Spiesz się powoli na Kubusia Puchatka

Idziesz rano na autobus do szkoły. Jakieś 100 metrów od przystanku widzisz, że autobus podjeżdża. Mógłbyś podbiec i zdążyć, ale nie przyspieszaj kroku. Idź swoim tempem i przyjmuj pewne fakty jako naturalną kolej rzeczy. Nie buntuj się, dostosuj plany. Festina lente.

Takie nauki dawał nam w liceum leciwy Profesor L., który uczył nas języka polskiego. Ta rada, którą akurat wcieliłam w życie, przypomniała mi się podczas wizyty w Cafe Lente. Do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że nie zaniosło mnie wcześniej na ulice Kubusia Puchatka.



Nie wiem czy uwierzycie, ale to miejsce w centrum Warszawy, w którym panuje spokój, możesz posiedzieć na zewnątrz ciesząc oczy starymi drzewami i kamienicami, a jednocześnie tłum przechodniów nie wznieca tumanów kurzu, które osadzają się na Twojej cremie.

Po drugie, obsługują Cię ludzie, z którymi chętnie byś się zakumplował. Bez zbędnego nadęcia. Czujesz się jak Friends w Central Perku.

Na swojej stronie internetowej założyciele kawiarni piszą:
Chcieliśmy stworzyć miłe, przytulne wnętrze, gdzie można dobrze i zdrowo zjeść, pogrążyć się w rozmowie, lekturze książki lub gazety. Na antresoli nie ma muzyki, żeby nie przeszkadzała w wymianie myśli. (...) To dobre miejsce, żeby zatrzymać się na chwilę. Jesteśmy Holendrami, więc pragmatyzm i tolerancja to klimat naszego dzieciństwa i młodości. Chcemy się tym podzielić z innymi, pokazać że sprawy idą zgodnie w parze: dostaniesz zdrowe, domowe potrawy, a z drugiej strony możesz palić, napić się wina i piwa, podamy Ci mocną kawę. Wiemy jak jest. Wszyscy pracujemy nad sobą, ale nikt nie jest idealny. Warszawa, jaka nas urzekła wiele lat temu, pozbawiona była krzykliwych reklam, promujących się marek. W telewizji były dwa kanały: Jedynka i Dwójka. Ta przejrzystość nas uwiodła: sklep to delikatesy, kino to jedna sala projekcyjna i popcorn. Jesteśmy zmęczeni tym, co nas otacza. Wiemy, że Wy także. Dlatego nie podejmowaliśmy współpracy z dużymi korporacjami, żebyśmy nie byli zmuszani do pokazywania Wam ich reklam, żeby nasze i Wasze głowy, i oczy mogły odpocząć od zgiełku miasta.

No nie mówcie, że Was ten opis nie rusza. I tym razem nie jest to pusty marketingowy przekaz, precyzyjnie dopasowany do grupy docelowej. Tak po prostu tam jest.

Co dobrego można dostać? Piłam rozkoszną lemoniadę (jeśli nie przekręciłam, bo był jeszcze drugi napój podobny). W każdym razie dostałam szklankę wody z cytryna, limonką, listkami mięty, a na dole był brązowy cukier. Pyszności. Nie próbowałam przekąsek, ale w menu jest pełne pozycji typu slow food. Możecie także celebrować picie yerba mate, którą dostaniecie w tradycyjnych mate, a Wodę w dzbanuszku.
No i belgijskie piwo... Jestem akurat piwoszem. Przy czym, umówmy się, piwosz to nie jest osoba, która wypija skrzynkę browca tygodniowo. Uwielbiam ukraińskie Obolony, polskiego miodowego Ciechana, słodko-gorzkiego pomorskiego Koźlaka czy delikatne jak Japońskie kobiety tamtejsze piwa. Dla smakoszy zatem Cafe Lente to miejsce, gdzie znajdą najlepsze belgijskie piwa, wysokiej fermentacji: Blanche de Namur, Douvel czy Ichtegem's Oud Bruin.

Ale zaraz, zaraz... zapytacie, gdzie w tym wszystkim jest kawa. Jest i kawa. Poprosiłam espresso, ale tak się zagadałam z koleżanką, że spróbowałam je dopiero po chwili, kiedy było już chłodne. Trudno więc ocenić jego walory. Ale jak tylko tam wrócę (a wrócę na pewno) przyjrzę się kawie dokładniej.
Pomimo tej pominiętej kawy, daję Cafe Lente kredyt zaufania. To wyjątkowe miejsce, więc nie mówcie o tym zbyt wielu, żeby zawsze znalazło się tam dla nas wolne miejsce.

