Posłuchaj pan, panie podróżny...

Nie wiem, może po prostu to dlatego, że nie zabrał mnie tam żaden kochanek czuły, żaden Jan kancelista, nikt mi po prostu nie zmącił umysłu. Nie było to też latem, tylko wśród topniejącego śniegu przebiegłam przez Próżną i wpadłam do Cafe Próżna na spotkanie z dawno nie widzianą znajomą.
Nie wiem, czego się spodziewałam. Ale raczej czegoś innego. Zwłaszcza, że Cafe Próżna uchodzi za miejsce, gdzie należy rezerwować stolik. Zanim jednak przejdę do totalnie już subiektywnych odczuć, garść faktów.
Na miejscu podają Cellini, co nie wszędzie się zdarza, więc to już zawsze plus na wejściu. Okazuje się jednak, że można spaprać nawet dobrą kawę i podać wodniste espresso. A na stronie piszą, że Jeremi, właściciel, przywiązuję wagę, żeby było jak należy, żeby nie było kwaśno, crema żeby była et cetera. No nic, może po prostu trafiłam na nowego baristę lub na gorszy dzień. In plus jest na pewno to, że można się napić Koźlaka, którego uwielbiam, oraz kilku rodzajów pszenicznych piw. Ciesze się, że jest w Warszawie coraz więcej miejsc, gdzie można zamówić cos więcej niż żywca czy tyskie z pianą na dwa palce. No ale przecież kawowy nie jest od tego, żeby polecac, gdzie się piwa napić, prawda?
Coś mi w Cafe Próżna nie grało. Mam czasami wrażenie, że niektórzy właściciele kawiarni myślą, że wystarczy postawić parę nieupranych sof i niewygodne krzesła, a najlepiej jeszcze nie dogrzac lokalu, a wtedy wygięci w pałąk klienci poczują "prawdziwą" atmosferę, cokolwiek by to miało oznaczać. Na szczęście na tym blogu nie muszę być obiektywna, więc nie muszę też jakoś szczególnie doszukiwać się przyczyny złego samopoczucia w Cafe Próżna. Na mój gust coś jest nie tak z aranżacją przestrzeni, nie czułam się tam swobodnie.
Dlatego jeśli pytacie, czy warto tam wpaść na dobrą kawę, odpowiadam: można próbować, choć z miejsca mogę wymienić kilka innych kawiarni w pobliżu, gdzie na pewno się nie zawiedziecie. Czy warto się tam umówić na spotkanie ze znajomymi? Nie, bo nie można dyskretnie porozmawiać. Czy można się tam wybrać na randkę? Można, jeśli zarezerwujecie jedyne dyskretne miejsce: na dole przy WC.
Jedyne co warto, to iść tam latem, jeśli wystawiają ogródek na zewnątrz. Stare warszawskie kamienice, zrujnowane podwórka, robią niezłe wrażenie. Jeśli ktoś lubi takie klimaty, bo ja tak.
Są takie kawiarnie, po wizycie w których smak espresso zostaje na języku długo po wyjściu. Cafe Próżna nie zostawia takich wspomnień, za to po przejściu się Próżną napadła mnie piosenka Osieckiej "Oczy tej małej". [Którą uwielbiam - dawno, dawno temu śpiewałam ją jednemu Jankowi kanceliście z gatunku utracjuszy. Na szczęście skończyło się nieco bardziej szczęśliwie.]
Dlatego na deser "Oczy tej małej" (brzmi jak z menu rodziny Adamsów;). Nie przepadam za Magdą Umer, ale moim zdaniem ta piosenka jest najlepsza w wykonaniu kobiety, więc wklejam Umerową. Chociaż jej anemiczny głos sprawia, że czuję się jak owinięta w jakiś kokon z waty, to trzeba jej jednak przyznać, że ma świetne wyczucie tekstu. Wobec tego, reszta to kwestia gustu.



