POMPON. Prawdziwa dzieciokawiarnia.

Witajcie po długiej przerwie. Macierzyństwo znowu mnie trochę porwało w czarną dziurę, ale wracam na Kawowego z nowymi wrażeniami, m. in. rozpoczynając cykl "Dzieciokawiarnie".

Wyobraźcie sobie (lub przypomnijcie, bo pewnie nie raz tego doświadczyliście) taką sytuację: sobota przed południem, idziecie na capu i croissanta z przyjacielem, pogadać, odpocząć po całym tygodniu. Chillout, zapach kawy, wygodny fotel. I nagle piski, krzyki, maaaaami, nie!, daj!, coś lata między stolikami, słychać obijające się o siebie filiżanki, kelnerka leci ze szmatką... A miało być tak pięknie.

Oczywiście zdarzają się w przyrodzie (podobno) takie grzeczne, ułożone, od razu zsocjalizowane dzieci (Anka z Foch.pl nawet takie spotkała) (aczkolwiek uważam, że te dzieci chyba nie do końca są zdrowe), no w każdym razie mnie się takie nie przytrafiło. Egzemplarz mam ruchliwy, energiczny, ciekawski i bardzo głośny.
I jeśli myślicie, ze czuję się w takiej sytuacji fajnie, to sie mylicie.

No ale co zrobić? Rodzic też człowiek i zmaterializowanie swoich genów w nowym małym organizmie nie sprawia, że nagle tracimy swoje pasje (choć owszem, przez pewien czas nasze pragnienia ograniczają się do dość prymitywnych potrzeb jak spanie, czas operacyjny na łazienkę dłuższy niż 60 sec i inne zachcianki).
Przez długi czas zniechęcała mnie myśl o wyjściu do tzw. dzieciokawiarni. Głównie dlatego, że wiele znich to zwykłe lokale, w których postawiono w rogu jeden kojec metr-na-metr, wrzucono parę zabawek i dzieciaki z całej dzielnicy ślinią je na zmianę od rana do wieczora.
Albo z kolei miejsca sporo i nawet kreatywnie, ale kawa podła, jedzenie fuuu i po pięciu minutach myślisz, żeby uciec.
Aż w końcu trafiłam do Pompona. I powiem szczerze, że współczuję kolejnym dzieciolokalom, bo Pompon to uderzenie z wysokiego C, podbija wysoko poprzeczkę wyobrażenia tego, czym dzieciokawiarnia być powinna.

Warszawa, skrzyżowanie Młynarskiej z Solidarnością - łatwy dojazd, blisko centrum. Na oko z 200m2. Jedna długa sala, przestronna, dobrze doświetlona (zaadaptowany stary pawilon w kamienicy, taki, w jakim dawniej były masarnie, sklepy ze wszystkim "na kartki" etc), kilka mniejszych pomieszczeń, w tym dwa to plac zabaw. Ale nie jakiś tam byle jaki plac. Fajowskie, drewniane konstrukcje, proste, schludne, naturalne. Zjeżdżalnie, domki, drabinki, tunele. Pufy, auta, rowery, klocki. Mata i kącik dla niemowlaków.
Mery na torze przeszkód.

Do tego pyszne menu. Podobno eko, ale mnie akurat te klimaty nie robią, marchewka jak marchewka. Dopóki nie zobaczę, skąd wzięta, to żadna etykietka eko mnie nie rusza. Grunt, że jedzenie rewelacyjne. I kawa bardzo bardzo. I moje dziecko kręcące się pod stołem lub deptające po kanapach ani mnie nie stresuje, ani nikomu nie przeszkadza.

