W Pieninach wpienia Szczawnica

Po pierwsze, piszę ten post przez komórkę, korzystając z dobrodziejstw mobilnego internetu, więc bądźcie wyrozumiali dla formy i ewentualnych uchybień. Jadę autobusem z Zakopanego do Krakowa - tak kończy się nasza wyprawa do... Szczawnicy.
Mam do tego miasteczka sentyment - 6 lat temu stanowiło ostatni przystanek w wędrówce przez Beskid Sądecki i Pieniny (dzisiaj nikt już by mnie nie namówił na morderczą wędrówkę z 20kilogramowym plecakiem po 20 km dziennie górskim szlakiem).
Kto jedzie w góry w listopadzie, niech się liczy z kapryśną pogodą. Liczyłam się i ja z Piterem, wybierając się w tę podróż sentymentalną. Pomyślałam: pozwiedzamy kawiarnie, posmakujemy lokalnych przysmaków...
O ile na dwa krótkie szlaki udało nam się wejść, o tyle plan awaryjny nie wypalił. Brzydka pogoda unaoczniła, że Szczawnica czasy świetności ma za sobą i biernie korzysta tylko z dobrodziejstw sezonu. Lokale gastronomiczne nie zachęcają do wejścia, menu jest ubogie, a w jedynym polecanym nam przez znajomych lokalu - Koci Zamek - była tylko jedna kelnerka, ktora na szczęście lojalnie uprzedziła nas,że jest sama i może odebrać od nas zamówienie dopiero za minimum 20min. Wyszliśmy więc rozczarowani popijając z piersiówki wyśmienitą grecką Metaxę, przywiezioną nam swego czasu przez Kolektyw (www.wyciagnijnogi.blox.pl).
Ale żeby nie było,że tylko narzekam, zanim uciekliśmy do Zakopanego, wybraliśmy się do Schroniska pod Bereśnikiem. Jeśli będziecie kiedyś w Szczawnicy nie zadawajcie sobie trudu schodzenia do miasta. Idźcie na Plac Dietla, napijcie się wód (nie żebym była nieobiektywna,ale Magdalena jest najsmaczniejsza. Taki np. Stefan smakuje jak woda po praniu portek takiego Stefka), a następnie wdrapcie się przez Bryjarkę do Schroniska pod Bereśnikiem. Po drodze przepiękne widoki na Szczawnicę i Krościenko w dolinie, na słowackie ośnieżone Pieniny, a na koniec w Schronisku pyszna szarlotka na ciepło i grzane wino, owczarek pilnujący porządku, a w tle sączy się Wolna Grupa Bukowina.
Szczawnica jako miasto nie oferuje wiele, ale wystarczy wejść na szlak, by Pieniny wszystko wynagrodziły. Trzeba tylko nie zapomnieć o kawiarce.
I na tym na razie kończe. Kciuk mi odpada. Jak wrócę do domu dorzucę zdjęcia z drogi pod Bereśnik i zapowiadam ciąg dalszy, tym razem z Zakopanego.
Magdaro
dodajdo.com

12 komentarze:

to co ty o Szczawnicy ja moglabym napisac o jesiennym Gdansku, zimowym Toruniu i Ciechocinku....

i jeszcze Zielonej Gorze, Tarnowie, a-w porywach- tez Wroclawiu....

oj Bereśnik, Bereśnik .. tam zawsze i w każdym momencie :)

no co do Gdańska to się nie zgodzę. Tam poza sezonem jest sporo przyjemnych knajp i kawiarni, są muzea i galerie,zawsze też można podjechać do oceanarium czy odwiedzić poruszające muzeum Solidarności. Zawsze to szersza alternatywa niż picie uzdrawiających wód:)

A ja zaprotestuję w imieniu Wrocławia. Oprowadzał mnie kiedyś po tym mieście kolega po historii sztuki - tyle tam cudownych zakamarków, że można kilka dni chodzić i wszystkiego nie obejrzeć. A to jakieś rzeźby na murze, a to zapomniane studzienki w podwórku... Nie mówiąc o tym, że knajpek dużo i ceny o wiele bardziej zachęcające niż w Warszawie. Mnie się Wrocław bardzo podobał i chętnie bym się tam wybrała nawet o tej porze roku.

W Szczawnicy kiedyś byłam, mieszkałam w Krościenku, i między tymi dwiema miejscowościami była fajna karczma. Góry mnie nie kręcą, więc na temat piękna okolicy się wypowiadać nie będę ;)Bo z górami to ja mam tak: jak już jestem, to mi się podoba - że przestrzeń, że zieleń, że zmienny krajobraz. Ale jechać tam specjalnie, to mi się nie chce.

Wroclaw i Gdansk:a jesli nie ma sie odpowiednich kontaktow w danym miescie, jest sie bez samochodu czyli odpadaja wypady w dziwne miejsca? Zdanym sie jest na Rough Guide, informacje turystyczna i wlasne wyczucie. I dzieki niemu jedlismy podly zur (z kartonika chyba) w Gdansku, pilismy kwasna bluemountain coffee we Wroclawiu. Tak wiec roznie bywa.

Fakt, faktem czasem trudno trafić na dobry lokal. Nieomal można się wściec. Na szczęście zdarzają się tez dobre. W Pieninach jakiś czas nie bylem, więc nie wiem. Mimo wszystko nie warto sobie psuć wypoczynku i trzeba zadowolić się innymi atrakcjami.

Tak Właśnie przechadzałem się po Szczawnicy ostatnim weekendem. Lekko zdegustowany występem góralskich wokalistek na Placu Dietla podczas niejakiego festynu wód czy Pienin ... zabłądziłem pod dworzec gościnny - niejaka baza kulturowo-koncertowa z poprzedniego wieku .. po przejściach (pożar) ale odrestaurowana ... jeszcze nie otwarta .. później kolacja w kocim zamku .. a na wieczór do niby pompatycznej cafe helenka .. niby bo piwo tam podają idealnie schłodzone ... i ponoć mają najlepsze mojito w szczawnicy (słowa kelnerki)

Zapraszamy wszystkich w Pieniny

Wyjazd w Pieniny po za sezonem ma swoje plusy. Trzeba się jednak liczyć z tym, że oferta gastronomiczna będzie dużo bardziej skromna.

Jeśli chodzi o Szczawnicę to polecam http://www.hotelsmile.pl/

Osobiście polecam zajazd Czarda ten obok wodospadu Zaskalnik, jedzenie pyszne a ceny przystępne. Można posmakowac góralskiego jadła.