Cafe Próżna
Warszawa, ul. Próżna 12
godz.: 10:00 - 23:00
www.cafeprozna.pl
dodajdo.com

8 komentarze:

Ha, Magdaro, jak pisałam o Próżnej, też przytoczyłam tą piosenkę, bo aż się prosi:
http://cosniecos.blox.pl/2009/08/Na-Proznej.html
Piłam tam bodajże kawę mrożoną latem i cappuccino i mi smakowały. Espresso nie testowałam. I szczerze mówiąc, lubię to miejsce, bo kojarzy mi się trochę z knajpami w Krakowie. Uważam poza tym, że można tam dyskretnie porozmawiać - kanapy np. są ustawione dość daleko od innych stolików i zwłaszcza, jak się 2 osoby przytulą w rogu, to nikt ich szeptów nie podsłucha. Szczególnie, że obsługa jest rozkosznie rozkojarzona i zbyt często klientów nie nawiedza ;) A propos tego rozkojarzenia: na ostatnią wizytę - piątek wieczór - zaklepałam stolik, i dobrze, bo było full, ale co z tego, skoro kelnerka pierwszy raz usłyszała o tej rezerwacji z moich ust, jak przed nią stanęłam. "Poprzednia zmiana nie poinformowała". Wybrnęła z sytuacji całkiem nieźle, tj. dostawiła stolik w przejściu i kogoś przesadziła, a nas posadziła tam, gdzie chciałam, czyli na kanapie.

@Ptasia, dzięki za ten komentarz. Liczyłam szczerze mówiąc, że ktos tam trafił kiedy indziej niz ja i ma inne wrażenia.
W jednym się zgadzamy: co do obsługi. Tez mi to szczególnie nie przeszkadza, przynajmniej można sie poczuć swobodnie.

Nie, nie, nie, protestuję przeciwko pani Umer ;)
Jak "Oczy tej malej", to tylko w wykonaniu Raz, Dwa, Trzy http://www.youtube.com/watch?v=qYUdE_d3Zpc

Magdzie umer udała się jeszcze jedna piosenka. I ta to jest tylko jej... "Już szumią kasztany"... Cudne, melancholijne, prawdziwe...

Inna, ja musze obronić Magde Umer w tym przypadku. Oczywiście znam interpretację Raz Dwa Trzy i jest piękna i nastrojowa. Ale wykonanie Magdy skupia się nie na muzyce, a na tekście. Magda śpiewa to tak, że człowiek rozumie, jaki to dramat, że jak na przykład ta Mała wróci do Makowa, to ją wyśmieją, że była taka naiwna.

Kawy tam nie piłam, a przynajmniej nie pamiętam, ale: piłam Obołonia, jadłam tort bezowy [bardzo smaczny]

lubię to miejsce, bo jest niedaleko mojej pracy oraz dlatego, że tam nie wolno palić - to duży plus

Te "niewygodne" krzesła to kolekcja Thonetów z początku XX wieku. Większość ma piękne tłoczenia lub wybarwienia. Zbieraliśmy te krzesła 2 lata, wyszukując najładniejsze modele. Krzesła braci Thonet podbiły rynki całej Europy m.in. dlatego, że były wygodne. Są ikoną designu, wzorem dla innych, doczekały się muzeum. Kanapy były nowe i mają często prane pokrowce. Kawiarnia jest mała, a lokal jest długi i wąski, nie da się inaczej zaaranżować przestrzeni. Właściciel nie jest w stanie sprawdzić każdej kawy, która jest sprzedawana. Sami pijemy kawę codziennie w naszej kawiarni i oczywiście wpadki się zdarzają,choć bardzo rzadko.Kawę przygotowuje człowiek, a nie maszyna. Jeśli kawa była źle przygotowana trzeba było poprosić o wymianę. Na pewno dostałaby Pani drugą.
Właściciele

Szanowni Właściciele :)
myślę,że informacje o tych zacnych krzesłach warto umieścić na stronie www - zawsze ja odwiedzmay po lub przed wizytą w kawiarni (wówczas jej nie było). Wtedy przynajmniej człowiek wie, dlaczego mu tak niewygodnie. I fakt, że w PL usprawiedliwia to wiele. Ja w każdym razie lubie takie smaczki i zapewne patrzyłabym na to łaskawym okiem.
Jeśli chodzi o kawę, to nie o to idzie, żeby prosić o drugą. Pierwsze wrażenie robi sie raz.
Myślę jednak,że ta odrobina krytyki nie zaszkodzi takiemu miejscu jak Cafe Próżna, co widac po komentarzach pod tekstem.
Autorka