Trzeciej szansy nie będzie

Sopocki Monciak w sezonie tętni życiem, jest zatłoczony i gwarny, i momentami ciężko znaleźć miejsce w ogródku niezliczonej ilości lokali. Ale sezon jeszcze się na dobre nie zaczął, i poza zadymionym Błękitnym pudlem i sieciówkami w ostatni weekend mało co było otwarte. Przeszliśmy Monciaka dwa razy w każdą stronę licząc na to, że jeszcze nie jest za późno (20.30!) na kolację na mieście. W końcu trafiliśmy do Monte Eco, przyjemnie wyglądającej restauracyjki mniej więcej w połowie długości ul. Monte Casino.

Miałam pewne opory, ponieważ kiedyś już tam byłam... Wtedy próbowałam zamówić pierogi ze szpinakiem. Obsługa przyjęła zamówienie, po czym po 10 minutach okazało się, że tych pierogów nie ma. Ok, nic nie szkodzi, zamówiłam inne. Po kilkunastu minutach okazało się, że tych też nie było. No to może nie pierogi, tylko sałatka. Ale z kilkunastu pozycji w karcie tego dnia dostępne były tylko dwie, na które nie miałam ochoty. Wyszłam więc wtedy stamtąd głodna i zła, bo straciłam 40 minut i nie doczekałam się ani realizacji zamówienia, ani przeprosin.

Tym razem też byłam głodna, i choć nieco zrażona poprzednią wizytą, postanowiłam Monte Eco dać druga szansę. Wszystkie stoliki były zajęte, więc weszliśmy do środka. J. podszedł do baru, bo nigdzie nie widać było obsługi. Pani za barem właśnie liczyła pieniądze, wyraźnie niezadowolona, że jej przeszkadzamy.
- Czy można tu coś zjeść? - zapytaliśmy
- Nie - warknęła - Zamknięte.
- Już? - zdziwił się nieopatrznie J.
No i się zaczęło. Dostało nam się, że przeszkadzamy w liczeniu, że wchodzimy w nieodpowiednim momencie i za to, że pani się nie wyspała, i dlatego dziś zamyka wcześniej... - No przecież my też musimy się kiedyś wyspać - stwierdziła, takim tonem, jakby to była druga w nocy, a nie 20.30. Wyszliśmy stamtąd z mocnym postanowieniem - nigdy więcej.

Nie opiszę więc ani atmosfery, ani cen, ani tym bardziej jakości potraw, bo nie dane nam było ich spróbować. Na kolację zjedliśmy zapiekanki z Wild Bean Cafe na stacji BP. Gorące, chrupiące, prosto z pieca. Kawa też była dobra, o niebo lepsza niż w wielu kawiarniach. Obsługa taka, co to się uśmiechnie i pożartuje - bez porównania z wyżej wspomnianą panią. Wild Bean Cafe mogę z czystym sumieniem polecić każdemu, kto chce coś przekąsić i nie ma ochoty wozić w samochodzie termosu z kawą. Do Monte Eco nie idźcie.

Monte Eco
ul. Bohaterów Monte Cassino 39, Sopot
oficjalne godziny otwarcia: 10:00-02:00 ;)
dodajdo.com

10 komentarze:

Na Monte Eco też się nabraliśmy... Raz. Mój mąż nie daje kolejnych szans ;)
Pozdrawiam :-)

No to wiem, gdzie nie warto. A gdzie jeszcze warto? ;)

jak to gdzie!?
do Bulaja miłe panie, do Bulaja!
minąć Teatr Osieckiej
(czyli wzdłuż plaży w kierunku Gdynia)
minąć łazienki północne
spacer powiedzmy 200-300 metrów
ale traficie w dobre ręce
zaraz zacznie się sezon na turboty
i w ogóle ryby można tam jeść w ciemno
kawa może nóg nie urywa
ale źle nigdy nie było
za to tort bezowy...
trzymajcie kapelusze!
bo rozumiem, że damy, w sezonie,
w kurorcie ..chodzą w kapeluszach
:o)
życzę przyjemności

ooo, brzmi nieźle, na pewno się tam wybiorę przy okazji kolejnego wypadu do Trójmiasta :)

I Brzucho pospieszył na pomoc ;)))

Omujborze, jak mawiają na blipie. Ja próbowałam już kilkakrotnie (w podróży - w innych okolicznościach bym się nie zmusiła) dać szansę Wild Bean. Pierwszy raz uznałam za wypadek przy pracy, za drugim razem - gdy dostałam latte z zepsutym, śmierdzącym mlekiem - doczekałam się nawet przeprosin mailem. Stąd mocne postanowienie - nigdy więcej fast foodów, nigdy więcej kawy (czego???) na stacjach benzynowych. Nigdy.

To jakaś straszna wpadka. Ja wprawdzie latte piję okazjonalnie, a na stacji zwykle biorę espresso, i traktuję to raczej jako zastrzyk kofeiny, a nie chwilę przyjemności, ale do tej pory z Wild Bean zawsze byłam zadowolona. Zdarza mi się nawet tak planować postój w drodze, żeby to było na BP. ;)

@Morven: miło Cię widzieć na Kawowym! :-)

Magdaro: dziękuję za powitanie :-) Uwielbiam kawę równie mocno jak ciuchy i perfumy, więc czytam każdy wasz wpis i z niecierpliwością czekam na następne.

Sa wakacje 2011 a w Barze Eco nic sie nie zmienia od kilku już lat. A przede wszystkim obsluga! Koszmarnie. Mieszkamy z Mężem w Sopocie od 15 lat, kiedyś tam można było nawet fajnie zjeść. Teraz kierujemy tam nielubianych gości. Niech się pomęcza!