Dziś będzie o espresso. O symbolu Włoch, kawie, która dla Włochów jest jednocześnie symbolem, świętością i narkotykiem. Mam wrażenie, że w naszym pięknym kraju espresso jest po prostu bezczeszczone. I o ile jeszcze opinię laika, który chce zabłysnąć w towarzystwie ("nie ma to jak pyszne espresso z kawiarki") można zbyć uśmiechem, to ciężko przejść do porządku dziennego nad faktem, że nad espresso znęcają się też producenci kawy. Nie mają pojęcia o czym mówią, czy nie dostrzegają szansy, jaka się dla nich kryje w promowaniu kultury picia kawy? Tego nie wiem. Ale właśnie przeczytałam na stronie www.prima.com.pl definicję espresso. Według nich jest to "Kawa parzona metodą 'espresso' - porcja 40 - 50 ml". Masło maślane, w dodatku bez treści...
No to może kilka słów o prawdziwym espresso, bo niestety zdecydowanie zbyt często mamy do czynienia z "espresso" nie zasługującym na to miano. I dlatego czasem warto odwołać się do wzorca, opracowanego przez Narodowy Instytut Włoskiego Espresso (l'Istituto Nazionale Espresso Italiano, w skrócie INEI). Włosi są autorytetami na wielu płaszczyznach. Cenię ich za osiągnięcia w dziedzinie sztuki, ich kuchnia jest najlepsza na świecie, większość win wybija się ponad przeciętność, produkują fantastyczne buty, torebki i bieliznę i wymyślili Ferrari i Lamborghini. Pierwszy ekspres ciśnieniowy też stworzono we Włoszech i tam przez lata rozwijano techniki zaparzania kawy za pomocą tego typu urządzeń. Logiczne więc, że tam też trzeba szukać wzorców.
Stosowanie się do wymagań stawianych przez INEI skutkuje przyznawaniem producentom kawy, młynków, ekspresów i kawiarniom certyfikatu stwierdzającego zgodność z zalecanymi normami. Według INEI espresso to kawowy napój podawany w filiżance, natomiast jego przygotowanie musi być zgodne ze standardem ISO 45011 i certyfikatem 214 włoskiego instytutu certyfikacji CSQA. Oryginalne włoskie espresso musi być przygotowywane z zatwierdzonych przez Instytut mieszanek kawy, którą mieli się w certyfikowanych młynkach tuż przed zaparzaniem za pomocą certyfikowanych maszyn. Brzmi dość kosmicznie? No cóż, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. W końcu espresso to nie "zalewajka".
Lista zaleceń, których trzeba przestrzegać, aby móc otrzymać certyfikat „espresso italiano" jest imponującą. Ten blog z założenia nie ma być encyklopedią, więc przytoczę tylko kilka podstawowych punktów:
No to może kilka słów o prawdziwym espresso, bo niestety zdecydowanie zbyt często mamy do czynienia z "espresso" nie zasługującym na to miano. I dlatego czasem warto odwołać się do wzorca, opracowanego przez Narodowy Instytut Włoskiego Espresso (l'Istituto Nazionale Espresso Italiano, w skrócie INEI). Włosi są autorytetami na wielu płaszczyznach. Cenię ich za osiągnięcia w dziedzinie sztuki, ich kuchnia jest najlepsza na świecie, większość win wybija się ponad przeciętność, produkują fantastyczne buty, torebki i bieliznę i wymyślili Ferrari i Lamborghini. Pierwszy ekspres ciśnieniowy też stworzono we Włoszech i tam przez lata rozwijano techniki zaparzania kawy za pomocą tego typu urządzeń. Logiczne więc, że tam też trzeba szukać wzorców.
Stosowanie się do wymagań stawianych przez INEI skutkuje przyznawaniem producentom kawy, młynków, ekspresów i kawiarniom certyfikatu stwierdzającego zgodność z zalecanymi normami. Według INEI espresso to kawowy napój podawany w filiżance, natomiast jego przygotowanie musi być zgodne ze standardem ISO 45011 i certyfikatem 214 włoskiego instytutu certyfikacji CSQA. Oryginalne włoskie espresso musi być przygotowywane z zatwierdzonych przez Instytut mieszanek kawy, którą mieli się w certyfikowanych młynkach tuż przed zaparzaniem za pomocą certyfikowanych maszyn. Brzmi dość kosmicznie? No cóż, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. W końcu espresso to nie "zalewajka".
