Barista to specjalista od kawy. Dla takiej osoby wybieranie, parzenie i podawanie kawy to sztuka, cały rytuał. W tej dziedzinie wyjątkowo trafne wydaje się stwierdzenie "trening czyni mistrza" - na tytuł mistrza trzeba sobie bowiem zapracować przygotowując dziesiątki tysięcy espresso.
Miałam okazje oglądać mistrzów "w akcji" w ostatni weekend. W Blue City zorganizowano eliminacje do Mistrzostw Polski Baristów 2009. Podczas takich zawodów każdy z uczestników ma 15 minut na przygotowanie czterech espresso, czterech cappuccino i czterech bezalkoholowych drinków kawowych własnego przepisu. Wszyscy pracują na takich samych ekspresach, ale mogą korzystać ze swoich materiałów i akcesoriów, takich jak kawa, syropy, filiżanki, młynki a nawet podkład muzyczny. Każdy z uczestników oceniany jest przez sześciu sędziów - czterej to sędziowie sensoryczni, dwaj czuwają nad kwestiami technicznymi.
W zasadach łatwo się zorientować nawet przypadkowym widzom. Niestety, to ostatnia pozytywna rzecz, jaką mogę powiedzieć na temat tej imprezy. Owszem - bariści reprezentowali wysoki poziom. Większość z nich odruchowo płukała grupy, czyściła kolby i wycierała dysze z mleka. To napawa optymizmem, bo skoro robią to w stresie na takich zawodach, to pewnie w pracy, w normalnych warunkach, również. Ale nic dobrego na temat organizacji nie da się powiedzieć.
Pierwsza sprawa to lokalizacja. Centrum handlowe wydaje się być niezłym miejscem jeśli zakładamy, że impreza ma promować kulturę kawową w naszym kraju i liczymy na przypadkowych widzów. Tylko skąd Ci przypadkowi ludzie mają wiedzieć, że taka impreza się odbywa TU i TERAZ? Jedyny plakat informujący o tej imprezie jaki spotkałam na mieście, wisiał w w Filtrach. Ale moim skromnym zdaniem to trochę za mało. Przydałby się też choć mały transparent w okolicach stoiska zawodników, gdzie zainteresowani mogliby przeczytać, że są właśnie świadkami konkursu mającego wyłonić osoby przechodzące do następnego etapu.
Było stoisko, był konferansjer, zawodnicy, sędziowie i grupka kibiców. Można było zrobić z tego show i sprawić, żeby zamiast grupki widzów były tłumy. Kawa to bardzo atrakcyjny temat, na pewno nie gorszy niż taniec. Skoro więc w Polsce po sukcesie "Tańca z gwiazdami" okazało się, że miliony ludzi kochają ten sport, to czemu nie miałoby to tak samo działać w dziedzinie kawy? Ilość programów o tematyce kulinarnej wskazuje na to, że potencjał jest spory. Tylko chęci potrzeba i pomysłów.
Wystarczyłoby to nieco uatrakcyjnić i nadać rangę wydarzeniu poprzez obecność w mediach. Dobrze by było, gdyby sędziowie dzielili się z widzami wrażeniami - gdyby mówili, ile każdy z uczestników otrzymuje punktów i za co. Co im się podobało w prezentacji, a co nie. Bo teraz, to nie wiadomo ani kto ile punktów otrzymał, ani za co, ani nawet jaki był poziom tej imprezy zdaniem sędziów. Sędziowie z miną pokerzysty próbowali kolejnych kaw i zapisywali wrażenia w notesie. Mało atrakcyjna forma dla postronnego widza, prawda?
A gdyby tak zrobić "miasteczko kawowe" na wzór na przykład psich wystaw, gdzie oprócz występów psów można pozwiedzać stoiska, kupić karmę, posłanie i miski, dostać stos próbek i zamówić kaganiec szyty na miarę? Możnaby skorzystać w wypracowanej już formuły i połączyć zawody baristów ze sprzedażą produktów. Stoiska z kawą do degustacji, dział z akcesoriami do kupienia, pokaz latte art itd. na pewno przyciągnęłyby znacznie więcej widzów. Łatwiej byłoby również przekonać sponsorów do "wejścia" w taka imprezę, jeśli gwarantowałoby to im konkretne korzyści. Na zyski z mizernego stoiska zakamuflowanego pod schodami centrum handlowego raczej nie ma liczyć. Na to, że był to pierwszy krok w dobrym kierunku też raczej nie, bo ta impreza odbywa każdego roku od 2001. Osiem lat to chyba dość czasu na przemyślenie sprawy.
