A d... rośnie!

Żywieniowcy postanowili sprawdzić, jaka jest zawartość kaloryczna napojów sprzedawanych w sieciowych kawiarniach - donosi Rzeczpospolita. Okazało się, że niekwestionowanym liderem w tej dziedzinie jest Starbucks. Ich mocha frappuccino, z dodatkiem syropu, śmietanki i skondensowanego mleka zawiera 560 kilokalorii. To 1/4 dziennego zapotrzebowania dorosłej kobiety na energię i więcej niż słynący z kaloryczności Big Mac (480 kcal).

Ani MacDonald's, ani Starbucks nie ukrywają tego faktu przed swoimi klientami, ale prawda jest taka, że mało kto wczytuje się w tabele kaloryczne przed zamówieniem hamburgera. I pewnie jeszcze mniej osób zastanawia się nad kalorycznością czy zawartością cukru w kawowym napoju. Twórcy strony www.sugarstacks.com* wzięli pod lupę przeróżne produkty i ilość zawartego w nich cukru przeliczyli na kostki. Według ich wyliczeń wspomniana już wcześniej starbucksowa mocha frappuccino zawiera 12 kostek cukru. To i tak nic w porównaniu ze średniej wielkości czekoladowym shakiem z Maca, w którym jest tych kostek 27.



* Na wspomnianą stronę trafiłam za pośrednictwem Trufli. Zainteresowanych tematem odsyłam również do wpisu Patrycji pt. Cukier... nie krzepi!
dodajdo.com

10 komentarze:

Naprawdę żal mi ludzi, którzy piją ten badziew... Przyznam, że właśnie takie artykuły mnie od tego odciągnęły.
Pozdrawiam.

... a bramy raju wąskie ;)

Te kostki cukru.... Bardzo przemawiają do rozsądku. Super, ze są takie artykuły.

ja chyba znów odbiegam od większości społeczeństwa, zawsze zatanawiam się przed zakupem takich napojów... w kawiarniach zawsze myślę sobie: we zwykłe cappuccino, taką słodką kawę z dodatkiem likieru/przypraw/cukru mozesz zrobić sobie w domu i bedzedziesz wiedzieć co tam jest...choć w Coffee heaven często rozum mi odbiera i skusze się na jakąś słodka kawę ;)

Zdziwiłam się, kiedy ostatnio koleżanka do latte wsypała 4 kopiaste łyżeczki cukru i przed kolejnymi powstrzymała ją tylko moja zdziwiona mina ;) Ale teraz już wszystko jasne - ona zwykle pije kubełki mleka z sieciówek. Swoją drogą ciekawa jestem, czy w takim napoju czuć jeszcze coś oprócz słodyczy. Nie słodzę ani kawy, ani herbaty, i chyba nie byłabym w stanie tego wypić.

Oj rośnie, rośnie. Ja na szczęście nienawidzę słodkiej kawy i herbaty. Idealna to czarna, ewentualnie cappucino, ale to już okazyjnie.

Ja kawy i herbaty nie slodzę.
Shake co prwda żadko bo raz na kilka miesiecy kupowałam sobie ale koniec z tym. Taka ilośc cukru...to chore

Kurcze, a taka miałam ochtę na spróbowanie tej tak słynnej kawy^^ Teraz już mi jakoś to przeszło..;]

Ja się zastanawiam. Ale i tak piję, jak mnie najdzie ochota.

O:)
Trafiłam w ramach nadrabiania zaległości a tu proszę, niespodzianka;)
Pierwszy raz piłam kawę, ze Starbucks w Edynburgu. Pomyślałam sobie, czym się tak wszyscy zachwycają, kubkiem mleka z kroplą kawy i jakimś syropowym smakiem.Nie mogłam odnaleźć w tym tego co lubię..smaku KAWY;)
Parę lat później, chyba przez sklerozę dałam się tak naprać na lotnisku w Dublinie. Najmniejsze cappuccino wielkości wiaderka, znów nie znalazłam w nim kawy. Cóż. Podziękowałam. Aha, chyba u Was przeczytałam później o mleku, którego Starbucks używa i mnie zatkało. Ale to już zupełnie inna historia:)

Pozdrawiam bardzo!