Chimera, czyli moje tęsknoty

Z pisaniem o miejscach w Krakowie jest pewien problem. Znalezienie kawiarni w Warszawie ma swój niepowtarzalny urok - jak poszukiwanie skarbów. Nigdy nie wiesz, w jakim zakątku miasta schował się smak i atmosfera. W Krakowie jest trudniej - któryś mój znajomy powiedział kiedyś,ze życie w Krakowie jest jak życie w teatralnych dekoracjach. I z tego właśnie powodu trudno arbitralnie mówić: tu jest skarb, a tu nie. Każda stokrotka w trawie cieszy oko, ale decydowanie który kwiat w bukiecie piękniejszy jest już trudniejsze.


Dlatego dziś zupełnie subiektywnie będzie o jednym z moich ulubionych miejsc. Pewnie nie dlatego ulubionych, że najbardziej wykwintnych i nie dlatego, że kawa jest tam wyborna, bo przeciwnie, jest dość przeciętna. Ale dlatego, że warto wiedzieć, że jeśli zechcecie w Krakowie przy Rynku zjeść pyszny talerz sałatek za nieduże pieniądze, to warto zajrzeć do Chimery.
Mieści się przy ul. Św. Anny i składa się z restauracji i baru sałatkowego. Jestem miłośniczką tego drugiego miejsca. W urokliwych średniowiecznych piwnicach, a w pogodne dni na małym podwóreczku serwowane są przepyszne sałatki, które można komponować na talerzu według uznania. Do nich oferowane są tarty, naleśniki, ziemniaki i różnej maści placuszki. Obiad dla kobietki składający się z talerza sałatek, świeżo wyciśniętego soku marchewkowego, deseru i espresso to kwota rzędu ok. 25 zł.
Nigdy nie odmawiam sobie przyjemności odwiedzenia Chimery. W zimie siadam zawsze przy kominku, w którym pieką się ziemniaki. Kiedyś kawa była tam lepsza. Tydzień temu dostałam tam jednak mocno rozwodnione espresso. Ale i tak polecam. Sałatki palce lizać. Żałuję, że do dziś nie znalazłam warszawskiego odpowiednika.

Bar Sałatkowy "Chimera"
Kraków, ul. św. Anny 3
godz. otwarcia: 9.00 - 23.00
dodajdo.com

20 komentarze:

Też jesteśmy miłośnikami Chimery. Btw. jej twórca jest sympatycznym filozofem ;-)
Pozdrowienia,
antonio --- coffeetasters.org.pl :-)

Zawsze lubiłam tam chodzić, ale mam wrażenie, że w ciągu ostatniego roku - półtora jedzenie im się pogorszyło. Wpadam do Krakowa w regularnych odstępach i coś mi nie pasowało w czasie ostatnich wizyt.

Magdaro, ale popłynęłaś z tymi stokrotkami ;)
Co do samego Krakowa... Jeden z moich znajomych mówi, że to miasto nieuchronnie ewoluuje w stronę Domu Spokojnej Starości. W przeciwieństwie do Warszawy nie ma przyszłości, bo ciągle żyje przeszłością. Dość odważne stwierdzenie, jeśli wziąć pod uwagę, że to rodowity Krakus od niedawna mieszkający w Warszawie, ale chyba coś w tym jest. Wiedziałam, że piszesz o Krakowie, jak tylko zobaczyłam zdjęcie. ;)

Antonio, widzę, że piszesz jako anonimowy, a tylko w tekście się podpisujesz - łatwo można to zmienić, wystarczy, że pod komentarzem zaznaczysz przedostatnią opcję, i w miejsce nazwy wpiszesz swój nick. :)
Swoją drogą muszę kiedyś wpaść do Kołobrzegu...

@Azzahar: z jedzeniem to prawda, niestety, od jakiegoś czasu się pogorszyło. Nadal jest smacznie, ale coś już jest w tym innego.

Drogie Dwie Kawowe Panie - jesteście poniekąd "odpowiedzialne" ;) za mój kawoholizm i testowanie wszędzie espresso, dlatego zapraszam do mnie po odbiór obrazka ;)))

http://kosawtalerzu.blogspot.com/2009/04/blog-o-zupach-o-ktorych-nawet-nie.html

;)

@zemfiroczka: BAAAARDZO NAM MIŁO:) wkrótce odbierzemy i opatrzymy stosownym komentarzem:)

Dziewczyny!
Pozwoliłem sobie przyznać temu blogowi nagrodę Kreativ Blogger Award - http://dzwiekimuzyki.wordpress.com/2009/04/24/kreativ-blogger-award/
Pozdrawiam obie autorki :)

Daaawno juz w Chimerze nie goscilam, i tez uwielbialam ten bar salatkowy; milo, ze o tym przypomnialas :)

Pozdrawiam!

