Gorzko, gorzko....

Co robią turyści w Warszawie? Zwiedzają Starówkę, Łazienki, robią sobie zdjęcie z Pałacem Kultury, a co bardziej ambitni odwiedzają któreś z muzeów. W ostatnią niedzielę sami postanowiliśmy poczuć się jak turyści (taka namiastka wyjazdu), i poszliśmy powłóczyć się po Starym Mieście.

Ostatnio byłam tam jeszcze zimą, i odniosłam wrażenie, że to martwe miejsce. Puste place, pozamykane lokale, nigdzie żywego ducha. Nie wiem, czy to pora roku, czy też długi weekend sprawiły, że tym razem starówka była zupełnie inna. Mnóstwo ludzi, ogródki restauracyjne przed każdym lokalem, kilometrowa kolejka przed lodziarnią... I dobrze, widać, że wreszcie ludzie wyszli na ulice, zamiast do centrum handlowego. ;)

Kłopot pojawił się w momencie, kiedy postanowiliśmy przysiąść w którymś z tych ogródków na kawę. W poszukiwaniu wolnego miejsca zaszliśmy aż na Freta. Minęliśmy To lubię, bo mieliśmy ochotę na zupełnie nowe miejsce. Belle Epoque nie zachwyciła nas wystrojem - chyba miało być klimatycznie, a wyszło jak pomieszanie babcinej szafy z nieudolnym naśladownictwem Fukiera. Restauracja Fret a porter zaintrygowała nas nazwą, ale nie było wolnych miejsc. W końcu wolny stolik znaleźliśmy w Galerii Freta.

Miła obsługa, doniczka niezapominajek na każdym stoliku, spory wybór kaw - to zdecydowanie na plus. Kolejny plus to śliczne kuliste szklanki, w których podano wodę do espresso. I na tym dobre wrażenia się kończą. Kawa była gorzka. Przegrzana. Pianka na espresso macchiato wyglądała, jakby ktoś łyżeczką nałożył czapę ze spienionego ludwika - z jogurtową konsystencją nie miało to nic wspólnego. Cukier do tego podano w saszetkach. Niby nic złego w tym nie ma, ale każda z tych saszetek była "reklamówką" innej firmy. Nie wyglądało to ładnie, zwłaszcza w połączeniu z takim wysmakowanym wnętrzem i piękną porcelaną.

I jeszcze słówko o deserach. Puszysty sernik z gorącą czekoladą nie był ani puszysty, ani z czekoladą. To po prostu przyciężki kawałek bardzo słodkiego ciasta z równie przesłodzoną czekoladopodobną polewą. Dolce Vita - deser lodowy z bananami i bita śmietaną również był rozczarowujący.

A na koniec rachunek:
espresso - 8 zł
espresso macchiato - 8 zł
dolce vita - 15 zł
sernik - 11 zł
W sumie 42 zł za kawę z deserem dla dwóch osób. Ceny zwykłe jak na tę lokalizację, ale nijak się mają do jakości. Jak za przegrzaną kawę i pseudosernik zdecydowanie za drogo.

Galeria Freta
ul. Freta 39
Warszawa
dodajdo.com

19 komentarze:

8 zeta za espresso? Daleko nam do Włoch, co?

Daleko nam nie tylko do Espresso ;)

Recenzja widać negatywna a ja przyznam się że dziś piłem... KAWĘ

Ale taką z automatu i z cukrem musiałem bo cały czas mi się spać chciało. Więc musiałem wypić kawę bo później na prawko i pierwszy wyjazd na miasto - Wrocław. Było ok :)

Pozdrawiam

Napisałabym, że po takim podsumowaniu nie wybiorę się tam, ale..
.. i tak się tam nie wybieram, bo do Wawy mam kawał drogi :P

Oczko, daleko, mentalnie dalej niż geograficznie ;)

Piorku, a z automatu to nie jest kawa. To wyrób kawopodobny. ;) To już lepiej następnym razem idź do coffee heaven na wiadro mleka z kawą ;)

Granda, gdybyś jednak się wybrała, to jest tyle fajnych miejsc, że nie trzeba się męczyć z gorzką kawą w Galerii Freta.

Iwona ale staram się, nie piję takiej oryginalnej bo się uzależnię hehe ;)

Pozdrawiam

Od kawy raz na jakiś czas? Bez przesady. ;)
Moim zdaniem najważniejsze, żeby mieć z tego przyjemność. Jeśli nie lubisz kawy, to jej nie pij, jeśli lubisz - pij porządną.

Zresztą kawa to najzdrowsza z tzw. używek - Magdaro obiecała napisać o zdrowotnych właściwośćiach kawy.

