warszawskie miejsca, a więc z naszego "podwórka".

No niby z podwórka.. Ale moje miasteczkowe podwórko obejmuje jedną, może dwie knajpki, które już dość dobrze znam ;) Jak wspomniałam, muszę się gdzieś dalej ruszyć, żeby pozwiedzać jakoś konkretniej :P A wcześniej jeszcze na to zarobić, ale to już inna, nieco mniej ciekawa bajka xD

Skoro tak, to faktycznie masz ograniczone pole manewru. No nic, w takim razie poczekamy. :)

Oby wszędzie były takie standarty - marzenie :)

Tyle razy chodziłam po Długiej, ale na kawę jeszcze do Maraski nie trafiłam... Przy następnej mojej wizycie w Gdańsku, postaram się tam zajrzeć :)