Dlaczego kawa jest taka droga?

Kawa "na mieście" jest za droga - do tego chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Skąd te ceny? Bo brak tradycji picia kawy na mieście. Bo rynek jest za mały. Bo ziarna sprowadzane do Polski są świetnej jakości. Bo w kawiarni płacimy nie za kawę, a za miejsce przy stoliku i "zachodni styl życia". Bo czynsze są za wysokie. Bo na jedzeniu się nie zarabia. I wreszcie - bo "jeśli będzie zbyt tanio, przyjdą ludzie, na których nam nie zależy".

Takie powody wymienia autor tekstu Nasza bardzo droga kawa. Czemu? "To element selekcji". Materiał jest o tyle ciekawy, że cytowane są w nim wypowiedzi właściciela palarni, szefowej marketingu w CHI Polska SA (właściciel marki Coffee Heaven), brand manager Starbucksa oraz anonimowego menadżera kawiarni. Wynika z nich mniej więcej tyle, że na pytanie "dlaczego kawa jest taka droga" można odpowiedzieć znacznie krócej: bo tak.

Brak tradycji picia na mieście? Owszem. Ale właściciele kawiarni nie robią nic, żeby to zmienić. Latte za 10 zł skutecznie zniechęca do tego, żeby chodzić na kawę trzy razy dziennie. Ziarna są świetnej jakości? Nie sądzę, żeby mega paki Lavazzy z Makro były droższe niż ziarna dostępne w jakimkolwiek europejskim mieście. Miejsce przy stoliku? Do wypicia szybkiej kawy nie jest potrzebne. Można zrobić tak, jak jest we Włoszech - cena kawy wypitej na stojąco jest niższa od tej branej z gazetą do stolika. Na jedzeniu się nie zarabia? Hm... Pozwólcie, że ten argument pozostawię bez komentarza. I wreszcie - przyjdą ludzie, na których nam nie zależy. A więc właścicielom kawiarni nie zależy na klientach, którzy nie wydają bezmyślnie kilkunastu złotych na latte? Ciekawe. Tak naprawdę jedynym problemem, z którym ciężko się uporać, zwłaszcza w momencie otwierania kawiarni, są czynsze. Pytanie, czy naprawdę wszystkie kawiarnie muszą się znajdować w okolicach Chmielnej.

"Prędzej jednak Polacy zaczną zarabiać więcej, niż kawa w kawiarniach stanieje" - puentuje autor wspomnianego wyżej tekstu. Trudno zaprzeczyć. Póki co pozostaje nam zapraszać się "na kawę" do domu. Tu raczej nikt nie będzie nam wypominał, że oddychamy powietrzem "dla wybranych".
dodajdo.com

10 komentarze:

Zajrzałam na kawowego poraz pierwszy od dość dawna, a tu od razu temat bliski sercu :)Od września siedzę na wymianie studenckiej w Amsterdamie i to co mnie zaskoczyło od samego początku to ceny kawy: pyszną kawę w przyjemnym miejscu można dostać za średnio 2.5 euro. To jak w Warszawie, tylko różnice w pensjach coś tu psują, prawda?
Holandia to nie Włochy, ale tutaj ludzie tym żyją - kawiarnie i kanjpy wszelkiej maści są na każdym kroku i naprawdę, zawsze pełne ludzi. Czekam aż do tego dojdzie w Polsce...
pozdrawiam znad kanałów :)

"nie wszystkie kawiarnie muszą być na Chmielnej"... no nie muszą, tyle że mentalność ludzi musi się jeszcze zmienić, bo na razie wszyscy gnają do centrum i do centrów handlowych, zamiast szukać miejsca koło siebie, w swojej dzielnicy, na swojej ulicy - i większość tych małych kawiarni "nie na Chmielnej" niestety pada pod ciężarem trendy centrów

Katrinn - trochę ci tego Amsterdamu zazdroszczę ;) Nigdy tam nie byłam, więc pewnie moje wyobrażenie o tym mieście jest stereotypowe, ale kojarzy się fajnie (kolorowe domu, ser, rowery i tulipany). A jeśli jeszcze kawa jest na każdym rogu, to musi byc przyjemne miejsce.

