Poderwij mnie na Kabatach

Godzina 15. Koszmarnie głodna wychodzę z pracy, bo Pan Kanapka akurat nie dojechał, nie zdążyłam zjeść śniadania w domu, a na domiar złego miałam tyle pracy, że nawet nie mogłam wyskoczyć na 5 minut do sklepu...

Jakimś cudem J. kończy pracę o podobnej porze. Szybkie pytanie: "co, gdzie, kawa czy coś do jedzenia" i decydujemy, że można połączyć jedno i drugie. Liska z White Plate polecała w swojej okolicy (Kabaty) knajpkę o nazwie Antich Cafe. Ponoć pyszna kawa i włoskie jedzenie. Jedziemy!

Jak można doprowadzić głodnego człowieka do wściekłości? Nic prostszego. Wystarczy kazać mu czekać 45 minut na zamówiony obiad! I to w sytuacji, kiedy przy stolikach obok wszyscy jedzą i do wygłodniałego nosa dochodzą takie zapachy, że klękajcie narody...

Wściekła, głodna i zmęczona. Tak wyglądałam po tych trzech kwadransach. Czemu zmęczona? Bo na malutkiej przestrzeni ktoś wcisnął 8 stolików i wewnątrz panował taki gwar, jak w pubie w czasie meczu (raz byłam, więc wiem jak to jest;)). Na dodatek ktoś wymyślił, żeby to było miejsce przyjazne dzieciom: są dostępne jakieś zabawki, książeczki itp. Zawsze mi się wydawało, że to fajny pomysł, że dzięki temu rodzice (zwłaszcza w takich blokowiskach jak Kabaty) mogą normalnie wyskoczyć na kawę. Niestety, po 45 minutach obok stolika Ali, zmieniłam zdanie. W zwykłych okolicznościach pewnie bym stwierdziła, że to słodkie dziecko. Ale kiedy po raz 15 zrzuciła drewniane pudełko po klockach na podłogę, miałam ochotę... dobra, nie powiem, żeby nie było, że jestem antyspołeczna i antydzieciowa. Ale miałam! Jej tatuś zresztą też. W pewnym momencie wstał i poszedł na 10-minutowy spacer z pustym wózkiem...

Kulinaria to chyba jedyna dziedzina, w której tak łatwo mnie wprowadzić w stan euforii. Kiedy WRESZCIE wylądował przede mną talerz z gnocchi w sosie szpinakowym z suszonymi pomidorami (23zł), w jednej chwili zapomniałam o czekaniu, hałasie, a nawet upierdliwej belce w stole, która wbijała mi się w kolana. Co tu dużo gadać: pysznie było. J. zamówił penne z kurczakiem i brokułami w sosie śmietanowym (21zł) i było równie dobre.

A to wszystko było przecież tylko wstępem do kawy. I do tiramisu (14zł). Wszyscy wiedzą, co to za deser, więc o tym nie będę pisać. Ale może nie wszyscy wiedzą, że nazwa oznacza "poderwij mnie". Oj, takim deserem naprawdę by można zawrócić w głowie. Do tego wspaniałe espresso (5 zł, Cafe Vergnano) podane ze szklanką wody. Czułam, że pachnie i to był chyba pierwszy od kilku dni zapach, który przebił się przez mój zakatarzony nos.

Kawa, deser i jedzenie ledwie ich uratowało. Gdyby było odrobinę gorzej, moja noga więcej by tam nie postała. Obsługa też się starała, byli naprawdę mili. Ale z drugiej strony - wiedzieli, że na gnocchi będę musiała tyle czekać. Powinni mnie uprzedzić, albo chociaż zaproponować symboliczną grzankę "na koszt firmy", żebym nie umarła z głodu, jak to się robi w niektórych restauracjach. Tak czy inaczej - polecam. Ale nie o takiej porze i nie wtedy, kiedy jesteśmy naprawdę głodni.

