Jaki naród pije najwięcej kawy?

Ciekawa jestem, ilu z Was zgadło. Nie dajmy się zwieść konotacjom kawy z krajami Ameryki Południowej. Klucz jest bardziej praktyczny – jest nim nasłonecznienie. Najwięcej kawy wypijają bowiem... narody skandynawskie.

Wiedzieliście na przykład (ja się przyznam, że nie), że kawa w Szwecji ma niemal status napoju narodowego i – jak przeczytałam w sieci - ofiarowuje się ją laureatom Nagrody Nobla po oficjalnej ceremonii wręczania nagród? Ciekawe, jaką kawę dostał Obama i że z tym tematem tak rzadko się spotykamy – przecież to naprawdę zadziwiające. Tymczasem pół godziny przeszukiwania sieci nie przyniosło mi odpowiedzi na pytanie, jakąż to wykwintną kawę otrzymują Nobliści.


Wracając zatem do kawoszy, Szwedzi nowmalnie zawstydzają Turbodymomena! Średnia roczna na jednego mieszkańca to 13 kilogramów. Nieźle, zakładając, że jednak nie w każdym wieku i stanie kawę się piję. Jeśli Francuzi, pijący zaledwie 5,5 kg rocznie na głowę wymyślili TEN kawałek, to ciekawa jestem, co się dzieje ze Szwedami w najmniej nasłonecznione dni.

We wrześniu, korzystając z promocji w jednej z linii lotniczych wybraliśmy się z Piterem na weekend do Kopenhagi, a że wiele tam do oglądania nie ma, podskoczyliśmy przez most do szwedzkiego Malmo. Oczywiście korzystałam z okazji, by pić kawę i wszędzie była co najmniej przyzwoita, a w jednej uroczej kawiarence w Malmo – rewelacyjna. Ale o tym napiszę jak wreszcie wywołam zdjęcia (zapomnieliśmy aparatu i pstrykalismy foty jednorazówką, pełen oldskul. Ach, ci biedni Polacy...!).

Rewelacji o spożyciu kawy dostarcza między innymi Światowa Organizacja Kawy (ICO). Nie znalazłam informacji, ile kawy piją Polacy. Internetowe źródła podają, że jeden Polak pije 550 kaw rocznie, ale nie są to dane sprawdzone na tyle, by je porównywać z danymi ICO, ta zaś podaje jedynie, że miesięcznie importujemy ok. 100-130 tys. 60-kilogramowych paczek z kawą.
Na koniec taka konkluzja. Biorąc pod uwagę, ile kobiet w ciąży z dziećmi u boku widziałam w Kopenhadze i Malmo (w życiu nie widziałam takiego zagęszczenia wózków!), polski rząd rozmyślając o reformie emerytalnej powinien być może pomyśleć o jakiejś promocji kawy, jeśli ktokolwiek jeszcze ma kiedyś pracować na naszą emeryturę.
dodajdo.com

25 komentarze:

550 kaw rocznie to całkiem sporo, prawda? Zawsze wydawało mi się, że jesteśmy narodem herbacianym i jestem pewna, że gdyby powstało więcej fajnych herbaciarni - niekoniecznie takich, gdzie trzeba zasiąść nad filiżanką i siedzieć nad nią godzinami, to pilibyśmy jej zdecydowanie więcej.

Ha, ja wiedziałam, że Skandynawia :) Zdaje się, że powinno się powiedzieć, że nawet szerzej narody nordyckie, bo Finowie też jakoś wysoko się plasują. Wydaje mi się, że Finowie/Szwedzi/Norwegowie się tak co rok wymieniają tym 1szym miejscem. Islandia też jest wysoko.
A ja piłam kawę w najstarszej czy jednej z najstarszych kawiarni w Helsinkach :) - ale nie zapadła mi szczególnie w pamięć...

A mnie się wydaje, że herbata wydaje się zbyt codzienna i pospolita, żeby ludzie chcieli ją pić w knajpkach. Zwróćcie uwagę na to, jak wielu ludzi nie pójdzie na kawę, bo "po co, w domu się napiję". To się powoli zmienia, ale tak naprawdę to z kulturą herbacianą jest jeszcze gorzej niż z kawową.