Lista zaleceń, których trzeba przestrzegać, aby móc otrzymać certyfikat „espresso italiano" jest imponującą. Ten blog z założenia nie ma być encyklopedią, więc przytoczę tylko kilka podstawowych punktów:
- potrzebna porcja zmielonej kawy – 7 g ±0,5;
- temperatura wody wypływającej z ekspresu – 88°C ±2°C;
- temperatura napoju w filiżance – 67°C ±3°C;
- ciśnienie wody w filtrze – 9 barów ±1;
- czas ekstrakcji – 25 s ±2,5 s;
- ilość naparu – 25 ml ±2,5.
Najczęściej popełnianymi błędami przy przygotowaniu espresso są niestabilność temperatury wody wypływającej z ekspresu i zbyt długie lub zbyt szybkie zaparzanie. To sprawia, że kawa staje się gorzka (za gorąca woda) lub cierpka (za zimna woda), pojawia się w niej wiele zbędnych składników, przez które w ustach długo pozostaje nieprzyjemny posmak.
Oczywiście nie chodzi o to, żeby wchodzić na zaplecze każdej napotkanej kawiarni i wypytywać o temperaturę wody w ekspresie. To mija się z celem, tym bardziej, że większość ekspresów gastronomicznych to wielkie kombajny, które są zaprogramowane na odpowiednią temperaturę i barista nie ma nic w tej kwestii do powiedzenia. Ale testerem jakości espresso może być crema, czyli pianka utworzona na powierzchni podczas zaparzania espresso. Powinna być na tyle gęsta, aby tworzyć swego rodzaju kożuch na powierzchni kawy (można to rozpoznać np. po utrudnionym zatapianiu cukru, oczywiście jeśli chcemy psuć smak espresso cukrem). Powinna się utrzymywać na powierzchni i mieć kolor od rdzawego do ciemnobrązowego.
Ok, dość teorii, przechodzimy do praktyki. Oto, jak powinno wyglądać idealne, wzorcowe, włoskie espresso - głos ma Luigi Odello, sekretarz generalny INEI i Instytutu Degustatorów Kawy. "Prawdziwe espresso to 25-mililitrowa porcja kawy, ozdobiona pianką o delikatnej, kremowej konsystencji w orzechowym kolorze. Aromat espresso powinien być bogaty w nuty kwiatowe, owocowe, czekoladowe i pieczonego chleba. Smak - gustownie gorzkawy i niecierpki, a konsystencja aksamitna i gęsta. Kawa powinna być podana w 50-mililitrowej filiżance z grubej porcelany, ogrzanej wcześniej do temperatury około 50°C".
Hmm, prawda, że nieco się różni od: "Kawa parzona metodą 'espresso' - porcja 40 - 50 ml"...?
A jak to się ma do tego, co sami możemy osiągnąć w domu? Spokojnie, wcale nie musimy użyć do tego celu certyfikowanej kawy, młynka i ekspresu. Wystarczy próba zbliżenia się do ideału i przestrzeganie kilku rzeczy - espresso nie uzyskamy nigdy z paczkowanej kawy mielonej, dlatego warto zaopatrzyć się w młynek, albo kupować kawę w małych porcjach i mieloną na miejscu, tuż przed zakupem. Kawa powinna być prażona z przeznaczeniem do espresso i od jej wypalenia nie powinno upłynąć więcej niż 3 miesiące. Przede wszystkim jednak trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i nie poddawać się. W końcu chodzi o to, by króliczka gonić, a nie złapać.
Oczywiście nie chodzi o to, żeby wchodzić na zaplecze każdej napotkanej kawiarni i wypytywać o temperaturę wody w ekspresie. To mija się z celem, tym bardziej, że większość ekspresów gastronomicznych to wielkie kombajny, które są zaprogramowane na odpowiednią temperaturę i barista nie ma nic w tej kwestii do powiedzenia. Ale testerem jakości espresso może być crema, czyli pianka utworzona na powierzchni podczas zaparzania espresso. Powinna być na tyle gęsta, aby tworzyć swego rodzaju kożuch na powierzchni kawy (można to rozpoznać np. po utrudnionym zatapianiu cukru, oczywiście jeśli chcemy psuć smak espresso cukrem). Powinna się utrzymywać na powierzchni i mieć kolor od rdzawego do ciemnobrązowego.
Ok, dość teorii, przechodzimy do praktyki. Oto, jak powinno wyglądać idealne, wzorcowe, włoskie espresso - głos ma Luigi Odello, sekretarz generalny INEI i Instytutu Degustatorów Kawy. "Prawdziwe espresso to 25-mililitrowa porcja kawy, ozdobiona pianką o delikatnej, kremowej konsystencji w orzechowym kolorze. Aromat espresso powinien być bogaty w nuty kwiatowe, owocowe, czekoladowe i pieczonego chleba. Smak - gustownie gorzkawy i niecierpki, a konsystencja aksamitna i gęsta. Kawa powinna być podana w 50-mililitrowej filiżance z grubej porcelany, ogrzanej wcześniej do temperatury około 50°C".