Ja z tak zwaną rewizytą przyszłam. I choć kawy nie pijam bom nie przyzwyczajona - przyznać muszę że uwielbiam kolor, zapach i aromat kawy. Połowę kiecek mam w tym kolorze - i najchętniej pachniałabym kawą. Zaczyna mi świtać w głowie myśl taka... hmm i czemu nie? A wiesz, najbardziej lubię kawę wypić w dobrej knajpce, w dobrym towarzystwie - i może dlatego nie pijam na co dzień.
O! I pomysł jest dobry - idę go rozwinąć. A Tobie dziękuję za natchnienie :)

Proszę bardzo. :)
A o zapachach to z Magdaro trzeba rozmawiać, bo to specjalistka od perfum (www.flakonik.blox.pl), ale pewnie jak wpadnie jej w nos coś kawowego to o tym tu napisze. :)

Uważam, że Galeria Freta to bardzo interesujące miejsce jak i lokal wystrój wnętrza duży plus , obsługa miła i szybka, bardzo dobre jedzenie a przede wszystkim czyste i zadbane.
Polecam

szkoda że blog taki nierówny, po przeczytaniu recenzji cavy z nowego światu i galerii freta można odnieść mieszane uczucia bo w obu miejscach i kawa (DANESI) i ciasta są z tego samego źrudła;) Może poprostu autorzy mają raz lepszy raz gorszy dzień...?

@Anonimowy: odpowiedx lezy gdzie indziej. Po prostu o galerii freta pisała I.nna, a w Cavie byłam ja (i teraz wyjdzie, że albo jedna jest snobką, albo druga ma dorszy dust;). A w rzeczywistości to sa po prostu gusta i guściki.

Witam anonimowych gości ;)

"Uważam, że Galeria Freta to bardzo interesujące miejsce jak i lokal wystrój wnętrza duży plus , obsługa miła i szybka, bardzo dobre jedzenie a przede wszystkim czyste i zadbane.
Polecam"

Wybacz, ale to ma być plus dla lokalu? Czystość to powinien być standard...

w obu miejscach i kawa (DANESI) i ciasta są z tego samego źrudła(pisownia oryginalna)
To samo źródło kawy czy deserów jeszcze o niczym nie świadczy. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że ta sama kawa zmielona w inny sposób, zaparzona przed dwie różne osoby w różnych ekspresach będzie smakować inaczej?
Na temat deserów się nie wypowiem, bo chyba nigdy nic słodkiego w Cavie nie jadłam.

Aha, W Cavie była Magdaro, a w Galerii Freta ja. Oczywiście czasem mamy na temat konkretnej filiżanki kawy różne opinie - wszystko to kwestia smaku i własnych upodobań. Ale jakie można mieć zdanie na temat kawy, która ma chyba ze 100 stopni i pokryta jest pianą, która co prawda dobrze wyglądałaby w wannie, ale na pewno nie w filiżance? ;)

Byłem w Galerii Freta 26 grudnia. Drugi dzień świąt BN. Postanowiłem poszukać w Interecie, co za indywidua prowadzą ten lokal, bo nieudolność/złośliwość/chamstwo (???) z jakim się tam spotkałem ze strony obsługi to tragedia połączona z komedią. Po dwugodzinnym spacerze po Starówce postanowiliśmy COŚ ZJEŚĆ. Padło na Galerię Freta zupełnie przypadkowo. Na sali były zajęte 2 stoliki - reszta wolne. Menu przyniesiono nam po 20 minutach. Przez kolejne 15 minut nikt nie pojawił się, aby przyjąć zamówienie. Kiedy zwróciłem uwagę osobnikowi, który wyglądał na menedżera nawet nie usłyszałem "przepraszam". Zresztą nic by to nie dało bo i tak bylismy gotowi do wyjścia. Zjedliśmy po drodze do domu w McDonaldzie... Swoją drogą może wartoby takiego McD urządzić na Starówce, żeby coponiektórym "restauratorom" zmiękła rura. Zatem o wrażeniach smakowych nic nie mogę napisać. Ale lokal STANOWCZO ODRADZAM.

Wygląda nawet sympatycznie, co jest złudne, bo już menadzer jest jak spod budki z piwem. jedzenie jak sie trafi, a potrafi się trafić bardzo niedogotowana kaczka ociekająca krwią, a manadzer potrafi wmawiać, ze dokładnie taka ma być. I chce żeby za to zapłacić!

Calkowicie sie zgadzam. Gdansk jest fantastyczny, a zima to juz szczegolnie!

Gdansk jest fantastyczny nie tylko zima - wiem co mowie, znam sie na tym, spedzilam tam wiekszosc zycia :) Latem wprawdzie troche tloczny, ale wciaz ma swoj urok. Ech, teskno mi sie jakos na sercu zrobilo.

Niejasno się wyraziłam - to, że Gdańsk jest fajny o każdej innej porze roku, to wiem od dawna, ale, że zimą, to moje tegoroczne odkrycie.
Zwykle bywam tam latem i nawet moja niechęć do tłumów nie jest mnie w stanie zniechęcić od łażenia w tę i z powrotem po jarmarku dominikańskim ;)
Teraz było trochę szaro i nostalgicznie, ale czasem tak trzeba, trochę zwolnić, posnuć się bez celu i pomyśleć.

no ja nie jestem obiektywna - Gdańsk jest zawsze piękny :D
a nad morze (no dobra Zatokę) wybieram się tylko i wyłącznie jak jest zimno.
plażowanie jest mi bardzo obce. nie dość że zawsze mam latem najwięcej pracy to na dokładkę nie lubię tego.