Niestety ale Chimera bardzo sie popsula, kiedys rzeczywiscie byly tam najlepsze salatki w miescie!! Teraz no coz...wszystko zalezy od dnia i od godziny- byc moze mialas szczescie, albo nie znasz chimery za dawnych czasow!! Juz nie chodze tam z taka przyjemnoscia jak kiedys!! Nastepnym razem jak bedziesz w Krakowie daj znac ;) Pozdrawiam Serdecznie

@Paulina: po pierwsze, chyba znowu pomyliłaś mnie z Iwoną. Ten post napisąlam ja, magdaro.
A Chimerę znam od bardzo dawnych czasów. Dokładnie to od 1999 czy 2000 roku zdaje się. Pierwszy raz poszłam tam jakoś na pcozatku liceum w kazdym razie i odwiedzałam ją bardzo czesto. I może dlatego teraz, kiedy jestem już w Krakowie tylko gościem, żewię do niej sentyment, mimo, że się popsuła.

No błagam, ileż można w siebie wepchnąć zdechłej sałaty i zjełczałej fety żeby wreszcie zrozumieć że Chimera to podrzędna knajpa dla przyjezdnych, którzy się dużo o niej naczytali... Tylko nie mogę się nadziwić jakim cudem można toto jeszcze chwalić, widocznie mit przerósł już wszelkie granice i siła sugestii w Chimerze dokonuje cudów. Ja się normalnie brzydzę, przepraszam, ale naprawdę jadłam tam takie obrzydlistwa że nie mogę milczeć...

Oj, wyszło jakbym ganiła autorkę, naprawdę nie chodziło mi o krytykę czyjegoś gustu, tylko o fakt, że gdyby komuś podać niejedną chimerową sałatkę w domu to by ją normalnie wywalił do kosza. Przepraszam, że wyszło napastliwie, ale napaść jest wyłącznie na masy zwane sałatkami, które w Chimerze z grzeczności konsumowałam z przyjezdnymi znajomymi.
Jeszcze raz przepraszam autorkę.

Drtogi Anonimie, autorka nie czuje się w żadnym wypadku obrażona:) Wydaje mi się, że zarówno z samego posta jak i z moich komentarzy wynika, że wcale nie uważam Chimery za najlepsze pod słońcem miejsce, co więcej, wyraźnie zaznaczam, że kieruje mną sentyment.
Nie zgodze się,że sałatki stamtąd wyrzuciłabym do kosza, natomiast trzeba oczywiście być świadomym, że to nie są sałatki z restauracji, które dostajemy wykwitnie podane. To są sałatki upchnięte w pojemniczki, serwowane łyżką na talerz i zalewane sosem. Ale ja to kocham, ze względu na wspomnienia lat, które tam spędzałam jako student, który żył za 600 zł miesięcznie.
jeśli ktoś chce zjeść niedrogo i w miłej atmosferze, to chimera jest świetna.

Chyba się skuszę i odwiedzę Chimerę ;) Bo z Twojego opisu, na który natknęłam się zupełnie przypadkiem wynika, że chyba warto spróbować. A czy jest tam też coś dla amatorów innego jedzenia niż korzonki? Bo chętnie pójdę z kimś, tyle że ów ktoś do wielbicieli sałatek nie należy. Polecasz jakieś konkretne dania czy wszystko jest smaczne :) ?

Ja ostatnio odkryłam restaurację "Pod Słońcem", w której są pyszne mięsa i szarlotka na ciepło z lodami i toffi - to co prawda w zupełnie innych kilmatach, ale również polecam. A i ceny niskie ;)

Ja też tam chodzę ze stuprocentowym mięsożercą i jakoś sobie radzi;) Można zamówić tartę ze szpinakiem, zapiekane ziemniaki albo coś bardziej sytego. Mięsa to nie zastąpi, ale na pewno można sie najeść:)

jak nie znalazłaś jeszcze odpowiednika w Warszawie to trzeba się przeprowadzić do Krakowa

@Anonim: ach, jakże to by było proste, gdyby nie fakt, że dzisiaj już do krakowskiej Chimery nie chodzę - niestety poważnie obniżyła loty i to już nie to samo, co przed 5 laty.

Też lubiłam Chimerę, dopóki nie spotkała mnie ogromna nieprzyjemność pracy w tym miejscu. Opowieści rodem z piekła mogłabym snuć godzinami, nigdy tez nie zjadłabym już nic co tam serwują. Nie polecam.