@Ptasia: Racja, dlatego napisałam, ze kraje skandynawskie (chociaż zdaje sie, ku zaskoczeniu wielu, że Finlandia nie jest krajem skandynawskim, ale nie jestem pewna, kiedyś na rodzinnym obiedzie o tym dyskutowaliśmy). A ja jestem gapa, bo Piter pół roku był w Finlandii i jak go odwiedzałam w Helsinkach, nie przyszło mi do głowy isć do tej kawiarni. No cóż, były to czasy sprzed kawowego.
Zapomniałam w tekście tylko dodac, że kawa, jak wszystki w Szwecji, jest cholernie droga. Espresso zaczyna się od 20 koron (czyli jakieś kilkanascie naszych złotych). No ale też więcej sie tam zarabia i lokalesi nie mają takiego dylematu jak ja podczas mojej podróży;)

To fakt, i w Danii pija sie duzo kawy. Pija sie ja praktycznie caly dzien, o kazdej porze. Nigdy nie wypijam tylu kaw co w Danii - nawet do 5 dziennie... W Szwajcarii pija sie jej mniej wiecej tyle samo co we Francji ;)

@Magdaro: no Finlandia w Skandynawii nie jest. Tj. potocznie się tak mówi, ale zasadniczo Skandynawia to tylko Dania, Szwecja i Norwegia.
A w Helsinkach byłam 3 h i kazałam grupie (3 os. + ja) iść do tej kawiarni. B. w stylu skromniejszych austriackich, jeśli chodzi o wystrój (a mam sentyment do takiego stylu), kawa też bardziej w typie melange niż włoskiego cappuccino.

Wiedzieliśmy, bo mieszkaliśmy w Danii (absolutnie nie zgadzam się, że w Kopenhadze nie ma czego oglądać! Bluźnierstwo!) i bywaliśmy często w Finlandii.
To właśnie w Danii wpadlam w nałóg kawowy i tak mi zostało do dziś.

@Anna Maria: to ja się źle wyraziłam. wybacz. kopenhaga jest piekna i jest tam co oglądac, ale na weekendowym wyjeździe prawie dwa dni to aż nadto, by obejść co wazniejsze miejsca, a przyznasz, ze podróż mostem jest atrakcją dla przybyszów, więc nie mogliśmy sobie odmówić.
Tak więc, jest co ogladać, ale Rzym to to nie jest.

To by wszystko tłumaczyło. Właśnie czytam trylogię Millenium i rzecz się dzieje w Szwecji. Co strona jest mowa o tym, że ktoś kawę pije, włącza lub wyłącza ekspres albo chodzi do automatu po kawę. A książka wcale o kawie nie jest

nie wiedzialam, chociaz powinnam sie byla spodziewac, ze Szwedzi. Obserwujac naszych szwedzkich sasiadow w Ginestra mozna stwierdzic autorytatywnie, ze jak dlugo oni beda do Ginestra przyjezdzac, tak dlugo Cafe Sport nie zbankrutuje :-) No i maja baterie le mocche--od 2x do 6x lub 8x. Dla mnie to znak powaznego uzaleznienia :-)

przy okazji sprawdzialam Holandie, ktora zawsze wydawala mi sie bardziej skandynawska niz jej sasiedzi. I rzeczywiscie: Holendrzy tuz za Skandynawami (przynajmniej w dokumencie, ktory udalo mi sie znalezc na predce)

O, czyli ja trzymam honor Polaków ;)
Obowiązkowo 3x, przy zaniku ciśnienia 4x dziennie, a odkąd stałam się właścicielką Nivonki to bywa, że i więcej...O weekendach nawet nie wspominam...
Biorąc pod uwagę mojego męża, który ma tak samo oraz fakt posiadania dwojga dzieci jeszcze niekawowych, to wychodzi mi, że ok 500 na łebka jest :-)

