Większość nazw, z jakimi spotykamy się w kawiarniach, pochodzi z języka włoskiego. Niestety, jego znajomość nie jest tak powszechna jak angielskiego. Miałam już okazję słyszeć, jak ktoś zamawiał kawę "lejt", notorycznie spotykam się z "lateee", a macchiato zwykle bywa "maciato". A co, jeśli ktoś chce się napić latte macchiato? Wychodzi tytułowe "lejt maciato". Uszy bolą od tego kaleczenia włoszczyzny, więc postanowiłam zareagować, a nuż się komuś przyda.
Latte - to po prostu latte, macchiato czytamy "makiato", a lungo czyta się zupełnie tak samo jak się pisze. Gaggia, włoski producent kawowych akcesoriów, to w wersji fonetycznej "gadżdżia". W upalny dzień z kawą świetnie komponują się lody, czyli gelato - "dżelato". Na obiad możemy zamówić gnocchi, czyli kluseczki podobne do naszych kopytek - trzeba wtedy prosić o "ńiokki", w żadnym razie "gnoczi".
Przy okazji jest pretekst do wyjaśnienia kilku nazw, które trudności w wymowie raczej nie sprawiają, ale pojawiają się w menu, a nie każdy wie co to. W porządnych kawiarniach espresso jest bazą wszystkich kawowych napojów, a i samo występuje w lekko zmodyfikowanych wersjach. Możemy więc spotkać się z doppio, lungo czy ristretto.
Doppio to podwójne espresso, czyli po prostu dwie porcje kawy w dwóch porcjach wody. Lungo to espresso z podwójną ilością wody. Ristretto to krótsze espresso. Czasem serwowane jest także espresso romano. Dostaniemy wtedy espresso z kawałkiem cytryny na spodeczku. Jest ona po to, żeby potrzeć nią krawędź filiżanki - bardzo zmienia to smak i zapach kawy. Nie powinno się wyciskać cytryny do kawy, bo kwas niszczy cremę. Generalnie dla mnie jest to dość dziwne połączenie i unikam tego zestawu, chyba że w nieco innej wersji: espresso+sok z cytryny+mocny alkohol+dużo cukru to napój stawiający na nogi nawet pod koniec imprezy.
Na koniec słów kilka o espresso, które bywa "ekspreso" i "espresooo". ;) "Ekspreso" to może być ostatecznie kawa w biurze, bez mleka i pianki, ale tak naprawdę to zlepek słów, który nie funkcjonuje w żadnym innym języku, a u nas robi wiele złego, bo wprowadza ludzi w błąd. Myślą, że espresso, to taka szybka kawa, prawie jak pociąg z Warszawy do Krakowa. Nic bardziej mylnego. Na espresso trzeba poczekać, a nazwa, wywodząca się ze słowa expressly, nawiązuje do czegoś specjalnie przygotowanego i nie ma nic wspólnego z pociągiem-expresem, ani tym bardziej z ekspresową herbatą z torebki.
Latte - to po prostu latte, macchiato czytamy "makiato", a lungo czyta się zupełnie tak samo jak się pisze. Gaggia, włoski producent kawowych akcesoriów, to w wersji fonetycznej "gadżdżia". W upalny dzień z kawą świetnie komponują się lody, czyli gelato - "dżelato". Na obiad możemy zamówić gnocchi, czyli kluseczki podobne do naszych kopytek - trzeba wtedy prosić o "ńiokki", w żadnym razie "gnoczi".
Przy okazji jest pretekst do wyjaśnienia kilku nazw, które trudności w wymowie raczej nie sprawiają, ale pojawiają się w menu, a nie każdy wie co to. W porządnych kawiarniach espresso jest bazą wszystkich kawowych napojów, a i samo występuje w lekko zmodyfikowanych wersjach. Możemy więc spotkać się z doppio, lungo czy ristretto.
Doppio to podwójne espresso, czyli po prostu dwie porcje kawy w dwóch porcjach wody. Lungo to espresso z podwójną ilością wody. Ristretto to krótsze espresso. Czasem serwowane jest także espresso romano. Dostaniemy wtedy espresso z kawałkiem cytryny na spodeczku. Jest ona po to, żeby potrzeć nią krawędź filiżanki - bardzo zmienia to smak i zapach kawy. Nie powinno się wyciskać cytryny do kawy, bo kwas niszczy cremę. Generalnie dla mnie jest to dość dziwne połączenie i unikam tego zestawu, chyba że w nieco innej wersji: espresso+sok z cytryny+mocny alkohol+dużo cukru to napój stawiający na nogi nawet pod koniec imprezy.
Na koniec słów kilka o espresso, które bywa "ekspreso" i "espresooo". ;) "Ekspreso" to może być ostatecznie kawa w biurze, bez mleka i pianki, ale tak naprawdę to zlepek słów, który nie funkcjonuje w żadnym innym języku, a u nas robi wiele złego, bo wprowadza ludzi w błąd. Myślą, że espresso, to taka szybka kawa, prawie jak pociąg z Warszawy do Krakowa. Nic bardziej mylnego. Na espresso trzeba poczekać, a nazwa, wywodząca się ze słowa expressly, nawiązuje do czegoś specjalnie przygotowanego i nie ma nic wspólnego z pociągiem-expresem, ani tym bardziej z ekspresową herbatą z torebki.
17 komentarze:
Zlapalam sie na ekspreso, z macchiato tez pewnie bym miala problem tak wiec, wpis mi sie przydal.