Miałam okazje oglądać mistrzów "w akcji" w ostatni weekend. W Blue City zorganizowano eliminacje do Mistrzostw Polski Baristów 2009. Podczas takich zawodów każdy z uczestników ma 15 minut na przygotowanie czterech espresso, czterech cappuccino i czterech bezalkoholowych drinków kawowych własnego przepisu. Wszyscy pracują na takich samych ekspresach, ale mogą korzystać ze swoich materiałów i akcesoriów, takich jak kawa, syropy, filiżanki, młynki a nawet podkład muzyczny. Każdy z uczestników oceniany jest przez sześciu sędziów - czterej to sędziowie sensoryczni, dwaj czuwają nad kwestiami technicznymi.
W zasadach łatwo się zorientować nawet przypadkowym widzom. Niestety, to ostatnia pozytywna rzecz, jaką mogę powiedzieć na temat tej imprezy. Owszem - bariści reprezentowali wysoki poziom. Większość z nich odruchowo płukała grupy, czyściła kolby i wycierała dysze z mleka. To napawa optymizmem, bo skoro robią to w stresie na takich zawodach, to pewnie w pracy, w normalnych warunkach, również. Ale nic dobrego na temat organizacji nie da się powiedzieć.
Pierwsza sprawa to lokalizacja. Centrum handlowe wydaje się być niezłym miejscem jeśli zakładamy, że impreza ma promować kulturę kawową w naszym kraju i liczymy na przypadkowych widzów. Tylko skąd Ci przypadkowi ludzie mają wiedzieć, że taka impreza się odbywa TU i TERAZ? Jedyny plakat informujący o tej imprezie jaki spotkałam na mieście, wisiał w w Filtrach. Ale moim skromnym zdaniem to trochę za mało. Przydałby się też choć mały transparent w okolicach stoiska zawodników, gdzie zainteresowani mogliby przeczytać, że są właśnie świadkami konkursu mającego wyłonić osoby przechodzące do następnego etapu.
Było stoisko, był konferansjer, zawodnicy, sędziowie i grupka kibiców. Można było zrobić z tego show i sprawić, żeby zamiast grupki widzów były tłumy. Kawa to bardzo atrakcyjny temat, na pewno nie gorszy niż taniec. Skoro więc w Polsce po sukcesie "Tańca z gwiazdami" okazało się, że miliony ludzi kochają ten sport, to czemu nie miałoby to tak samo działać w dziedzinie kawy? Ilość programów o tematyce kulinarnej wskazuje na to, że potencjał jest spory. Tylko chęci potrzeba i pomysłów.
Wystarczyłoby to nieco uatrakcyjnić i nadać rangę wydarzeniu poprzez obecność w mediach. Dobrze by było, gdyby sędziowie dzielili się z widzami wrażeniami - gdyby mówili, ile każdy z uczestników otrzymuje punktów i za co. Co im się podobało w prezentacji, a co nie. Bo teraz, to nie wiadomo ani kto ile punktów otrzymał, ani za co, ani nawet jaki był poziom tej imprezy zdaniem sędziów. Sędziowie z miną pokerzysty próbowali kolejnych kaw i zapisywali wrażenia w notesie. Mało atrakcyjna forma dla postronnego widza, prawda?
A gdyby tak zrobić "miasteczko kawowe" na wzór na przykład psich wystaw, gdzie oprócz występów psów można pozwiedzać stoiska, kupić karmę, posłanie i miski, dostać stos próbek i zamówić kaganiec szyty na miarę? Możnaby skorzystać w wypracowanej już formuły i połączyć zawody baristów ze sprzedażą produktów. Stoiska z kawą do degustacji, dział z akcesoriami do kupienia, pokaz latte art itd. na pewno przyciągnęłyby znacznie więcej widzów. Łatwiej byłoby również przekonać sponsorów do "wejścia" w taka imprezę, jeśli gwarantowałoby to im konkretne korzyści. Na zyski z mizernego stoiska zakamuflowanego pod schodami centrum handlowego raczej nie ma liczyć. Na to, że był to pierwszy krok w dobrym kierunku też raczej nie, bo ta impreza odbywa każdego roku od 2001. Osiem lat to chyba dość czasu na przemyślenie sprawy.
6 komentarze:
fajnie by było coś takiego na żywo zobaczyc ;)
ojej... czyli jednak nie muszę tak bardzo żałować, nie mogłam tego dnia wstać z łóżka z powodu syndromu dnia wczorajszego?:)
No jak to nie masz czego żałować? A okazja do spotkania z nami to co? :P
Wet. - dla mnie najfajniejsze było to, że można było stać bliziutko zawodników i podglądać, jak oni robią te idealne mleczne rozetki na cappuccino. ;)Teraz sama ćwiczę w domu i coraz lepiej mi idzie.
@inna: no bez przesady! z Wami to sie jednak częściej widzę niz z baristami:)
Ano właśnie, dobrze piszesz - takie "targi kawy" to byłoby coś!
No szkoda, że nie wiedziałam, bo bym się wybrała bankowo do BC...
Takie targi kawowe to byłoby coś...
Prześlij komentarz