Cafe Lente
Warszawa
ul. Warecka 8/30a (wejście od Kubusia Puchatka)
pon-pt: 9:00 - 22:00
sob-ndz: 11:00 - 22:00
dodajdo.com

13 komentarze:

Brzmi ciekawie, no i jest na jednej z moich ulubionych ulic w W-wie. Sprawdź jeszcze, jaka kawa:-)

Liryczne takie. Spokojne.
Myślę, że polubiłabym to miejsce.
Brakuje ich we współczesnym zalatanym światku..

Otóż to, dlatego nie mogłam uwierzyc, że moze być takie spokojne miejsce w samym centrum.

A jednak da się :D W Warszawie jestem rzadko, ale przy najbliższek okazji chętnie tam zajrzę.
Ale nikomu o tym nie powiem ;)

Podczas studiów miałam przyjemność mieszkać w tej okolicy. To faktycznie wyjątkowe miejsce na mapie Warszawy. Nie raz za nim tęsknię. Mam pretekst żeby dowiedzić "stare śmieci", a co do kawy to nie mam wątpliwosci: w takim miejscu musi dobrze smakowac.

Zapraszam i do Poznania:)
Tu świetna kawę można dostać w "Cacao republice", "Stacji Cafe" czy "Boutique Chocolaterie".
Jeśli będą Panie zainteresowane dokładniejszymi namiarami podaję mój adres tranquila@go2.pl

A tak przy okazji... uwielbiam kawę! a dopiero teraz trafiam na tego bloga!!! Od dziś będę tu bywać częściej:) tym bardziej, że na najbliższy weekend wybieram się do Warszawy.
Paula

Poznań jest przepiękny, ale niestety zbyt rzadko tam bywam. jesli będę miala przyjemność, to nie odmówię sobie odwiedzenia wskazanych miejsc:)
Pozdrawiam!

Właśnie stamtąd wróciłem.

Miałem ochotę na doppio. Może to wiatr przed burzą zwiał całą cremę? Ta kawa to było jakieś nieporozumienie. Jeszcze wrócę to sprawdzić bo nie chce się wierzyć.

Miejsce świetne. Aż szkoda że nie ma z kim iść tam na plotki.

Anonim, dzieki za uzupełnienie mojego wpisu. jak pisałam, espresso się przeleżało, bo się zagadałam i nie mogłam ocenić walorów, bo było już chłodne. Musze tam w takim razie iść i sprawdzić - w końcu od tamtej wizyty minął rok.
Btw, zachecona tym wpisem wybrała sie tam moja koleżanka i była zachwycona faktem,że nie mogącej się zdecydowac na deser, kelner przyniósł jej kawałek pannacotty do degustacji. Mała rzecz, a jakże zjednująca klientów:)

Nie ma sprawy ;)
Koniecznie sprawdź bo jestem ciekaw Twojego zdania.

To chyba także zmiana, w porównaniu ze stanem, który opisałaś - teraz to miejsce nazywa się "Wiatraki" i z Lente pozostały jakieś akcenty.
Dominuje klimat (także kulinarnie) holenderski. Może stąd moje wrażenia odnośnie kawy bo jak wiadomo stolicą espresso jest Amsterdam :)

To ja jeszcze dodam od siebie, że od czasu, kiedy Magdaro odkryła dla nas Lente, bywam tam od czasu do czasu, i jeszcze nigdy kawa mnie nie rozczarowała :) Teraz to są Wiatraki, ale cały czas trzymają poziom.

A ja jeszcze dodam, że poza kawą, smakuję tam czasem piwa. Ostatnio m. in. rewelacyjną Duchesse Bourgnonge (pewnie zrobiłam bład w drugim członie nazwy;).
Ogromny plus za obsługę - mili i kompetentni ludzie.
Aczkolwiek klimat nieformalny i na piętrze niestety fotele proszą się o wizytę w pralni. Dlatego to super miejsce na sptokanie z przyjacielem, ale zdecydowanie odpada w kategorii business lub romantic;))