Dzieki ;)
MP
Fajny wpis lingwistyczny, tylko wkradl sie maly blad: zeby poprosić o "ńiokki", trzeba miec napisane w menu "gnocchi":), bo taka jest prawidlowa forma l.mn. wyrazu "gnocco". Podejrzewam, ze to "h" ucieklo Ci przez przypadek... Mam nadzieje, ze nie urazilam Cie tym wtretem do Twojego, jakze slusznego, wpisu o kaleczeniu jezyka wloskiego.
Pozdrawiam serdecznie.
Konsti, jasne że tak, już poprawiam to "h", dzięki za czujność. :)
O! o tej cytrynie w espresso romano, to nie wiedziałam. Dzięki!
naobcasach.pl podaje inna definicje slowotworczą espresso:
Espresso – wbrew powszechnie panującej opinii, nazwa nie pochodzi od ekspresu, nie ma również żadnego związku z szybkością przygotowania kawy, lecz pochodzi od włoskiego przymiotnika esspresivo – wyrazisty, wyraźny.
http://www.naobcasach.pl/a.1825.d.194.Wszystko_o_kawie___nie_tylko_dla_smakoszy_.html
kto ma racje?
A jeśli chodzi o espresso romano to ten kawałek cytryny jest jak najbardziej po to aby go wycisnąć. Ma to pomóc na poranny ból głowy a i też jak ktoś w ciągu dnia załapie migrenę radzę sobie zaserwować skutek czyli brak bólu murowany. O cremę nikt w tym wypadku się nie raczej nie troszczy.
Pozdrawiam
Na poranny ból głowy to polecam ibuprom. Ewentualnie klin klinem, czyli to co wywołało ból głowy, tylko w mniejszej ilości niż dnia poprzedniego.
Kawa może trochę poprawić nastrój i pobudzić, ale generalnie kac jest związany z odwodnieniem organizmu (stąd ból głowy), a kawa dodatkowo wypłukuje potas, magnez i wapń, więc nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. Lepiej zjeść kawałek czekolady (magnez) i napić się soku pomidorowego (potas). A cytrynę wcisnąć do herbaty.;)
Euchenio, definicja, którą cytujesz jest dokładnie taka, jak na wikipedii - dla mnie to nie jest wiarygodne źródło informacji. O tym, że słowo "espresso" wywodzi się od "expressly" pisze Ernesto Illy (prezes Illycafe, i, co ciekawe, doktor chemii i specjalista od biologii molekularnej, który od lat pracuje nad tym, jak wykorzystać naukę do stworzenia doskonałego espresso) w tekście "Chemia małej czarnej". W Polsce ten materiał opublikował Świat Nauki w sierpniu 2002 (str. 66-71). Dla mnie to źródło wiarygodniejsze od naobcasach.pl, ale nie można zaprzeczyć, że espresso musi być wyraziste.
super, bardzo Ci dziękuje, bo ja miałam zawsze z tym problemy i nie ukrywam, ze gdzies czytałam że latte czytaj się jako lejt...
a wczoraj w sklepie przy mnie jedna pani elegancka bardzo poprosiła o marlboro liszt...
Super wpis - mega przydatny - przyznaje, że byłem przekonany, że jak mówię gnoczi, to właśnie wyrażam się poprawnie - ot, a tu niefart.
Mam też pytanie - czy nazwa "americana" jest rzeczywiście używaną i akceptowaną nazwą? Pytam, bo w niektórych kawiarniach figuruje ona w menu, w innych zaś kiedy o taką poprosiłem spotkałem się z co najmniej zdziwieniem. I czy to to samo co Lungo, czy też nie do końca.
Mico, jeśli już tak dbamy o poprawność językową, to włosi na kawę po amerykańsku mówią "americano", nie "americana". :)
To co innego niż lungo. To tzw. duża czarna kawa i nie musi być na bazie espresso, tylko np. z ekspresu przelewowego (tak to robią w Coffee Heaven). W kawiarniach americano to najczęściej espresso z dolanym wrzątkiem.
Piękne nazwy, a najpiękniej brzmią TAM... Eh... :-) Pozdrowienia!
Nawet sobie nie wyobrażacie jak na mnie patrzą znajomi, kiedy im mówię, jak nalezy wymawiać gnocchi!
Bardzo pożyteczny wpis. Zwłaszcza, że dania kuchni włoskiej są u nas znane i lubiane.
Jak dobrze, że ktoś jeszcze zwraca na to uwagę :) Maciato/macziato/EKSPRESSO w pracy doprowadza mnie do ciężkiej cholery ;) Blog jakich mało, naprawdę cudownie, że są tacy ludzie jak Ty, którzy potrafią konkretnie, bez owijania w bawełnę napisać to, co trzeba. :) Pozdrawiam!
Jeżeli chodzi o kawę, to moją ulubioną jest klasyczne espresso. Zawsze przygotowuję sobie ją każdego poranka i podaję w specjalnej filiżance do espresso, którą kupiłam nie dawno na https://duka.com/pl/jedzenie-i-serwowanie-potraw/kawa-i-herbata. Wybór odpowiedniego naczynia ma duże znaczenie i zależy przede wszystkim od rodzaju kawy. Z tego względu w sklepach znaleźć można jeszcze m.in. filiżanki do cappuccino, czy też latte.
mhngh678
supreme outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
Prześlij komentarz