Pompon jest też cały przyjemny. Ładnie urządzony, ze smakiem. Stylistycznie nie jest szczególnie oryginalny, bo ten klimat z posmakiem skandynawskim jest obecnie popularny. Ale skoro się sprawdza, to po co szukać innych rozwiązań. 
Część jadalniana.
Są też i minusy. W weekend w godzinach szczytu jest tam chyba ze 100 decybeli, więc trudno skupić się na rozmowie. Lokal jest popularny i bywa naprawdę ciasno, mimo dużej przestrzeni. No i brakuje "sali dzikusa", czyli dla czterolatków, które tratują młodsze dzieci, przez co ich rodzice muszą mieć oczy dookoła głowy.

Ale generalnie Pompon daje radę. Polecam odwiedzać w tygodniu, poza godzinami szczytu. Dziecko się wyszaleje, a my napijemy dobrej kawy.
Więcej o ofercie kawiarni (m. in. warsztatach, sklepiku oraz mini-spa) na www.pomponart.pl.
Magdaro

Oceny szczegółowe:
Menu dla dzieci: TAK
Menu dla dorosłych: TAK
Można na obiad: TAK
Kącik zabaw: TAK (duży!)
Czysto: TAK
Kategoria wiekowa: 0+ (osobny kąt z matą dla niemowlaków)
Warsztaty: TAK (na zamówienie)
Sklep z zabawkami: TAK 

POMPON
Ul. Młynarska 13
01-205 Warszawa
Poniedziałek – Piątek 9.00 – 20.00
Sobota i Niedziela 10.00 – 20.00



dodajdo.com

8 komentarze:

O, Magda, nie wiedziałam, że Ty też się "omamiłaś". Gratulacje!
A Pompona znam i niezupełnie podzielam Twój zachwyt - pewnie dlatego, że trafiałam tam wyłącznie w weekendy, kiedy panuje straszliwy tłok. Bardzo mi brakuje Tamiki, która była zaledwie kawałek dalej i dysponowała kilkukrotnością przestrzeni oferowanej przez Pompona - a kawa była równie dobra. Muszę jednak przyznać, że pomponowe menu jest fajne i sklepik też. Zajrzyj jeszcze do Ciuciubabki na Bemowie - wiem, że to straszliwie daleko, ale za to kawa orgazmiczna. Serio.

Skoro są i klocki i mata, to i moje maleństwo będzie miało co robić :) muszę się tu wybrać, szkoda tylko że w weekend może być tłoczno, ale coś z mężem wymyślimy. Dzięki za polecanie tak fajnych miejsc!

Ja niestety nie pochwalę pomponiastego menu. Jest po prostu słabe. Owszem, można kupić fajny sok jabłkowy dla dziecka, kolorowego lizaka, ale poważniejsze dania są dosyć przeciętne. Kawa - taka sobie, ciasta - dwukrotnie dostało mi się z przypalonym spodem. Natomiast rewelacją jest przestrzeń dla dzieci, tu Pompon zasługuje na pochwałę w 100%.

Nie miałam okazji tam zajrzeć, bo nie mam dzieci ;) Wygląda fajnie i rewelacyjna nazwa.

Chyba juz nie ma tego przybytku...

Ja takic miejsc (mimo,a może właśnie z powodu posiadania dzieci) NIENAWIDZĘ... Sieciówkowe ceny za lurowatą kawę, brudne zabawki i milardy wirusów w powietrzu...

If you wish for to grow your experience only keep visiting this
web site and be updated with the latest news update posted here.


Look at my blog post plumbing companies Chandler

A nie przyszło Wam do głowy, że zabieranie małych dzieci ze soba do lokali gastronomicznych jest chore? "Uszczęśliwianie" innych klientów wrzaskami, płaczem, bieganiną, waleniem w zabawki, itp, albo też widokiem zmienianych pieluch(sic!,)to dowód na to, że nie liczycie się z innymi ludźmi, a to już wygląda na zwykłe chamstwo. Wasze rankingi lokali są żałosne - niedługo pewnie powstanie lista przyjaznych dzieciakom pubów, spelunek, piwiarni, klubów GOGO, itp.