Antich Cafe
ul. Wąwozowa 6a,
Warszawa
www.antich.pl
dodajdo.com

14 komentarze:

oj wyobrażam sobie co przeżyłaś, w naszej miejscowej naleśnikarni na naleśnika, w porze obiadowej, czeka się ponad 40 min, ducha można z głodu wyzionąć ;)

Ale kawa dobra była? ;)
Przyznam szczerze, że nigdy nie chodzę tam 'w godzinach szczytu'. Jeśli to możliwe, idę na poranną kawę i bruschettę. Wtedy jest prawie pusto i spokojnie. Można poczytać, pomyśleć. Zdarza mi się też czasem rano zjeść obiad ;)
Ja mam duży sentyment do tego miejsca, bo poprzedni właściciel był wyjątkowo uroczy i parzył doskonałą kawę, która ostatnio nie smakuje jednak tak samo...

Princess masz na myśli zapewne Manekina, co? Z obłędną borowikową hyhy ;)
To co, jak wpadniesz do Wawy to idziem z Lipką do tej cafe co to nam tutaj I.nna poleca, nie?

Te tiramisu mnie nęci, skoro tak zachwalasz :)

ps. a w lodówce czeka mascarpone... ;)

Lisko, kawa była bardzo dobra. :)
Szpinak był pyszny i miał fajną konsystencję (liście, nie brejowata papka z mrożonki) i dawno nie jadłam takich dobrych suszonych pomidorów. Poza tym czekaniem naprawdę nie mogę im nic zarzucić... Ale tak sobie właśnie pomyśleliśmy, że jakby tam pójść rano, to byłby zupełnie inny klimat.

Aga-aa, Zemfiroczoko, jak wpadniecie do Warszawy, to najbliżej z dworca macie do Monsoonu. ;)

Do Warszawy to ja mam rzut beretem, a już do samych Kabat zaledwie krótką przejażdżkę na strzałeczce po lesie kabackim - obczaję zatem w pierwszej kolejności ów Antich, ale Monsum będę mieć przyszłościowo na uwadze :)

(napisało oczko zajadające się tiramisu ;)

Dziewczyno gdzie ty to wszystko pomieściłaś w żołądku :D

gruba jesteś to co mieli ci grzankę proponować....jakaś dziwna jesteś....

oo, widzę, że Antich uprawia wysublimowany marketing szeptany (ad. "mimo wszystko pisze...")

Hehe, mieszkałem w bloku w którym jest Antich przez dwa lata. A chodziłem tam jeszcze w liceum. Co zresztą uwiecznione jest w księdze gości :) Szkoda, że obsługa się pogorszyła. A jedzenie i kawa była, jest (jak się okazuje) i bedzie (mam nadzieję) świetna.
pozdrawiam!

Dziewczyny, niedawno natrafiłam na Wasz blog i zaglądam tu regularnie :-)
A teraz jeszcze zorientowałam się, że bywacie na Kabatach; Może wpadłybyście do mojej kawiarenki w miasteczku Wilanów - mała czarna cafe przy Klimczaka 5 - nie traktujecie tego wpisu jako formy autoreklamy! Byłoby mi miło poznać Was i pogadać na tematy kawowe i nie tylko; zapraszam, Maryna

Maryna, bardzo nam miło:) Absolutnie nie traktujemy tego tak, jak nie powinnyśmy. Z przyjemnością wpadniemy do Ciebie. Po Świętach damy znać i się umówimy:)

Super, dzieki za fajny namiar - na pewno wypróbuje to miejsce, bo przepadam za dobrymi makaronami! Pozdrawiam

Kawy tu nie piłam, myślę, że wybiorę się kiedyś i spróbuję.

Za to ośmiorniczki w pomidorach i winko z beczki.. mniam mniam :))) podobno to najlepsza knajpka włoska w Wawce!

Dzień dobry,

bardzo mi się podobają recenzje. Zapraszam do zrecenzowania jakiegoś lokalu w Poznaniu, gdzie będzie dobra kawa - głównie na tym mi zależy. Słyszałem, że są w Poznaniu dobre kawiarnie specjalizujące się w kawie. Nic konkretnego nie polecam, bo można sprawdzić łatwo w internecie, a i szanownej Autorce musi pasować lokalizacja. W każdym razie polecam miasto w którym mieszkam:)

Pozdrawiam,

Łukasz