Tak się składa, że autorki bloga są ostatnimi czasy bardzo zajęte - Magdaro ma na głowie remont, a ja przeprowadzkę. Sama nie wiem, czy gorzej jest się potykać o worki z cementem, czy o pudła, które zawsze okazują się zbyt mało dokładnie opisane.
Mimo wszystko uważam, że takie zmiany są bardzo potrzebne. Mam wrażenie, że większość kłopotów, czy to w związku, czy w pracy, bierze się z nudy. Gwarantuję Wam, że przeprowadzka zapewnia wiele nowych emocji. Mnie dodała skrzydeł, choć oczywiście były momenty, że miałam tego całego zamieszania serdecznie dość. Pewnie prędzej czy później odezwą się sentymenty, zatęsknię za starym mieszkaniem, listonoszem i sąsiadką spod ósemki, ale teraz... Teraz czuję się jak na wakacjach, choć miasto pozostało to samo, zamieniłam jedynie Mokotów na Saską Kępę. Chodzę więc z psem na długie spacery, zwiedzając przy okazji okolicę. Notuję w myślach gdzie szewc, a gdzie pralnia, szukam dobrego pieczywa, a wieczorami próbuję nie pomylić podwórek, które wszystkie wyglądają podobnie. Zaskakująco szybko polubiłam się z tą dzielnicą i mam nadzieję, że tutejsze kawiarnie mnie nie rozczarują. Na razie jest dobrze. Mam już w zanadrzu dobry adres dla miłośników słodkości i wkrótce się nim z Wami podzielę.
13 komentarze:
Saska Kępa kojarzy mi się z magicznym miejscem :) powodzenia w przeprowadzce i urządzaniu, choć to drugie jest o wiele przyjemniejsze od pierwszego ;)
Pozdrawiam i czekam na nowe wpisy!
Powodzenia!!! Saska Kępa obok Żoliborza (na którym mieszkam) to najpiękniejsze miejsce w W-wie ! Gratuluje, czekam na nowe wpisy.Polecam przeczytanie książek - wywiadów z Agnieszką Osiecką np. "galeria Potworów" , "rozmowy w Tańcu" - błyskawicznie poczujesz klimat dzielnicy i jej wyjątkowośc. czekam na nowe wpisy - popijając kawę ! ARTUR
Saska Kępa jest cudna. Bardzo ją lubię. Wydaje mi się, ze nie będziesz żałować zamiany.
Pozdrawiam
tmach
Chodziłam do przedszkola na Walecznych tuż obok domu Osieckiej. I zawsze będę mieć sentyment do tamtych rejonów. No i masz Francuską - cudna ulica.
A zmiany są potrzebne, zgadzam się w pełnej rozciągłości. Ja jak się nie przeprowadzam, to przynajmniej przemalowuję chałupę i potykam się o folię, tudzież puszki z farbą. Zajęcie podnosi ciśnienie krwi, zdecydowanie.
Uścisków moc!
Dziękuję Wam za taki pozytywny odzew. U mnie zawsze na pierwszym miejscu był Mokotów, dlatego długo się zastanawiałam, czy ta Saska to aby na pewno dobry pomysł. Ale tydzień tutaj wystarczył - już się czuję u siebie, więc chyba rzeczywiście jakaś magia?
Jak ja lubię Saską K.! Jest tam wiele magicznych miejsc.
Na pewno Ci się spodoba.
Ja właśnie potykam się o puszki z farbą ( malinowy krzew duluxa- piekna)
Saską kępę uwielbiam za unikalny klimacik, jednak narazie nie moge doczekac sie końca remontu ul. Saskiej.
Miałem okazję w przeszłości pomieszkiwać na Saskiej Kępie. Bardzo pozytywne miejsce :)
Dodam jeszcze coś: przypominam bowiem jakże mądrą senstencję A.Osieckiej :"Nie ufam ludziom, którzy nie pijają kawy(...)"
Jak się "wmieszkasz", napisz gdzie kawa smakuje najlepiej i w następną sobotę po tymże wpisie wszyscy czytelnicy bloga spotykają się tam z Tobą o 16ej na kawie na miłe popołudnie miłych ludzi.
Świetny pomysł!!!
:)
Polecam Kępa Cafe i Francuska 30. A na desery obowiązkowo do Misianki w parku Skaryszewskim :)
Tez tak mam, gdy przeprowadzam sie w nowe miejsce- spacery ze skanerem w oczach, tu piekarnia, tu szew, tu pasmanteria... :)
Nadrabiam zaleglosci w lekturze. "Expresso" mnie powalilo!
http://zrobtowwawie.blox.pl/2010/09/Po-swiecie-Saskiej-Kepy.html
Prześlij komentarz