Anonimowy. Nie mówię, że jest prosta recepta na sukces kawiarni. Ale sama ubolewam nad tym, że w okolicach domu/pracy nie ma ani jednej fajnej kawiarni. I uważam, że te lokalne miejsca nie muszą wyglądać tak, jakby były żywcem przeniesione z Nowego Światu czy Mokotowskiej. Wystarczy miłe miejsce z atmosferą, dobrą kawą, przyjazną obsługą i niewygórowanymi cenami. Tylko tyle. Prosty przykład - Filtry na Ochocie. Im się udało. Innym też może.

Witam, linkowany artykuł pokazuje jak nie robić interesów. Ciekawe jak długo pociągną segregując klientów. Przykład ze Starbucksa (Chicago Loop ścisłe centrum)którego odwiedzałem dość często. Klienci dzielili się na tych co Latte i co kawę. W śród nich budowlańcy, urzędnicy, studenci i nauczyciele, turyści i pracownicy korpo. Nikt nie pytał czy należysz do targetu tylko czy chcesz ciastko do kawy. W okolicy były 3 budowy, dwa budynki federalne, biblioteka, ogólniak i biurowce. Jedyny Starbucks z jednolitą klientelą był na kampusie uniwerku. Ale kampus był na zadupiu a kafejka w jego centrum. Pozdrawiam.

Dla wszystkim, którym link z posta nie działa: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,11168503,Nasza_bardzo_droga_kawa__Czemu___To_element_selekcji_.html

Nie mogę się z Wami zgodzić, sam jestem właścicielem kawiarnii, kiedyś stałem po tej stronie co Wy i myslałem podobnie, ale stanie po drugiej stronie, wiedza i doświadczenie szybko zreflektowały wcześniejsze poglądy. Bez żadnych wątpliwości najgorzej jest z czynszami przykład Ursynów 100zł za metr to minimum ale dobry lokal to ok. 130zł-150zł za metr netto, czyli lokal 80m2 to jakieś 10000zł netto, pracownicy w Wawie to 8-9zł netto za godzinę, na mniej nikt się nie zgodzi, dodaj prąd ok 1500zł, wodę 700, pracownicy to ok.7000zł na m., dodakowo podatki. Na przystosowanie 80-100m2 lokalu na kawiarnie to koszt 200000-250000zł bez żadnych szaleństw, do tego 2 miesięczna kaucja czyli 24000 brutto, przystosowanie lokalu to okres ok 4 do 6 mieięcy( pozwolenia, sanepid, odbiory itd) czyli 70000zł płacisz dodatkowo zanim wystartujesz. Pokaz mi kto chce dokładać do biznesu który na start potrzebuje ok 400000zł, ile kaw miesięcznie nawet po 12zł musisz sprzedać aby zarobić na sam czynsz, opłaty,pracowników( nie mówiąc o zwracaniu się kwoty zainwestowanej czy zarobku). Dodatkowo w Naszym kraju duża większość nie widzi różnicy w kawie z Coffeeheaven a arabiką świeżopaloną. Mógłbym tak pewnie pisać jeszcze przez godzinę, ale to może da Wam trochę do myślenia. Przykłady z życia pokazują że ciężko jest przeżyć kawiarniom osiedlowym. Filtry to mała kawiarnia przy szkole i wcale niezłej oklicy, która wystartowała jako jedna z pierwszych ze świeżó paloną kawą i dlatego jest znana. Wierz mi że wielu właścicieli chciałoby sprzedawać kawę taniej ale jest to niemożliwe, zamiast kawiarnii powstawałyby same banki, sklepy spożywcze sieci i inne twory.

I.Nna - Amsterdam jest piękny, urokliwy i baaardzo klimatyczny. Zdecydowanie polecam! Wystraczy trzymać się z dala od "ścisłego centrum" (gdzie jest smród, brud, masa pijanych brytyjskich turystów) i zapuścić się w mniejsze uliczki, żeby odkryć naprawdę fajne rzeczy :)

Anonimowy - wyobrażam sobie, że prowadzenie takiego biznesu to rzeczywiście nielada pieniądze. Jak to jednak jest, że w krajach typu Włochy/Anglia/Holandia, kawy jednak są tańsze? Podejrzewam, że wszelkie opłaty dotyczące czynszu, mediów, wyposażenia, nie mówiąc już o pracownikach są o niebo wyższe...jednak w jakiś sposób właściciele wychodzą na plus. Być może w tych krajach jest większy ruch, wychodzenie "na miasto" jest bardziej popularne niż u nas, nie wiem...

Ten komentarz został usunięty przez autora.

pyszna kawa na wagę http://rajskaherbata.pl/33-kawa-na-wage