Good morning, Vietnam

Wietnam jest jednym z najbardziej liczących się producentów zielonej herbaty i mało komu kojarzy się z kawą. Przyznam, że dla mnie sporym zaskoczeniem okazał się fakt, że 90 procent kawy dostępnej na półkach polskich sklepów pochodzi z Wietnamu (zaopatrują się tam korporacje, m.in. Nestle). W samym Wietnamie mieszanki sprzedawane w sklepach mają na opakowaniach cyfry od 1 do 7. Im większa cyfra, z tym lepszej jakości kawą mamy do czynienia.

W Wietnamie kawę parzy się w urządzeniu przypominającym french press. To pozostałość po francuskich kolonizatorach, choć urządzenie wygląda i działa nieco inaczej niż znane w Polsce kafetierki z tłoczkiem.



Dziurkowane dno naczynia zasypujemy porcją ziarnistej kawy i stawiamy nad filiżanką, aby płyn miał gdzie ściekać. Kawę przykrywamy gwintowanym sitkiem i delikatnie przykręcamy. Zalewamy kawę niewielką ilością wrzątku. Przykrywamy. Jeśli ścieka zbyt prędko, to znaczy, że kawa w naczynku nasypana jest zbyt luźno. Regulujemy nacisk pokrętełkiem. Płyn powinien ściekać kropla po kropli, przez kilka minut. Wtedy ekstrakt jest najmocniejszy.

A na koniec ciekawostka. W Wietnamie produkuje się Weasel Coffee, niedostępną nigdzie indziej na świecie, równie drogą jak Kopi Luwak (100 g kosztuje 300 zł) i pozyskiwaną w podobny sposób. Kopi luwak wytwarza się z ziaren wydalonych przez luwaki, zwierzęta podobne do liska, które żywią się owocami kawowca. W Wietnamie żyją łasice, które zjadają owoce kawowca, ale nie są w stanie ich strawić, więc... wymiotują. Dystrybutor reklamuje ją jako najsmaczniejszą zwymiotowaną kawę, jaką mieliście okazję pić. Podobno jest wyjątkowo delikatna w smaku i ma czekoladowy aromat.
dodajdo.com

14 komentarze:

Jednakowoż mnie odrzuca picia kawy, wcześniej zwymiotowanej przez jakiegoś zwierza.

Ciekawe rzeczy się u Was dowiaduję. Wietnam! - kto by powiedział.

Ciekawe to i chętnie bym spróbowała tych "wymiocin" ;) A do tej kafetierki ziarenka się sypie? Musi niesamowicie pachnieć takie parzenie...

a ja tego czegos uzywam do robienia wietnamskiej kawy z lodem. Wietnamska moze ona jest z nazwy, bo nauczylam sie jej robic w Kalifornii, w wietnamskiej knajpce. Wykonanie proste: do szklanki wrzucic kostki lodu i wlac odrobine mleka skondensowanego. Do gizmo wsypac kawe i zalac wrzatkiem. Skapnieta kawe wymieszac z lodem i mlekiem.

Yyyy, a gizmo to jest...? ;)

a gizmo to jest wlasnie to cos metalowe w ktorym robi sie kawe :-)

Aaaa! fajna nazwa :)

No dobra, hasło reklamowe mnie rozwaliło dokumentnie. Zważywszy, że pewnie nikt z nas nie miał okazji pić zwymiotowanej kawy, to spróbowana - z racji braku punktu odniesienia - będzie musiała być najlepsza;)
mimo zamiłowania do kawy mam odruch wymiotny.

Tak, hasło reklamowe jest na medal i, jeśli o kawę chodzi - ja tam bym spróbowała! Do niedawna myślałam, że kawa Blue Mountain jest najdroższa. Gdyby jeszcze to najdroższe było najlepsze...

P.S. dziękuję za Polecamy. Jak miło mi się zrobiło :))

czy można takie gizmo dostać w Polsce?

Nie wiem, w zwykłych sklepach czegoś takiego nie spotkałam - może trzeba szukać w takich z azjatycką żywnością.

Kto wie, kto wie, może "gizmo" już niedługo będzie do wygrania na kawowym...:)

Dzieki za ciekawy blog

Kopi Luwak mogłoby mieć równie dobrą reklamę, zważywszy na sposób odzyskiwania ziarenek ;). Zawsze, gdy myślę o Kopi Luwak albo ktoś o nim wspomina, przychodzi mi na myśl cudowny film "Choć goni nas czas" (The Bucket List) z Morganem Freemanem i Jackiem Nicholsonem :)

Piłem tą kawę i rzeczywiście ma mocny czekoladowy posmak. Tylko wtedy myślałem że jest ona jednak wydalana przez luwaki. Teraz już wiem jaka jest prawda ale i tak to niewiele zmienia :)
PS Kawa jak mnie naprawdę smaczna.