Femme fatale

Jak byłam mała, to chodziłam z tatą na lody. Kupował mi 5 kulek w podwójnym rożku i zachodzę w głowę, jak ja byłam w stanie tyle zjeść? Teraz wymiękam przy trzeciej. Wczoraj byłam na kawie z teściem, siedziałam koło chłodni z lodami i uświadomiłam sobie, że w dorosłym życiu nigdy nie byłam na kawie ze swoim tatą. Zaległość zdecydowanie do nadrobienia. Z teściem zresztą też byłam pierwszy raz na kawie. Przy okazji odkryłam miejsce godne polecenia.

Okolice Ronda ONZ i Grzybowskiej to głównie wieżowce-biurowce. Na parterach tych budynków sporo jest kawiarni, restauracyjek i typowych lunchowni. Jest i W biegu cafe, i Coffee heaven. I maleńka cukiernia Femme Fatale. Serwują tam Manuela, którego od czasu wakacji w okolicach Wenecji jestem wierną fanką - uważam, że ani Vergnano, ani Illy, skądinąd dobre, nie dorastają Manuelowi do pięt. Oczywiście pod warunkiem, że jest dobrze przygotowany. Ale w Femme Fatale nie musicie się o to martwić. Trzy espresso serwowane po kolei - wszystkie o tej samej objętości, z piękną cremą, w podgrzanej filiżance. Do tego ciastka, dobre i wcale nie drogie. Mus orzechowy (5 zł) to musi być prawdziwa bomba kaloryczna - słodka, zapychająca, mocno orzechowa. Ale czasem warto zaszaleć. ;) Zresztą wybór jest spory, są eklerki (5 zł), rurki z kremem (3 zł), drożdżówki i sporo innych słodkości. Aż dziwne, że na tak małej przestrzeni, w pomieszczeniu wielkości mojej kuchni, dało się stworzyć takie przyjemne miejsce.

Jedyny minus jest taki, że ciastka nie są podpisane. Nie ma cen ani nazw, które czasem wyjaśniają "co w tym siedzi". A dla zmotoryzowanych problematyczne może się okazać parkowanie. W okolicy jest z tym kłopot, więc wjechaliśmy w jakieś podwórko, stanęliśmy pod blokiem i sobie poszliśmy. Wróciliśmy pół godziny później i co się okazało? Że brama jest zamknięta i bez klucza nie da się wyjechać. Staliśmy tak z godzinę, czekając aż ktoś z mieszkańców sobie tę bramkę otworzy i uda nam się przejechać tuż za nim. Daleko zresztą nie zajechaliśmy, bo wpadł mi w oko wielki szyld "Wszystko dla konia". A że od niedawna jeżdżę konno i jestem na etapie kompletowania sobie sprzętu, to sami rozumiecie, że nie mogłam tam nie zajrzeć. Teraz mam już dwa powody, żeby bywać w tamtej okolicy.


Cafe Femme Fatale
ul. Grzybowska 2
Warszawa
dodajdo.com

11 komentarze:

Manuel u nas? Fantastycznie! Pamiętam jak za tym biegałaś we Włoszech:)

Wszystko dla konia? :DD
W dzieciństwie też pożerałam 5 kulek bez problemu, teraz wysiadam przy drugiej. Może te kulki były kiedyś połowę mniejsze. A Manuela nie znaju. Jeszcze mam zapasy Vergnano, ale jak polecasz M., trzeba koniecznie spróbować. Coffee Heaven ostatnio jakiś cienki mi się wydaje, nie masz takiego wrażenia? Ciekawe, jak radzi sobie polski Starbucks z ich espresso XXXXXL.
Pozdrawiam Cię ciepło wieczorową porą :)

Magda, Manuel już od jakiegoś czasu jest w Polsce, ale albo nie było okazji o tym pisać, albo jakoś się temat rozmywał.

Lisko, "cienki" w sensie wodnisty? Czy po prostu przestała ci ta kawa smakować? Ja już dawno w CH nie byłam, a przy okazji ostatniej wizyty fusy mi pływały w espresso, więc wrażenie nie było najlepsze.

Z tymi lodami to jest chyba tak, że dzieci wszystko pożerają oczami, jak leci, a tym bardziej kolorowe lodowe kuleczki o najróżniejszych smakach ;)

Niezmiennie dziękuję za podrzucanie nowych adresów w pobliżu mojego miejsca pracy, płacy i polityki socjalnej :-)

proszę bardzo, polecamy się na przyszłość ;)

Wodnisty, o! I chyba też przestała mi smakować. Lubię kawy mrożone, a tam smakują ostatnio jak woda z syropem czekoladowym, kostkami lodu i śmietaną.

Bardzo nam miło, że Manuel smakuje. W tej cukierni jest akurat mieszanka o nazwie Aroma Bar (80% arabika).


Pozdrawiamy,
Manuel Caffe

Podoba mi się Twój blog (tematyczny, dobrze się nazywa, a nazwa koresponduje z treścią). Wrzucam do ulubionych :) Kawę pijam, a co do lokali, to nie tyle jestem wybredna, co nie lubię szeroko pojętego "dziadostwa". Firmy, które "dorobiły się" często obniżają loty. Dzisiaj byłam w "Fabryce Pizzy" na Józefa. Wiklinowy koszyk, w którym podano sztućce był po prostu brudny!

Droga I.Nna,

jakiś czas temu trafiłam na Twój (Wasz) blog i odtąd odwiedzam go regularnie.

Na codzień mieszkam w Krakowie (de facto proszę o więcej recenzji z tego miejsca;)) ale akurat ten tydzień spędzam w Warszawie. Co to ma wspólnego z blogiem? Podążam kawowym szlakiem sugerując się Twoimi recenzjami.

Czytając tak miłe słowa o Femme Fatale nie można tam nie iść tym bardziej, że zatrzymałam sie przy Grzybowskiej. A co równie ważne "Wszystko dla konia" w okolicy;-)

Pozdrowienia dla Amazonki od Amazonki!

Do zobaczenia na kawowym szlaku!

Ania

Do tej małej kawiarenki trafiłam przypadkowo.... ale już nie przypadkowo kupuję tam sernik :) Cudowny! a dosyć wybredna jestem więc jego smak był dla mnie zaskoczeniem.
Wczoraj przyniosłam do domu 2 kawałki i długo zastanawiałam się czy się nimi podzielić :)))