Kawa? Lód? Maliny!

Pierwsza mrożona kawa w tym roku! Sezon letni rozpoczęty. W moim przypadku wiąże się to z wystawianiem twarzy do słońca na balkonie i weekendowymi wypadami na grila. I z sezonowymi daniami. W większości zielonymi - już dawno nie maiłam takiej fazy na zielone jak w ciągu ostatnich kilku dni. Szpinak, szparagi, groszek, sałata i brokuły - generalnie mogłabym nie jeść nic innego. A na deser lody, lekkie musy i owoce prosto z krzaka. Niestety truskawki, które już są do kupienia, nie mają wiele wspólnego z tymi soczystymi, wygrzanymi w słońcu, które się zrywa z krzaka, odmuchuje z piasku i zjada z prawdziwą przyjemnością. Jak to jest, że umyte nie smakują już tak samo?

W związku z tą piękna pora roku mam dla Was coś specjalnego. Kawę z malinami. To genialne połączenie, a wykonanie takiego drinka jest banalnie proste. Kupujemy sorbet malinowy (najlepiej Grycan albo Movenpick) i miksujemy go z pokruszonym lodem i mocną kawą. Najlepsza baza to espresso, ale w tym przypadku nie będę ortodoksyjna - i tak maliny grają pierwsze skrzypce. Proporcje to już sprawa indywidualna; choć uważam, że najlepiej wypada miks podwójnego espresso z 1/3 półlitrowego opakowania lodów (czyli jakieś 150 ml). To oczywiście porcja dla dwóch osób, bo takimi rzeczami nie wypada cieszyć się w samotności. ;)
dodajdo.com

7 komentarze:

A ja muszę pochwalić te moje-targowe truskawki,które kupuje u jednej pani,zawsze jest kolejka.I co najważniejsze - jak one pysznie smakują!:)

O! Kupuję ten przepis! Zapowaida się fantastycznie :))

Wiesz czego najbardziej mi brak
"z Polski"? - właśnie tych niesamowitych, aromatycznych
truskawek (i nie muszą być koniecznie "z Milanówka"... ;) heh), malin, jabłek, śliwek,
czereśni -słodkich aż do bólu...
Kiedyś już pisałem , że po
naszym przyjeździe do Polski -
po prostu zacząłem się "opychać"
wszelaką "lokalną roślinnością" ;)
i mlekiem (którego wcześniej
nawet siłą we mnie nie wmuszono).
Martwi mnie tylko, ze ostatnio-
i w Polsce truskawki za bardzo
"wyglądają na truskawki", a już
nie smakują tak samo... Podobnie
z malinami.
Nawet w takich Siedlcach, a to
nie za duża ok 90tys. mieścinka-
są już tylko 2 sklepy, gdzie
"roślinki" są "prawdziwe" - ale
też i kosztują o wiele "inaczej",
niż te "tylko wyglądające"...
Mam nadzieję, że nie skończą,
jak polskie wędliny - stające
się niestety - prawie tak
paskudne przez sztuczne ingrediencje, jak te niemieckie...
Nadzieja w małych przetwórniach...

Ale - miało być - o kawie.., a ja,
jak zwykle - 1101 wątków ;) heh.

Kawy z malinami - przyznam, że
nigdy nie piłem. Z wiśniami-
owszem. Koniecznie wypróbuję ;).

Pozdrawiam cieplutko
z "królestwa tandetnego cappuccino"... (nawet sobie nie
wyobrażasz - jak paskudne robią
u mnie w biurze... Ale ja Ich jeszcze "wychowam"... ;) heh).
-Marius

Mariusz, z Milanówkiem to mi się bardziej kojarzą krówki niż truskawki... Ale może o czymś nie wiem? ;)

Wydaje mi się, że z polskim jedzeniem nie jest tak źle, zwłaszcza jak się nas porówna z Wlk. Brytanią czy USA. Fakt, że czasem trzeba się nachodzić w poszukiwaniu produktów odpowiedniej jakości, ale jak ktoś na to zwraca uwagę, to raczej nie spodziewa się kupić świeżych warzyw czy dobrych owoców w markecie.
A truskawki... Na nie po prostu trzeba jeszcze trochę poczekać - najlepsze są te gruntowe, które dojrzewają pod koniec czerwca. W kwestii malin nie jestem tak wybredna, zwykle mi smakują, czy z kawą czy nie. ;) Swoją drogą - jeszcze nie piłam kawy z wiśniami. Smakowała Ci?

Owe "Truskawki z Milanówka" -
to piosenka Wojciecha Młynarskiego
"...
Truskawki w Milanówku
Na talerzykach Rosenthala
Przysiadły od hołoty z dala
Wśród śmietankowej mgły.
..." ;)

A kawę z wiśniami - gorrrąco
polecam! Ale wiśnie MUSZĄ być
z pestkami (3-5 wiśni na filiżankę)
i do tego łyżeczka dobrego
cognac ...i można się poddawać
ekstazie ;) (ale uprzedzam - ma
posmak gorzkich migdałów - to
z racji pestek - jednak o to
chodzi! no i wiśnie - te
klasyczne , a nie takie "szkliste", czy jakoś tak nazywane).

Co za niedopatrzenie... Nie znałam tej piosenki. Ale już nadrobiłam zaległości - piękny, poetycki tekst.

Jako miłośniczka wiśniowej nalewki coś czuję, że to połączenie wiśni, koniaku i kawy może być udane... To się pije na ciepło czy na zimno?

Witaj! ;)
Ew.korekty ...ew.absurdów , jakie mogę popełnić ;p - bo niedawno wstałem,
a jest jeszcze przed ...6 AM ...
o matko!- królestwo za kubek kawy... Zaraz - bo wątek uciekł...
Aha! - wiśnie do gorrrącej kawy-
wtedy ich aromat (i pestek też)
przechodzi bosko do kawy
i za chwilkę koniak (ew.ciemna brandy)- by nie wyparował od wrzątku. Jeśli wiśnie będą kwaskowate - można dodać szczyptę cukru, czy miodu, whatever.
Polecam Ci - rozaniela,
ale nie rozleniwia...
...Kurcze, po kiego ja tak rano
wstałem..? ;/ Lepiej się przejdę,
zamiast grzebać w poczcie ;p heh.

Udanego dnia, czy popołudnia... ;)
-Marius