Kabamaiga - tez wlasnie czytam Millenium (choc czytam to za malo powiedziane - pochlaniam. W 3 dni 2 tomy! Po 600 stron - info dla niewtajemniczonych ;) )
Ja tez zwrocilam uwage na temat kawowy, wszyscy ciagle pija kawe, do kogokolwiek sie przychodzi to trzeba wypic kawe, odmowa jest traktowana jako obraza, byl taki fragment, bohater akurat musi zlozyc kilka odwiedzin, pogadac z ludzmi i wszedzie dostaje kawe, i juz nie moze pic tej kawy, 10 z kolei, ale musi :)

@ Kabamaiga i M.odF. - ostatecznie przekonałyście mnie, żeby sięgnąć po to Millenium. Akurat miałam ochotę pierwszy raz w życiu przeczytać kryminał, tylko szukałam inspiracji. No i już mam lekturę na grudzień:)

Ja mogłabym sporządzić taki grafik zwiedzania Kopenhagi i okolic (bo nie zapominajmy o podkopenhaskich atrakcjach), że i tygodnia by nie starczyło.
Millenium również polecam, "niestety" skończyłam już całość jakiś czas temu, a więcej książek, jak wiadomo, nie będzie...

Rozmawiałem wczoraj z dwiema Szwedkami i potwierdzają - bez kawy ani rusz :)

W pierwszej chwili pomyślałam o Italii. O ja naiwna! A tutaj północ o łeb prowadzi przed południem ;)

Rozbawiłaś mnie okrutnie tą konkluzją ;))

Słuchajcie, Kochani, zainspirowana Waszymi żarliwymi poleceniami, kupiłam pioerwszy tom Millenium w piątek przed podróżą. I oczywiście nie mogę się od niego oderwać i teraz siedze w pracy i myslę, kiedy stąd wyjdę, żeby dalej czytac.
Za to specjalnie dla Was notuję skrzetnie kawowe statystyki. Jak podliczyłam wczoraj, na 150 stron bohaterowie pili już kawę 15 razy. Całkiem sporo, zwazywszy na to, ze wino jest wspomniane tylko raz.
Pełne statystyki tomu I przedstawię w pełni po przeczytaniu:)

Ja myślałem, że najwyższą "pijalność" kawy mają Finowie. Tak przynajmniej mnie przekonywał jeden znajomy fin. Z resztą co się dziwić - jakbym miał przez pół roku noc, to też bym pił dużo kawy. A i ten ich niby dzień co jest przez pozostałe pół roku, to u nas by uchodził za wyjątkowo szary i pochmurny.
Finowie ponoć posługują się językiem który należy do grupy języków ugro-fińskich i ponoć bliżej mu do węgierskiego niż do pozostałych języków skandynawskich - co być może też by było argumentem, że Finlandia to nie skandynawia.
Muszę sprawdzić o co chodzi z Millenium...

Tak... mnie też to Millenium zaintrygowało. Muszę się temu przyjrzeć z bliska.

Ja Millenium wysłałem na liście prezentów do Świętego Nicka. A swoją drogą, podobno w której w cześci trylogii jeden z bohaterów pracuje w "bardzo dobrej szwedzkiej firmie budowlanej", w której i ja mam przyjemność (pracować :D).

@jakub: a tak, to prawda. Skanska jest wspominana nawet na poczatku pierwszego tomu.

Finowie należą etnicznie i językowo do tej samej grupy, co Estończycy i Węgrzy - nie są zatem sensu stricto Skandynawami. Ale ze względu na geograficzne położenie i kulturalne podobieństwa są zaliczani do Skandynawii. A kawy piją bardzo dużo, także herbatę na sposób rosyjski, czyli w szklance. W ogóle wpływy rosyjskie są tam bardzo zauważalne.

z tym że z moich doświadczeń to ta skandynawska kawa jest taka sobie. zupełnie nie w moim guście (mało i gęsto).

Dołączam się dziś do komentarzy, bo właśnie wczoraj zamówiłam pierwszy tom Millenium i widzę,ze trzeba było od razu wszystkie zamówić hi hi :)
Na razie czekam, zobaczymy czy mnie też tak wciągnie :)

Pozdrawiam:)
Majana