Hmm, prawda, że nieco się różni od: "Kawa parzona metodą 'espresso' - porcja 40 - 50 ml"...?
A jak to się ma do tego, co sami możemy osiągnąć w domu? Spokojnie, wcale nie musimy użyć do tego celu certyfikowanej kawy, młynka i ekspresu. Wystarczy próba zbliżenia się do ideału i przestrzeganie kilku rzeczy - espresso nie uzyskamy nigdy z paczkowanej kawy mielonej, dlatego warto zaopatrzyć się w młynek, albo kupować kawę w małych porcjach i mieloną na miejscu, tuż przed zakupem. Kawa powinna być prażona z przeznaczeniem do espresso i od jej wypalenia nie powinno upłynąć więcej niż 3 miesiące. Przede wszystkim jednak trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i nie poddawać się. W końcu chodzi o to, by króliczka gonić, a nie złapać.
13 komentarze:
Imponujące. I to, że opracowałaś taki post, i te wszystkie wymagania które sprawiają, że w filiżance mamy pachnące espresso a nie czarna lurę. Nie miałam pojęcia, że to takie trudne.
Pozdrawiam i gratuluje Wam obu takiego ładnego bloga. :)
dzięki :)
dziękujemy:)
Dziewczyny, kawał dobrej roboty. Trzeba promować kulturę kawową w tym kraju!
Podoba mi się Wasz blog, będę tu częściej wpadał.
Zapraszamy. :)
Mam nadzieję, że się kiedyś poznamy? ;-)
Luigi Odello prawdopodobnie ponownie odwiedzi nasz kraj. Jego wykłady dotyczące analizy sensorycznej m.in. na temat testowania espresso, psychofizjologii percepcji, testów opisowych, różnorodności zielonej kawy odbędą się na początku czerwca.
Pierwszy jego pobyt w Polsce (Bydgoszcz 17-19 marca) wszystkich uczestników kursu pozostawił w euforii. Wielu ludzi dostrzegło w ścisłej analizie sensorycznej klucz do zrozumienia otaczającego nas świata...
Możliwe, że kiedyś nadarzy się taka okazja. :)
Czy wiadomo już, gdzie te wykłady będą się odbywały? Byłoby miło, gdyby Odello przyjechał do Warszawy...
Dwadzieścia lat temu, jeszcze w epoce komunizmu, Odello małym autkiem z żoną i dwójką synów zwiedził Polskę. Warszawa wywarła na nim negatywne wrażenie. Jak to Warszawa... Bydgoszcz zaś bardzo mu się podobała :-)
Być może kolejna część cyklu szkoleń poświęconych analizie sensorycznej odbędzie się tuż nad brzegiem Jeziora Srebrnego na Pojezierzu Drawskim, w ośrodku należącym do legendy polskiego biznesu, pana Marka Kwaśnickiego. Wciąż się nad odpowiednim miejscem zastanawiamy.
antonio@caffeprego.pl ;-)
Witam,
'espresso' to również metoda parzenia kawy, nie tylko sam napój, więc definicja: 'kawa parzona metodą espresso' może wydawać się masłem maślanym, ale jest jak najbardziej poprawna. Oczywiście trzeba zdefiniować co to jest 'metoda espresso' wtedy definicja będzie jaśniejsza. Pani pisze jak powinno wygladać i smakować espresso, ale to nie jest definicja. 'Aromat espresso powinien być bogaty w nuty kwiatowe, owocowe, czekoladowe i pieczonego chleba' to zależy od kawy, którą użyjemy. To jest ładny opis espresso, ale to nie jest definicja. Poza tym ciekawy blog. pozdrawiam
Czyli zanim nie wprowadzono certyfikatów i ISO to nie było Espresso? Ciekawe...
Dobrze, że druga część w miarę normalna.
Pozdrawiam
Ja lubię kawę ziarnistą :) najlepsza metoda to świeżo zmielona młynkiem :) a zamawiam kawę prosto od importra kaw ziarnistych Kawa Fogo
Uwielbiam espresso, które doskonale pobudza mnie każdego poranka. Taką kawę podaję zawsze w specjalnych filiżankach 70ml, które nabyłam sobie swego czasu na https://duka.com/pl/kawa-i-herbata/filizanki. Zawsze pamiętam też o pozostawieniu na wierzchu delikatnej pianki, która dodaje całemu napoju nie co więcej smaku. Wybór filiżanki ma duże znaczenie i jest uzależniony przede wszystkim od rodzaju przyrządzanej kawy.
Nie wyobrażam sobie życia bez ekspresu do kawy. Jeśli chodzi o to jakie ziarna najlepiej mielić, to najlepsza jest mieszanka espresso.
Prześlij komentarz