Zmysłowa kawa profesora Odello

Przez ostatnie dwa dni w Polsce był profesor Luigi Odello, niekwestionowany kawowy guru. Dość powiedzieć, że jest szefem INEI, czyli Włoskiego Narodowego Instytutu Espresso, oraz profesorem analizy sensorycznej na uniwersytetach w Brescii, Piacenzy, Weronie i Udine (tak, dobrze wam się wydaje - facet zajmuje się zawodowo analizowaniem zapachu, smaku i wyglądu kawy!). Ta wizyta i wykłady profesora to wyjątkowo ważne wydarzenie w polskim światku kawowym. Jest w tym zresztą jakiś paradoks, że jednocześnie rozwijają się dwa nurty: z jednej strony Starbucks i jemu podobne sieciówki, z drugiej - coraz większy ruch ludzi, dla których kawa to coś znacznie więcej niż zwykły napój. Organizatorzy wykładów profesora Odello w Polsce piszą o "rozpoczęciu polskiej debaty nad espresso".

Założenia są naprawdę proste: espresso to nie jest po prostu mała kawa z ekspresu. Kawa musi być odpowiedniej jakości, odpowiednio zmielona, potraktowana wodą o odpowiedniej temperaturze i pod odpowiednim ciśnieniem. Tylko spełnienie tych warunków (dokładnie określonych przez INEI) pozwoli nam uzyskać prawdziwe espresso. W Polsce wciąż ludzie myślą, że przepisy są po to, żeby je łamać i obchodzić. Ale z kawą tak się nie da. Albo się przestrzega pewnych zasad i uzyskuje espresso, albo nie. Koniec, kropka. A u nas panuje przekonanie, że może da się taniej, może można inaczej, prościej. Po co kupować droższą kawę, skoro w Tesco jest taniej? Po co iść na kawę do kawiarni, skoro mam w domu rozpuszczalną. Naród ciągle kombinuje i właśnie dlatego takie wykłady są strasznie potrzebne.
Zresztą, może powoli, krok po kroczku, ale zmierzamy w odpowiednim kierunku. Niedawno spotkałam w kawiarni panią, która próbowała zamówić kawę rozpuszczalną ze śmietanką. Zrobiła zdziwioną i rozczarowaną minę, kiedy dowiedziała się, że rozpuszczalnej nie podają. Ale widocznie była z kimś umówiona, bo zdała się na wybór baristy. Do filiżanki, którą dostała podchodziła jak pies do jeża. Ale macchiato smakowało. Mogę się założyć, że następnym razem nie poprosi o rozpuszczalną.

A wracając do kombinowania z kawą i nietrzymania się reguł: właśnie zjadłam kolację. Muszę pochwalić męża, bo dziś on gotował. Makaron z sosem pesto. Znacie przepis? Na pewno. Bazylia prosto z krzaczka, czosnek, oliwa z oliwek, świeżo starty parmezan i ewentualnie orzeszki piniowe. Po prostu pyszne! To teraz wyobraźcie sobie coś takiego: najtańszy makaron z Tesco, olej, bazylia w proszku, granulowany czosnek i starty ser podlaski. Pyszne? Nie sądzę...

I to jest właśnie cały sekret włoskiej kuchni - prostota i jakość. Składniki najsłynniejszych dań są banalnie proste. Ale żadnemu Włochowi nie przyjdzie do głowy kombinować i oszczędzać, dodawać oleju zamiast oliwy czy mielonki zamiast szynki parmeńskiej. I dokładnie tak samo ma się rzecz z kawą. Ma być prawdziwe espresso? Nie ma więc mowy o kompromisach.
dodajdo.com

5 komentarze:

Święta prawda. Jak ktoś raz spróbuje prawdziwego espresso nigdy już nie wróci do kawy rozpuszczalnej ani w ogóle innej. I jak ktoś raz zje makaron z włoską oliwą i świeżo startym parmezanem nigdy już nie kupi gotowego, parmezano-podobnego produktu w sklepie.

To jest właśnie to.. szukanie prawdziwych perełek w morzu niczego :) dlatego prawdziwe tak zachwyca, gdy wreszcie się go zakosztuje.

Podziałała na wyobraźnię historia z pesto :) Tylko tak sobie myślę, że warto dodać, że to co naturalne i proste jest dla Polaków, nie jest dla Włochów i odwrotnie. Chwała rozwiniętemu handlowi/globalizmowi/podróżom dzięki którym wiemy... "z czym to się je".

Biedronko, pesto to tylko przykład, dla mnie naturalny, bo akurat mi rośnie bazylia na balkonie. Wstaw w to miejsce jakiekolwiek tradycyjne polskie danie jeśli wolisz - niezależnie od tego, czy chodzi o pesto, czy o schabowego z buraczkami, zasada jest ta sama. Jak sobie ugotujesz, tak zjesz. ;) Chodziło mi o ogólna zasadę, że Polacy mają tendencję do kombinowania i znajdowania "zamienników", a Włosi nie. I oni wymyślili ideę slow food, a my się cieszymy (w sensie my-Polacy, ja tam się nie cieszę), że wreszcie mamy Starbucksa. To oczywiście spore uogólnienie, ale cały ten wątek to tylko taka impresja bardzo luźno związana z wizytą Odello w Polsce, tu raczej chodzi o jak najlepsze opisywanie smaku, zapachu i wyglądu tego, co jemy czy pijemy. Inna sprawa, że żeby móc się zastanawiać nad cechami smaku, to produkt przez nas oceniany smak posiadać musi. ;) A pełny smak i aromat to atrybut kawy, wina czy serów... ale tylko tych najlepszej jakości.:P

Super porównanie! :)

Wiecie co? Ja już wsiąkam po mału w to kawowanie ;) Testuję kawy w restauracjach i zaczynam nawet myśleć o zakupie ekspresu ;)))
Osobisty pewnie zrobi wielkie oczy i zanimówi na chwilę, jak się tą myślą z nim podzielę ;)))